Dobrze przynajmniej, że nie w odbyt. Choć z tym akurat byłoby trudniej - żal
Koń by się uśmiał - komuż z nas młodości nie żal?
Temu jeno, kto wciąż takową dzierży.
Nie zamierzam tego wartościować - stwierdzam po prostu fakt.
Mówiąc "młodość", myślę o czasie, który był cztery lata temu. Na dobrą sprawę mogę objąć tą myślą jeszcze i to, co przed trzema. Cóż mogą w życiu znaczyć, bądź też zmienić lata cztery albo trzy.
Czy przez ten czas człowiek może tak znacząco się postarzeć? Sądzę, że tak. Alboż to mało takich przypadków, że ktoś trzyma się i trzyma, potem zaś puści się...i opuści nie do poznania.
Oj, postarzał się człek, postarzał w trakcie tego dwuletniego blogowania.
I nie mówię tu bynajmniej o fizycznym zestarzeniu - z tym bowiem, jeśli wierzyć bliźnim, ponoć (jeszcze) nie jest źle. Ja mam na myśli tę duchową "starość", innymi słowy coś, co wszyscy wzniośle zwiemy dojrzałością. To taki bolesny proces tracenia, oddawania po kawałku siebie. Opadania klapek z oczu, wyzbywania się marzeń, albo raczej mrzonek. Jak zwał, tak zwał. Potem nic już nie boli.
Jest mi z tym lepiej? Nie - wręcz przeciwnie - to właśnie ten brak bólu najbardziej mnie boli.
Ot, taki paradoks.
Co ja tu bede duzo dywagowac, podpisuje sie i juz. Mam podobnie. :))
OdpowiedzUsuńWitaj więc w klubie!:)))
Usuńa może to tylko taka jesienna zaduma... ?
OdpowiedzUsuńa za chwilę wyjdzie z Ciebie duch młodej trzpiotki :)))
niech tak będzie! :) :*
To samo mówi mi siostra. Tyle, że ja już nie jestem pewna, czy bym tego chciała. Nie da się wejść drugi raz do tej samej rzeki.
Usuńnie da się ... bo to zawsze już inna rzeka... choć w tym samym miejscu :) ale może to dobrze... może prąd będzie lżejszy :)
UsuńPrzynajmniej będzie ciekawiej:)).
UsuńU mnie podobnie, seria problemów i kłopotów wydaje się nie mieć końca.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy już siegnęłam dna, czy jeszcze długo mam się męczyć?
Znieczulam się, choć wiem, ze nie jest to dobra droga...
Gdy człowiek skupia się na problemach, spirala zdaje się nakręcać. Czasami udaje mi się wyrwać z tego kręgu i wtedy czuję, a właściwie przeczuwam, jakie piękne mogłoby być życie. Stanowczo za krótkie są te chwile wolności od trosk...
Usuńw moim przypadku akurat te 4 lata temu z dnia na dzień stałam się staruszką, zrozumiałam, że jestem smiertelna
OdpowiedzUsuńto wszystko zmieniło
ale na lepsze
Ja to rozumiem. W takich razach jest jak nożem uciął. Dzieli się życie na "przed" i "po".
UsuńJeśli perspektywa zmienia się na lepsze, to znaczy, że udało się z nieszczęścia wyprowadzić dobro.
życie przedłuzone o kilka lat co najmniej to już dobro samo w sobie, c'nie?
Usuńchyba nie znam nikogo, kto by się z tego nie cieszył chociaż znam takich, co bardziej skupiają się na lęku, że to nie koniec
Ten lęk jest dosyć zrozumiały. Tym niemniej warto go przezwyciężać.
Usuńwarto
Usuńzresztą chyba nie da się tak żyć
w ciągłym lęku
A ponoć każda zmiana jest okazją in plus - żeby było lepiej choć inaczej.
OdpowiedzUsuńMnie jest żal niewykorzystanych chwil.
To bardzo trudne. Choć staram się wybaczać sobie te niewykorzystane okazje. Oby były następne.
UsuńKurde, to nie tylko ja tak mam?
OdpowiedzUsuńJak widać na załączonym przykładzie:)).
UsuńKiedyś, lata temu, na spotkaniu z Miłoszem, jakiś student wstał i zapytała, po co komu ta publikacja książki z listami pisanymi tuż po wojnie przez ludzi, którzy dziś są bardzo starzy, albo nawet nie żyją.
OdpowiedzUsuńZapadłam się natychmiast pod ziemię, ale Miłosz powiedział coś cudownego: "Wie pan, ja tez chciałbym być młody. Mieć te siedemdziesiąt - osiemdziesiąt lat... "
Tak, z wiekiem zmienia nam się pole widzenia tych samych, zdawałoby się, spraw. To, co kiedyś wydawało nam się starością, teraz jawi się samym kwiatem młodości. Jednak obawiam się, że na to nie ma rady - nigdy nie uwierzymy komuś starszemu od nas, że możemy być jeszcze starsi:). Tylko nieliczni z nas posiedli taką umiejętność postrzegania siebie. To właśnie ludzie twórczy mają ten cudowny dar przenoszenia się w czasie. To, co powiedział Miłosz, jest kwintesencją zrozumienia życia.
UsuńErrato, dziękuję za wyróżnienie. Wybacz, że nie podjęłam zabawy.
OdpowiedzUsuńNapisze wprost, ktoś z moich czytelników napisał donos. Przez moje decyzje, stabilne zycie uległo w gruzach. Muszę się pozbierać. W moim przypadku to nie jest łatwe :-)
Czy można postarzeć się przez dwa lata. Zapewniam Ciebie, że można przez jedną noc
Ależ podjęłaś. O to mi przecież tak naprawdę chodziło.
UsuńDonos! Trudno coś takiego pojąć, bo usprawiedliwienia na coś takiego nie ma. Chyba tylko wytłumaczenie - musi to być bardzo skrzywdzony człowiek. Nie bierz tego do siebie, bo nie ponosisz za jego postępowanie winy.
Można, oj można się postarzeć przez jedną noc. To jest nie tyle kwestia czasu, ile rangi wydarzenia.
Wisława Szymborska nieustannie zapraszana na różne krajowe i zagraniczne spotkania , odpowiadała z wlaściwym sobie wdziękiem - "z najwiekszą przyjemnością skorzystam z propozycji,jak tylko będę młodsza"..
OdpowiedzUsuńAch, Wisława, ona to miała wdzięk. Autentyczny i niepowtarzalny.
UsuńNajgorsze jest to że zdobywamy to doświadczenie życiowe po kawałku a jak już je posiądziemy dzieci decydują się na własne błędy i na własną drogę. Kiedy minie pierwszy zał przypominamy sobie że byliśmy tacy sami
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zdobywamy je tak troszkę metodą prób i błędów. Potem zaś okazuje się, że skrojone zostało wyłącznie na naszą miarę:).
UsuńPopatrz ..nie mamy wladzy nad uplywającym.czasem...ja nie wiem,czy chcialabym za wszelką cenę wrócić te 15-20 lat wstecz.Nie będę błyskotliwa pisząc,że i owszem ta podróż w czasie bylaby niezła z obecnym doświadczeniem\wiedzą....Spadają klapki z oczu..tak,czesto jest to bolesne doświadczenie,ale czy lepsze jest życie w niewiedzy?....Pewnie spokojniejsze...
OdpowiedzUsuńA może trzeba odszukać jakąś nowa pasję,by znowu poczuć to "coś"?By nie dać się zdolować codziennością i rutyną?
Mój kolega zawsze mawiał: ach, gdyby tak człowiek miał TAMTE lata i TEN rozum...
UsuńO nie, za życie w niewiedzy serdecznie dziękuję. Gdybyż tak jeszcze ta wiedza nie musiała być tak gorzka...
Na to w skrytości ducha liczę, że jeszcze poczuję "to coś" :)).
Tego Ci życzę,każdy dzień,może przynieść nam coś pozytywnego:*
UsuńOby. Ja jestem bardzo wymagająca:))).
UsuńWiem:-)))
UsuńZdążyłam zaobserwować:-)))
Ale to chyba dobrze...
Oj tam, oj tam:)).
UsuńA ja żałuję tylko pewnych aspektów, bo za nic w świecie nie chciałabym wrócić do młodości, niektóre jej "oznaki" były dla mnie nie najłatwiejsze - teraz jest lepiej.
OdpowiedzUsuńDo młodości nie chciałabym wrócić za żadne skarby. Chodzi mi tylko o te ostatnie cztery lata.
UsuńTylko to uważam za swoją młodość.
Ano paradoks, bo jak moze boleć brak bólu ....
OdpowiedzUsuńAle wszystko jest mozliwe, zwłaszcza gdy za oknem szaro, buro i ponuro, o czwartej po południu ciemno, o siódmej rano ciemno ....mam czasem podobne odczucia. Ehhh, szkoda gadać ....
Może, ponieważ boli świadomość braku. U nas od rana leje, liczę jednak, że jutro się nie ośmieli:)).
UsuńA ja własnie w ostatnim poście napisałam 'dojrzałe jest piękne". Pogoń za młodością zawsze trwała i trwać chyba będzie ....te czasy jakby szczególnie dają nam takie możliwości "odmładzania" się, strojem , makijażem, medycyną estetyczną itp.
OdpowiedzUsuńW moim życiu co jakiś czas pojawia się pytanie ;Gdzie jestem i Kim teraz jestem???? I najważniejsze aby być z tej odpowiedzi zadowoloną. Czy tęsknię za młodością??? W jakimś sensie tak i w jakimś nie, po prostu raczej tęsknię za chwilami które chciałabym by trwały wiecznie ale jestem dorosła , dojrzała:):) więc wiem już :):), że tak nie będzie i staram się jak tylko mogę akceptować rzeczywistość a co tylko mogę kochać, Życie jest tak kruche , że nie warto tęsknić za czymś co nie wróci.
A to co przeżywasz Ty teraz to może tylko po prostu chwilowe zmęczenie?? Potrzeba zmiany?? Choćby najmniejszej?? Ja w takich chwilach jadę w tzw. sina dal, przed siebie i ta ładuję akumulatory
I tego Tobie życzę:):):)
Wygląda na to, że faktycznie dojrzałam do zmiany. I to prawdę mówiąc, radykalnej zmiany. Gdybym tak jeszcze dała radę ogarnąć, czego ona powinna dotyczyć. Bo powiedzieć, że "życia", to zbyt ogólnikowo.
UsuńZ tym ładowaniem akumulatorów akurat jest pewien problem. Oby kryzys minął, oby zaowocował przemianą.
kryzysy czasami pomagają podjąć słuszne decyzje:) Powodzenia!!!.
UsuńDziękuję. Na to właśnie liczę:)).
Usuń:):):):)
Usuńa mnie młodości nie żal, bo strasznie głupiutka wtedy byłam. Cztery lata nie wiele mnie zmieniły . Nie postarzałam się
OdpowiedzUsuńNo właśnie, głupota odbiera człowiekowi radość z przeżywania czasu, tyle, że o tym dowiaduje się człek dopiero po jego upływie.
UsuńTe cztery minione lata znaczą na drodze mojego rozwoju nieporównywalnie więcej, niźli wszystkie pozostałe.
Trudno z tym dojrzewaniem. Niby człowiek zbiera doświadczenia, refleksję, obudowuje nimi swoje przypuszczenia, zamienia w pewności, niby twardnieje ten jego kręgosłup moralny czy inny, czasem głupio się zastoi, a czasem tak, że prawdziwa z niego podpora. A jednak zawsze jakoś żal własnej przykrytej bólem czasu niewinności, uroczej ignorancji, przekonań na próbę, planów na wyrost, rozrzutnych emocji i wszystkiego tego, co kiedyś mogło sobie pozostawać niezweryfikowane.
OdpowiedzUsuńCoś w tym rodzaju. Niby człowiek wstydzi się swojej minionej "naiwności", lecz w głębi duszy jakaś cząstka nas dotkliwie za nią tęskni. Nie ma innego wyjścia, jak tylko to zaakceptować. Dojrzała, świadoma rezygnacja plus nieunikniony żal za niemożliwym - oto składowe naszej teraźniejszości.
UsuńJa czuję raczej upływ czasu, trochę gorzej działają różne moje części ciała, trochę dłużej się regeneruję... Do lekarzy już chodzę, a jeszcze kilka lat temu trudno mi samą siebie było przekonać.
OdpowiedzUsuńPsychicznie dojrzewam, ale to mnie akurat cieszy. :)
To taki przejściowy etap:). Widać, żeś jeszcze młoda...
UsuńA może to tylko akceptacja tego co nieuniknione? W życiu nie należy się poddawać, to cholerne znajdowanie nowych celów bywa straszliwie męczące:-))))
OdpowiedzUsuńJasne, że akceptacja nieuniknionego. Takie przyjęcie do wiadomości, aczkolwiek bez większego entuzjazmu:).
UsuńNie poddawajmy się zatem, czyli nie dawajmy lichu:)).
Takie myślenie jest przykre i bolesne, ale może właśnie potrzebne. Bo może mobilizować do działania.
OdpowiedzUsuńKiedyś byłem strasznie leniwy i narzekałem na wszystko wokół. Parę lat temu, podczas badań wykryto u mnie dość poważne schorzenie wątroby. Od tamtej pory doznałem jakiegoś olśnienia. Staram się jak najwięcej czytać, pisać na blogach, ćwiczyć, rozmawiać, zwiedzać. Mógłbym robić dużo więcej, ale przynajmniej nie leżę godzinami przed TV, jak kiedyś.
Pozdrawiam:)
Nie ma ludzi leniwych. Są tylko niezmotywowani:)). Albo jakoś tak.
UsuńTV ogłupia, warto ją przynajmniej ograniczyć.