Nawet, jeśli na co dzień piłka nożna zbytnio mnie nie zajmuje, Mundiale wręcz uwielbiam.
Każdy taki celebruję jak prawdziwe święto.
Do tego stopnia, że przechowuję pamiątkowe terminarze, zapełnione wynikami rozegranych meczów.
W tym roku w żadnej z gazet na takowy się nie załapałam.
Nic to; od czego jest internet.
Tak więc podczas oglądania meczu miałam przed sobą stosowną rozpiskę z terminami, wynikami, tudzież rokowaniami poszczególnych drużyn.
Nie byłabym sobą, nie dając upustu swoim upodobaniom do pogłębiania tematu.
I tak to sobie, skacząc ze strony na stronę, pilnowałam wyniku, grę na bieżąco śledząc.
Bo jeśli się czymś interesuję, lubię znać szczegóły z życia tych, którzy owo wydarzenie tworzą.
Wracając do konkretów. Czyli odtwórców głównych ról mundialowego przedstawienia.
Trzeba być ślepym, by nie zauważyć, jacy oni są przystojni!
Też mi odkrycie Ameryki.
Przede mną dokonać go musiały już dziesiątki dziewczyn. Jeśli nie setki, czy tysiące nawet.
(Za mundurem panny sznurem.)
Magia piłkarskiego zawodu przyciąga - widać - pewną kategorię pań.
Każdy z tych przystojniaków za żonę lub partnerkę ma prawdziwą laskę - modelkę zazwyczaj, bądź aktorkę.
Co z tymi mniej atrakcyjnymi? Znajdzie się wszak paru takich.
Otóż i oni załapali się na urodziwe. Tyle, że ...takie nieco mniej subtelne.
O ile bowiem "opuścić" można na intelekcie stylu, klasie, to już na urodzie w żadnym razie nie.
Toż byłby przed kolegami obciach!
Kolejne spostrzeżenie.
Wyjąwszy rdzennych mieszkańców Afryki, prawdziwą nobilitacją dla tych mieszanego pochodzenia staje się (bingo!) związek z kobietą rasy białej. Wszakże ten prestiż...
Dla dziewczyny przeciętnej urody ożenek z piłkarzem jawi się biblijnym przejściem przez igielne ucho. Już łatwiej zostać żoną lekarza, polityka, bądź noblisty nawet.
Zwisa mi to koncertowo wprawdzie, łapię się jednak na tym, że jakoś mniej tych chłopców teraz lubię.
Wniosek jest jeden.
Od dziś w ciemnej doopie mam zarówno to, z kim śpią piłkarze, jak też i w co wierzą członkowie ulubionych mych kapeli.
Niech jedni i drudzy po prostu robią to, co do nich należy. Czyli to, za co im płacą.
Niech zatem - odpowiednio - grają dobre mecze i robią dobrą muzę.