Wojciech Gerson. Gdańsk w XVII wieku. 1865. Olej na płótnie. 103,5 x 147 cm. Muzeum Narodowe, Poznań.


Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.

sobota, 28 grudnia 2019

Poświąteczne refleksje w cyklu rozważań na pograniczu

Minęły Święta, aczkolwiek tak naprawdę przecież wcale nie minęły. Wszak Dziecię nowo narodzone daje nam prawo świętowania totalnego.
Stąd też impertynencją, a co najmniej prztyczkiem w nos wierzących jawi się w oktawie BN wymóg piątkowego postu. Bo niewierzący, jak wiadomo, mają to w trzy de. Wiem, wiem, jasna rzecz, czym teologia go tłumaczy. Pozostaje to w ścisłym związku z hierarchią Świąt - wszak rangę jednych wypada podkreślić obniżając rangę innych. Tu kłania się ten odsądzony od czci relatywizm. Zgodnie z wytycznymi zawartymi w KPK* z 1983 roku obowiązuje katolików między innymi ten właśnie wzmiankowany post piątkowy. W wielu innych krajach nie, a u nas tak. Dlaczego?

W przerwie na herbatę gawędzę sobie z dzieckiem moim.
- Polska to specyficzny kraj - spostrzega. Rodzime piekiełko zaś polega na tym, że nie powinno się dopuszczać, by komukolwiek działo się za dobrze. Natomiast w tej konkretnej sprawie zawsze warto ludzi potraktować jako niedorozwiniętych - to nasz skostniały Episkopat. A nasi "bliźni" zawsze niczym sztandar podniosą aspekt prozdrowotny takowego postu. Ponadto trzeba jeszcze uwzględnić specyficznie polski koloryt religijności. I tak to się nakręca.
- No cóż, ten nasz Episkopat to prawdziwy beton - zostaje mi jedynie skonstatować.

Jaki jest mój prywatny stosunek do świętowania? Otóż świętować będę już do końca świata - wszak mam do tego prawo, a pewnie także obowiązek, na mocy doniosłego Wydarzenia, które się dawno temu dokonało. Natomiast w kwestii postu...
Minione święta stały się dla mnie okazją do poczynienia pewnych spostrzeżeń natury praktycznej. Otóż w przyszłym roku zredukuję do minimum kulinaria, traktując te Dni jako zwykłe, wolne od handlu dni. Zrezygnowaliśmy już z prezentów, a w kwestii ozdób zapanował ascetyczny minimalizm, to teraz nadszedł czas na... post. Czuję się niemal chora wskutek legalnego, uświęconego tradycją  przejedzenia. (Jedzenie przecież nie powinno się zmarnować.) A i pożądliwość oczu gra niebagatelną rolę.
W tym miejscu wspomnę, że post jakościowy już w praktyce stosujemy. Wszak nawet nie wyjęłam z zamrażarki zaplanowanego na świąteczny obiad mięsa.
Chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć, do jakiego stopnia można się przepełnić tymi postnymi, bezmięsnymi potrawami. Przepysznym ciastem, pierogami, jak również wyśmienitą (a jakże, postną) zupą. A zatem czas na radykalne cięcie - w następne Święta zarządzę ścisły post. Nie widzę innej dla siebie rady - w trosce o stan swojego ciała tudzież ducha.
Teraz już można wejść mi w słowo, pytając, jak ma się ta cała retoryka do krytykowanej przed chwileczką demagogii. Otóż wszystko to, co przedsięwezmę, odnosi się wyłącznie do osoby mojej własnej - to ja, i tylko ja, mam prawo zobligować się w tak delikatnej kwestii. 
Różnica wprawdzie jest subtelna, lecz arcyważna, wręcz kluczowa.
Dorosły człowiek nie powinien być łajany niczym małe dziecko; nie ma sposobu, by uwolnić kogokolwiek od ciężaru odpowiedzialności. Żadna, najbardziej nawet szczytna instytucja nie może rościć sobie prawa do zanegowania tej wolności. 

____________
*Kodeks Prawa Kanonicznego

28 komentarzy:

  1. Z lekkim rozbawieniem czytam te rozważania, ale bez złych podtekstów. Obżarstwo – post i tak na okrągło, a wszystko przez to, że ktoś uznał iż w pewne dni trzeba się obżerać, a w inne pościć. I to według kalendarza, a nie naszych organizmów potrzeb. Wybacz, uważam że trudno o bardziej bezsensowną argumentację niż ten kalendarz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tradycyjna świąteczna wyżerka miała swe głębokie źródło w czasach, gdy jedzenia brakowało. Był to najlepszy sposób, żeby podkreślać rangę Świąt wszelakich. Moim jednak zdaniem wszelką tradycyjność należy nieustannie weryfikować. Teraz jedzenia mamy pod dostatkiem, a zatem należałoby pod tym względem zmądrzeć. Taka też przyświeca mi intencja.

      Usuń
  2. A mnie się wydawało, że dziecię owe urodziło się u nas już parę tysięcy lat temu. ;) Trochę nie rozumiem corocznego wkładania niemowlęcia do kołyski, podobnie jak corocznego przybijania Pana do krzyża, bo takie święto. I "czekania aż zmartwychwstanie". Co roku ma to robić?

    Biblia wiele słów poświęciła postom, ale na pewno nie wspomniała, że mamy pościć w określony dzień. Jest to coś zupełnie innego i po coś innego. Tak samo kwestia poszczenia przez niejedzenie mięsa. To nie jest post.
    Tak samo Biblia nie mówi ani słowa o dniach obżarstwa, a konkretniej nawet powiem, iż zabrania tego.

    Nie świętuję. Nie ma takiego nakazu, więc nie trzeba świętować, to tylko tradycja wymyślona przez ludzi. I nie chcę uważać się za katoliczkę raz (czy dwa razy) w roku. Ba, w ogóle nie chcę być katoliczką. Już byłam kiedyś i wystarczy.

    Serdeczności. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze Ci się, Aniu, wydawało, zaś wszystkie te zewnętrzne rytuały mają na celu owych Wydarzeń upamiętnienie. I tak też powinno być, wciąż jednak nie rozumiem, dlaczego w dzisiejszych czasach ogólnego dobrobytu koniecznie trzeba to wszystko łączyć z żarciem:)
      Fajnie jest świętować, ale nie z przymusu, tylko z własnej chęci, radośnie. W ostatnich latach coraz bardziej mi się to udaje. Ale w tym celu musiałam dokonać kilku radykalnych cięć. Nie cała rodzina w tym się ze mną zgadza, jednak dam radę, przetrwam:) Tobie również serdeczności.

      Usuń
  3. Mhm, człowiek dorosły nie powinien być łajany.... ale według moich spostrzeżeń, człowiek dorosły (w przeciwieństwie do dziecka) bardzo lubi być łajany. Ksiądz wczoraj tak powiedział i tak ma być :) Biblii nikt nie czyta, przynajmniej nikt w mojej rodzinie. A tak na marginesie, jak wygląda ścisły post ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ścisły post polega nie tylko na rezygnacji z mięsa, ale również na ograniczeniu ilości przyjmowanego pożywienia. Raz dziennie do syta plus dwa lekkie posiłki - taka jest zasada. Fajnie byłoby świętować w taki sposób:)

      Usuń
  4. Mój dziadek ścisły post rozumiał jako "żadnego jadła". W Wielki Czwartek żył tylko wodą. Dlatego zapytałam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to tak jak moja mama. Ale to już taka wersja ekstremalna, dla gorliwszych. Gdy o mnie idzie, nie ma takiej opcji:)

      Usuń
    2. A nie w Wielki Piątek? Nie widzę racji dla postu w Wielki Czwartek...

      Usuń
    3. No właśnie, na pewno w piątek. I w popielcową środę, jasna rzecz.

      Usuń
    4. No pewnie, że ścisły post jest w piątek :) Ale jeśli chodzi o rację dla postu, no cóż, ja nie widzę racji dla postu w ogóle :)

      Usuń
  5. Errato

    KOCHAM CIĘ!!

    Ja już za stara jestem na to żeby ludzie pozamykani w limuzynach i pałacach i kompletnie oderwani od prawdziwego życia mieli mi mówić czy mogę użyć swojego małego rozumku

    Uggggggggg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też Cię kocham, Rybciu. Już niebawem będzie jakaś ludzka historyjka, może nawet o mnie. Czyli miłosna:)

      Usuń
  6. Ty to oczywiście wiesz, ale gwoli ścisłości językowej to co w piątek to wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych. Taki bardziej lajtowy post, bo ten prawdziwy to tylko w Wielki Piątek i Środę Popielcową. Zgadzam się, że nie do końca pasuje do okresu Bożego Narodzenia. Właściwie gdyby patrzeć liturgicznie to w sumie do 28 XII pasowałby (bo wspominamy dzieci zamordowane przez Heroda).
    Natomiast jednak nie rozumiem idei obżerania się w Święta. To są dwie różne sprawy: dobre i szczególne potrawy na ten czas, często unikalne w skali roku, bo to jakoś podkreśla wspólne świętowanie a obżeranie się (czymkolwiek). Tzn. rozumiem, że ludzie nie rozróżniają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym obżeraniem to trochę tak z rozpędu, bo niby podczas Wigilijnej kolacji tylko skubnęłam kilku potraw po kawałku, ale takie pomieszanie z poplątaniem sprawiło, że poczułam się nienaturalnie przepełniona. Następne Święta muszą być bardziej minimalistyczne, zwłaszcza gdy o kulinaria idzie.

      Usuń
  7. Odkąd się dowiedziałam że to od biskupa zależy czy w danej diecezji zezarcie kiełbasy to grzech czy nie zmieniłam cały swój stosunek do takich przepisów. Poczułam się że ktoś mnie traktuje jak bęcwała. I to na pewno nie mój Bóg który wszak dał mi wolną wolę

    Mogłabym długo i nerwowo w temacie ogólnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, ja już mam alergię na te ich "zalecenia" i dyspensy z łaski na uciechę. Lepiej by się sami wreszcie ogarnęli.

      Usuń
    2. Tak!!!!

      Strasznie. Potwornie mnie to denerwuje 😡😡😡😡😡

      Usuń

  8. Pierdolenie kotka w worku za pomocą młotka niekoniecznie gumowego. Nie chcę pościć , nie poszczę. Chcę być w zgodzie idę w historię a tam dziesięć przykazań i nic o postach. Zachowanie zgodne nikomu nie ujmie . Posty mają sens. Najbanalniejszy to ten ,że raz w tygodniu coś dla odmiany trzeba zjeść a to dla zdrowia. Jak już się czepiamy to to wyjaśnienie też jest prawdziwe.Tak w sumie , to mam gdzieś jakie ma ktoś poglądy na świętowanie. Jest kanon i fajnie ze jest ale przymusu nie ma w najmniejszym stopniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko jest tak naprawdę kwestią wolnej woli. Wtedy rzeczywiście ma to sens. I tego się trzymajmy.

      Usuń
  9. A mnie jest już całkiem wszystko jedno. Gdy nic nie cieszy, wszelkie święta zupełnie tracą na znaczeniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tak mi przykro, przytulam:)*
      Trochę wiem, jak to jest, dopiero od niedawna wychodzę z totalnej rozpaczy i deprechy.

      Usuń
  10. podobno w rejonach świata, gdzie nie ma zbyt wyraźnego podziału na pory roku święta są wtedy, gdy kierownik wiochy się zorientuje, że ludzie jacyś zestresowani chodzą, znużeni i znudzeni codziennymi zajęciami, drażliwi czemuś i w ogóle, wtedy ogłasza, że "jutro jest Święto" i tyle, dzień, dwa, może dłużej, aż się atmosfera w wiosce oczyści...
    bardzo mi się podoba ta filozofia, też w miarę możności stosuję ją wobec siebie...
    drugie podejście jest takie, że co dzień są jakieś święta, od urodzenia do śmierci...
    też fajne... po prostu nieprzywiązywanie się do pojęcia "święto"...
    generalnie jednak to u mnie jakoś tak się porobiło, że takie Święta bardziej świąteczne od innych świąt zaczynają się w nocy przesilenia zimowego i kończą jakoś tak na początku stycznia... trochę jakby bardziej nietypowo wtedy funkcjonuję, ale z tym już bywa różnie... tak więc owe Święta to czysto umowna sprawa... żadna religia nie jest z tym związana, bo żadnej nie wyznaję...
    z dietą to wszystko nie ma nic wspólnego, tu rządzi intuicja, słuchanie własnego ciała, co mu jest potrzebne dla zdrowotności, a co niewskazane w danej chwili z kompletnym postem włącznie od czasu do czasu...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najfajniej by było tak się we własny organizm umieć wsłuchiwać. Trzeba dążyć ku temu, bo to naprawdę ma głęboki sens. Tylko po drodze wiążą nas konwenanse towarzyskie i zaszłości, z których musimy wybierać te ważne, resztę zaś odrzucić. Minimalizm w każdej dziedzinie jest wskazany.

      Usuń
  11. ja święta pod względem zakupowym traktuję jak dodatkowe dni wolne, nie pichcę i nie piekę na potęgę, co więcej nie cierpię zakupów spożywczych przed świętami, bo wtedy masa ludzi zaopatruje się jak na koniec świata lub co najmniej wojnę nuklearną którą przetrwają w bunkrach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tak powinno się pod względem aprowizacyjnym święta wszelakie traktować. Chyba, że przewidujmy wizytę gości.

      Usuń