Wojciech Gerson. Gdańsk w XVII wieku. 1865. Olej na płótnie. 103,5 x 147 cm. Muzeum Narodowe, Poznań.


Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.

czwartek, 3 marca 2022

Suplement do poprzedniego, czyli coś w rodzaju dementi

Nagle się okazało, że Bohaterowie żyją. Nie zginęli, tak jak to zostało nam podane. Radość wielka, ale gdzieś tam w głębi duszy mała konsternacja. No, bo jak to, odznaczono ich pośmiertnie, oni zaś sobie tak po prostu żyją. Lecz to tylko takie sekundowe zamieszanie, zaraz potem zdrowy rozsądek bierze górę, następuje radość. 

Za to fakty odnośnie incydentu na Wyspie Węży są następujące. Po odważnej odmowie poddania się i odparciu dwóch zmasowanych ataków, obrońcom zabrakło amunicji. W wyniku czego zostali wzięci przez Rosjan do niewoli. Jak donosi agencja Ukrinform, wszyscy żyją i są zdrowi, choć rosyjska propaganda rozpowszechnia pogłoski, jakoby zostali pogrzebani i przez swoich zapomniani. Teraz można by spytać, czy w związku z powyższym "cześć ich pamięci" jakoś się umniejszyła?

5 komentarzy:

  1. Piękna postawa wobec ojczyzny, a z pewnością ich życie jej się jeszcze przyda

    OdpowiedzUsuń
  2. Informacja brzmiała,że zostaną odznaczeni czytaj ze zrozumieniem, to dla pokrzepienia serc wszystkich ukraińskich obrońców.Tak wygląda wojna hybrydowa w sferze dezinformacji,nic nowego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tylko się cieszyć że jednak przeżyli.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwsze, oczywiście radość i ulga, że obrońcy przeżyli.
    Po drugie - w jakiś sposób znamię obecnych czasów - całkowita dewaluacja informacji - ślepy ślepego prowadzi.
    Po trzeci - skojarzenie z czasów dawno zapomnianych - Sławomir Mrożek napisał sztukę - Śmierć Porucznika. Nawiązywała do poematu Mickiewicza - Reduta Ordona. W poemacie porucznik Ordon wysadza w powietrze bronioną przez siebie redutę i ginie wraz z tuzinami rosyjskich żołnierzy. Problem w tym, że w realu porucznik Ordon nie zginął. Mrożek w swojej sztuce opisuje lodowate przyjęcie jakie zgotowała mu polska emigracja w Paryżu.
    Podczas wystawiania sztuki w teatrze Dramatycznym w Warszawie, grupy studentów urządzały głośne protesty.
    Oj ta nieznośna pamięć.

    OdpowiedzUsuń