Wojciech Gerson. Gdańsk w XVII wieku. 1865. Olej na płótnie. 103,5 x 147 cm. Muzeum Narodowe, Poznań.


Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.

poniedziałek, 15 lipca 2024

Mądrość kobieca

W czasach zamierzchłych przekonywano, jakoby kobiety były mniej inteligentne od mężczyzn, chętnie za to oddając im palmę pierwszeństwa gdy o mądrość idzie. Bo w naszej zachodniej kulturze tak zwana twarda inteligencja więcej jest warta, niż ta wypracowana i zweryfikowana praktycznie. Tymczasem jak zwał tak zwał, nikt już takowym banialukom dzisiaj nie hołduje. Inteligencja jest domeną stricte ludzką, zatem nijak do konkretnej płci nie przynależy.

Nieco inaczej ma się rzecz z mądrością. To co teraz napiszę, nie spodoba się ani jednym, ani drugim z Was. Otóż my, kobiety, bywamy bardzo niemądre. Bowiem zamiast szukać inspiracji w sobie, polegamy na mężczyznach. Materialnie, emocjonalnie a nawet, o zgrozo, intelektualnie. Tymczasem, jeśli jest ktoś na kogo żadną miarą liczyć nie należy, to jest to (bingo!) facet właśnie. Któż, jeśli nie on zostawi cię na lodzie, a to z powodu choroby dziecka, to znów dlatego, że głowę stracił dla młodszej i szczuplejszej. Przykłady można by mnożyć, tyle, że już mi się nie chce. 

Podsumowując, chylę czoła przed tymi nielicznymi z nas, które mają odwagę podążać obraną przez siebie drogą. Realizując  własne plany i marzenia, zamiast kierować pragnienia ku mężczyźnie, poddając się jego woli i zachciankom.

Co mam w rzeczonej kwestii do zarzucenia sobie? Otóż uzależnienie swojego życia od stanu zakochania, na ogół pechowego zresztą. Tu zdradzę Wam pewien sekret: skutkiem tegoż stanu zaistniał niniejszy blog. Aliści gdy klapki z oczu opadły i jestem już wolna od mirażu, tak trudno mi znaleźć w sobie motywację do pisania. I jak tu żyć, Panie Premierze?

czwartek, 11 lipca 2024

11 lipca, imieniny Olgi

Miałam kiedyś córkę o tym imieniu. Wróć, bo tylko wydawało mi się, że takową mam. Bo w chwili kiedy myśl ta przyszła mi do głowy, wszystko się jawi zamazaną plamą. Bez odniesienia wyobrażeń do konkretów. Lecz może rodzic nie postrzega swego dziecka w kategorii płci? Dziecko jest naszym dzieckiem i jak zwał tak zwał; to bez znaczenia, syn czy córka. Jednak jest we mnie jakiś sprzeciw wobec takiego pojmowania sprawy, wszak każdy człowiek jest określony przez swój seks. Zatem nie można sobie od tego nonszalancko abstrahować. 

Teraz, trzynaście lat od zadeklarowania dojmującej niezgodności płci nominalnej z odczuwalną, z którą się utożsamiał, wszystko zdaje się już być na swoim miejscu. Kamień spadł z serca - tak, jakby wszystkie brakujące puzzle uformowały się w ten właściwy wzór.  Dopiero teraz możliwe jest pełne uzgodnienie faktów przeszłych z obecnymi. 

Bowiem już od miesiąca dziecię moje nosi wybrane samodzielnie imię, Julian, które to imię zgodnie z orzeczeniem sądu nadane mu zostało urzędowo. I oby żyło mu się długo i szczęśliwie, choć to należy już do innej bajki.