27-letnia Meriam Yehya Ibrahim, obywatelka Sudanu, matka 20-miesięcznego synka, będąca w ósmym miesiącu ciąży, została skazana na karę śmierci przez powieszenie. Obecnie przebywa w więzieniu, oczekując na wykonanie wyroku. Ma on zostać wykonany po urodzeniu przez nią dziecka i zakończeniu karmienia piersią. A jakby jeszcze tego było mało, ma przedtem być poddana chłoście.
Za co tak okrutna kara? Czy popełniła jakąś szczególnie ciężką zbrodnię?
Otóż nic z tych rzeczy. Ona po prostu ośmieliła się ...wyznawać swoją wiarę.
Zaraz, zaraz, mamy dwudziesty pierwszy wiek, czyżby więc komukolwiek z nas można jeszcze było odmawiać prawa do wolności sumienia i wyznania?
A i owszem. W niektórych państwach wyznaniowych.
Wszędzie tam, gdzie zasady religii przekładają się na struktury prawne.
Jeśli do tej pory nie interesowaliśmy się tym zagadnieniem, może nas mocno zdziwić, ile jest państw opartych na takiej strukturze. Choćby i w Europie; wśród nich Wielka Brytania, Dania, czy Norwegia.
Lecz nie we wszystkich źle się dzieje. Wszak nowoczesne normy współżycia społecznego wymuszają wypracowanie odpowiednich procedur. Takich jak tolerancja i wolność religijna.
Zagwarantowana w konstytucji lub umowie między
państwem a wyznaniami.
Tak właśnie w nowoczesnym świecie być powinno.
Ustawodawstwo nie może pozostawać w sprzeczności z treścią Karty Praw Człowieka.
W świecie islamu prawo większości krajów opiera się na zasadach szariatu.
Czyli zakłada nierozdzielność życia świeckiego od religijnego, regulując władzę, obyczaje, oraz codzienne życie muzułmanina. To bardzo istotny element ich kulturowego dziedzictwa.
W imię jego obrony wdrażane są drastyczne z naszego punktu widzenia zasady.
Religia zawsze pełniła strategiczną rolę. Była skutecznym instrumentem utrzymywania politycznego status quo.
Dawniej mordowano chrześcijan.
Krzyżowano ich i palono żywcem. Lwom na arenach rzucano ich na pożarcie.
Potem mordowali chrześcijanie.
A to nawracanie "pogan", to znów wojny krzyżowe, albo hiszpańska konkwista.
Teraz znów muzułmanie prześladują chrześcijan.
W majestacie koranicznego prawa. W imię reguł szariatu.
Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka.
Czy warto bronić tzw. "kulturowego dziedzictwa" za wszelką cenę?
Moim zdaniem, nie. Ale to jest moje zdanie.
Widać, za mało w sobie mam tolerancji.
Lecz trudno mi wykrzesać z siebie tolerancję wobec poniektórych "kultur".
Nowoczesne ustawodawstwo powinno być świeckie, rozdzielność kościoła od państwa musi stać się faktem.
Ku
czemu świat zmierza i ile jeszcze ofiar zbierze, nim zapanuje totalny
konsumpcjonizm.
Lecz nie na długo, bądźmy spokojni; wszak wszystko
płynie.
Na gruzach starego zawsze rodzi się nowe. Co nam przyniesie?
Chociaż minęło wiele dni od przeczytania tej bulwersującej informacji, nie mogę przestać myśleć o Meriam.
Wojciech Gerson. Gdańsk w XVII wieku. 1865. Olej na płótnie. 103,5 x 147 cm. Muzeum Narodowe, Poznań.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Kochana, UK nie jest panstwem wyznaniowym. chyba wiem, o ktora definicje pw Ci chodzi, ale nawet wtedy jest to mocno naciagane.
OdpowiedzUsuń(tak, wiem, jacys tam dostojnicy zasiadaja w Izbie Lordow. wiem tez, ze jest to oficjalne wyznanie Anglii, ale Anglia to nie jest panstwo).
pozdrawiam serdecznie
ps. za wywieszenie krzyza w miejscu takim jak szkola panstwowa albo zaklad pracy mozna sie liczyc ze strata pracy.
O tę właśnie definicję mi chodzi. W praktyce hulaj dusza, lecz jest w tym jakiś stęchły smrodek. Brytyjczycy są bardzo przywiązani do tradycji, dlatego nieprędko coś się może zmienić. Jeśli jednak Japończycy potrafili odstąpić od koncepcji boskości cesarza, to dlaczego tak światłe społeczeństwo miałoby bez końca tkwić w obszarach archaicznych tradycji.
UsuńWe wszystkim po prostu trzeba zachować zdrowy rozsądek, nie spierać się o symbole i zasady, a już na pewno nie traktować w ich imieniu ludzi przedmiotowo.
OdpowiedzUsuńMnie np. całkowicie zwisa i powiewa, czy w szkole, w której pracuję, wisi krzyż. Może sobie wisieć. Obok może wisieć półksiężyc, Albo i durszlak :) Sam symbol nijak nie wpływa na moje życie.
Ale już np. fakt podpisywania w całej Polsce "deklaracji sumienia" pod dyktando przyjaciółki papieża JPII, która zobowiązuje lekarzy do niewykonywania aborcji w żadnym przypadku, a nawet do niewypisywania środków antykoncepcyjnych [sic!] jest już skandalem. Nikt nie ma prawa w imię swoich prywatnych przekonań ingerować w ten sposób życie drugiego człowieka. Nikt nie kazał takiemu ultrareligijnemu lekarzowi być ginekologiem - mógł wybrać inną specjalizację i problem sumienia z głowy.
Polska nie jest oczywiście państwem wyznaniowym w 100%, ale ma pewne jego cechy [bo podałam tylko jeden przykład]. Jasne, że jest lepiej, niż w krajach muzułmańskich, co nie znaczy, że jest zupełnie dobrze. U nas nie ukamienują cię za zmianę wiary - ale jak masz pecha i trafisz na ultrakatolickich lekarzy, to mogą nie chcieć przeprowadzić ci aborcji, mimo że zagraża twojemu życiu. I też umrzesz.
Obawiam się, że czytam tu wyraźną sugestię niedopuszczania do określonych zawodów (czy określonego zawodu, ale pewnie więcej by sietakich znalazło) ze względu na wyznawaną religię. Niezłe. Niech żyje tolerancja i co tam jeszcze.
UsuńAgaja, jeśli ktoś nie jest w stanie wykonywać swojego zawodu ze względu na swoje przekonania, to nie powinien tego robić. Wyobraź sobie Świadka Jehowy, który jest trasfuzjologiem i odmawia wykonania transfuzji. Wyobraź sobie muzułmanina-ginekologa, który odmiawia zbadania kobiety. Albo z mniej jaskrawych przyładów - muzułmanina zatrudniającego się w sklepie monopolowym i odmawiającego sprzedaży alkoholu. Absurd przecież, prawda?
UsuńJeśli ktoś się nie nadaje do jakiegoś zawodu, to nie powinien go wybierać. Wg mnie lekarz, który pozwala, by jego prywatne przekonania uniemożliwiały mu wykonanie zawodu, powinien wybrać inną specjalizację. Przecież może to zrobić. Nikt mu nie każe być akurat ginekologiem, skoro to dla niego aż taka drażliwa kwestia.
I bardzo proszę, bez ironii i szczucia "tolerancją". Ironia w dyskusji jest ciosem poniżej pasa, bo albo rozmawiamy merytorycznie jak osoby dorosłe, albo się wyzłośliwiamy i wsadzamy sobie szpile. Tylko wg mnie wtedy to nie ma sensu.
"..mógł wybrać inną specjalizację". Niby racja, ale życie jest takie, że przepisy się zmieniają i ludzie staja w obliczu sytuacji, których się nie spodziewali w momencie wyboru zawodu. Co wtedy robić? Przekwalifikować się na koszt ustawodawcy?
UsuńDodam jeszcze paradoks z tej samej beczki. W Australii lekarz domowy odmówił skierowania pacjentki do specjalisty wykonującego aborcję. Złożyła skargę, sprawę rozpatruje Izba Lekarska, lekarz może stracić prawo wykonywania zawodu, feministki grzmia i triumfują. Paradoks jest w tym, że ta kobieta prosiła o aborcje zmuszona do tego przez męża, który nie chcial żeby mu urodziła się córka.
Ustawa antyaborcyjna w obecnym kształcie obowiązuje już ponad 10 lat, więc akurat w tym przypadku nie można mówić, że jakiś lekarz nagle znalazł się w obliczu dokonania wyboru, którego nie był świadomy wybierając specjalizację.
UsuńZgadzam się, że życie pisze różne scenariusze i może się okazać, że z jakichś powodów nie będziemy w stanie wykonywać zawodu, którego się wyuczyliśmy. Ale to jest niestety nasze ryzyko. Ja jestem nauczycielem - wyobraźmy sobie, że np. po 10 latach pracy tracę głos i lekarz kategorycznie zakazuje mi pracy w szkole [znam osobiście taki przypadek]. Nie ma rady, MUSZĘ się przekwalifikować, mimo że kiedy zaczynałam pracę jako nauczyciel, nie podejrzewałam, że się do tej pracy nie nadaję ze względów zdrowotnych. Mogę się wściekać na tę sytuację, ale nie mogę dalej uczyć, bo cierpiałaby na tym moja praca.
Przywołałeś/-łaś rzeczywiście paradoksalny przypadek, ale tu też sprawa jest dla mnie jasna. Nikt nie powinien być ani zmuszany do aborcji - ani zmuszany do tego, by urodzić, jeśli prawo daje mu możliwość jej przeprowadzenia. W tej historii ukarany powinien być przede wszystkim mąż kobiety. Co do lekarza - nie miał prawa odmówić skierowania, jeśli pacjentka prosiła o legalną aborcję, ale miał natomiast wg mnie obowiązek zawiadomić odpowiednie służby, że aborcja będzie dokonana nie z woli kobiety, a pod przymusem - jeśli o tym wiedział.
Był w Polsce komunistycznej wybitny lekarz ginekolog połoznik, w tamtych czasach wprowadzał szkoły rodzenia, kochał kobiet ciężarne z zwajemnością, długo by pisać, kto chętny zgłębi temat
Usuńchyba w tamtych czasach był jedynym odważnym lekarzem, któy odmówił dokonywania aborcji
ale każda kobieta chciałaby mieć takiego położnika prowadzącego ciążę
aborcje to jakiś promil w zawodzie lekarza ginekologa
nie widze powodu, dla którego ktoś kto z przekonania ( niekoniecznie religijnego) nie chce usuwać ciąży miałby rezygnowac z tej specjalności
prof Włodzimierz Fijałkowski się nazywał, zapomniałąm dopisać
UsuńJa widzę powód - odmawiając legalnej aborcji łamie prawo.
UsuńTu się zgodzę - nieważne, czy przekonania wynikają z religii, czy z innych powodów. Nie może kierować się nimi, jeśli łamie prawo, bo nie można łamać prawa z powodu swojego światopoglądu.
O prosesorze Fijałkowskim słyszałam bardzo dobrze. Czytałam jego książki, ponieważ stanowiły obowiązkową lekturę dla instruktorów NPR. I masz stuprocentową rację, twierdząc, że każda rodząca kobieta chciałaby mieć takiego położnika. Praktykował w zamierzchłych czasach komuny, kiedy aborcje wykonywano "rzutem na taśmę". Jednak zdołał ocalić godność lekarza, mając szczęście nie uchybić przysiędze Hipokratesa. Nie każdy mógł mieć takie szczęście. Tu warto wspomnieć przykład byłego ministra zdrowia, Bolesława Piechy, który obecnie jest zdeklarowanym działaczem antyaborcyjnym.
UsuńPrzykład podany przez Ciebie, Lechu jest tak kuriozalny, że aż nieprawdopodobny. A jednak doskonale wiemy, ile takiej psychicznej przemocy stosuje się w zaciszu czterecz domowych ścian.
UsuńJeśli chodzi o wykonywanie zawodu, sprawa jest dosyć złożona. Warto brać pod uwagę własne predyspozycje, jak też okoliczności, w których przychodzi nam praktykować. Zawód lekarza jest w tym względzie szczególnie uwarunkowany. Lecz gdy prawo jakiegoś kraju dopuszcza wykonywanie aborcji, zawsze znajdą się chętni, którzy się tego podejmą. W taki sposób, moim zdaniem, należałoby to regulować. Po co zmuszać tych, którzy takich praktyk nie uznają.
UsuńW takim razie w tej kwestii mamy różne zdania.
UsuńNa to wygląda. Ważne, by się nawzajem szanować:-)).
UsuńTrue :)
UsuńO!
Usuńi się mnie to bardzo podoba:)
Muszę przed północą zdążyć z konkursowym wpisem, tak, że się odmeldowuję:-)).
UsuńBłąd, który gdzieś tu na samym początku się pojawił polega na utożsamieniu sprzeciwu wobec zabijania dzieci, które jeszcze się nie urodziły z katolicyzmem i uznaniu takiego podejścia za przejaw fanatyzmu religijnego (określenie ultrakatolik tak właśne rozumiem, być może niesłusznie). O ile mi wiadomo, absolutnie nie jest tak, że przeciwko aborcji wypowiadają się li i jedynie katolicy. Być może w Polsce akurat oni są najbardziej słyszalni (co w sumie nie dziwi).
UsuńNiestety uniemożliwianie komukolwiek podejmowania pracy lekarza ginekologa dlatego, że poważnie traktuje przysięgę Hipokratesa byłoby absurdem. Przykład z muzułmaninem w sklepie monopolowym jest nietrafiony, gdyż praca ginekologa nie polega na szczęście wyłącznie na dokonywaniu aborcji. Gdyby na tym polegała rzeczywiście analogia byłaby słuszna.
Jak najbardziej rozumiem, że ktoś myśli inaczej. Nie zamierzam "szczuć" tolerancją (nie ukrywam, że niemiło mi się to czytało), napisałam jak odebrałam propozycję wybierania ginekologów pod kątem "albo robisz skrobanki albo nie możesz wykonywać tego zawodu". A tak skądinąd było za czasów komuny, gdy obowiązywała ustawa z 56 roku. Jeszcze w latach 80. zmuszano (nie twierdzę że wszędzie) młodych lekarzy na stażu do wykonania aborcji w ramach "uczenia się" "wyłyżeczkowania jamy macicy". Nie wystarczał zabieg wykonany gdy trzeba po porodzie.
Klauzula sumienia nie dotyczy tylko ginekologów, Położne, anestezjolodzy...
Troche w sumie szokujące jest, że historia tej kobiety sprowokowała ostrą dyskusję atakującą w sumie religię, za którą ta kobieta jest gotowa oddać życie.
Po dyskusji w komentarzach zdania zapewne nikt nie zmieni. Cenię sobie to, że mogę poznać sposób myślenia kogoś, kto myśli inaczej. Ale w sumie oczekiwałabym też wypowiadania się z szacunkiem o religii, którą wyznaję.
Pozdrawiam
Każdy w sumie fakt może być zarzewiem ostrej dyskusji. Zwłaszcza wtedy, gdy dotyka obszarów newralgicznych. Jednak to oczywiste, że antyaborcyjne poglądy w żadnym razie nie są świadectwem fanatyzmu. Co do szacunku, obowiązywać musi bezwzględnie. Wobec człowieka. Tego religijnego również.
UsuńNiech no tylko PiS do wladzy dojdzie... Bedzie podobnie, jesli nie tak samo.
OdpowiedzUsuńA wszystko zmierza prosto do takiego wlasnie status quo i co wiecej, durny narod daje na to przyzwolenie.
Wniosek z tego jeden, kazda religia jest wielkim zlem, kazda jest ekspansywna i drapiezna. Pewnie swiat nie zawracalby sobie glowy jakas Miriam, gdyby przypadkiem nie wyznawala religii chrzescijanskiej. Ot, tyle!
Jakoś nie widzę tego świata ruszającego w jej obronie... A ona ani nie pierwsza ani nie ostatnia zapewne....
UsuńA przepraszam, doczytałam (nie miałam regularnego kontaktu z mediami ostatnio). Był ruch w jej obronie. Na szczęście.
UsuńAnno Mario, myślisz, że jak PiS dojdzie do włądzy będą zabijać nie-katolików?
UsuńWłaśnie zagłosowałam:-))). PIS już u władzy był i z nikogo skóry nie zdarł. W przeciwienstwie do "konkurencji", która w drenażu ludzkich portfeli nie ma sobie równych. Polityka to wielkie qrestwo. Kto w nią wdepnął, nie może wyjść czysty. Lecz na dobrą sprawę wszyscy w tym siedzimy. Na kogoś głosować trzeba - wybierając mniejsze zło. Wtedy stosuje się nie do końca czyste kalkulacje.
UsuńRuch obrony Meriam jest dosyć skonsolidowany. Aniu, tym razem nie masz racji - wystosowano już mnóstwo protestów w obronie prawowiernych muzułmanek, pokrzywdzonych przez mężów. Zarówno w majestacie prawa, jak też w wyniku przemocy domowej.
UsuńRybenko, oni by chetnie zabijali, gdyby tylko mogli pozostac bezkarni, to bezwzgledne kanalie.
UsuńA Polska przez swoj fundamentalizm religijny, z klauzula sumienia lekarzy na czele, staje sie powoli posmiewiskiem swiata. Juz mi sie nie chce o tym gadac, to bezcelowe.
Pantero
Usuńtrochę za daleko chyba idziesz w ocenach
każdy fanatyzm jest szkodliwy
a z tego co widzę świat ma generalnie w ciemnje d... co sie u nas w polityce dzieje
Nie ma co się szczególnie przejmować oglądem "szerokiego świata". Trza swoje robić, a wtedy nawet świat kiedyś to doceni. A jak nie, to też niewielka strata:-).
UsuńTaaa, swiat ma generalnie z tylu cala te napuszona, rozmodlona i sfochana Polske. Tylko od czasu do czasu powtarza sie pewne kuriozalne zachowania politykow jako dowcip przy stole. Smieszne? Racej zalosne i wstydliwe.
UsuńProfesora Fijalkowskiego znalam osobiscie, bylam jego pacjentka i chodzilam do jego szkoly rodzenia. Owszem, byl przeciwnikiem aborcji, ale w zamian proponowal szeroko pojeta antykoncepcje, a jesli aborcja byla niezbedna, nie odmawial jej i sam jej dokonywal. Nie robcie z niego swietego, bo odwazniejszy zrobil sie dopiero po przemianach ustrojowych, a za PRLu trzepal skrobanki, jak wszyscy inni ginekolodzy.
W świetle poprzednich komentarzy, to bardzo ciekawe, co piszesz, Anno Mario.
UsuńNo zobacz
UsuńZ mojej wiedzy wynika, ze nigdy nie dokonał aborcji...Kiedyś miałam szansę z nim porozmawiać
Przed 89 rokiem
Poszperam
No coz, po zawirowaniach ustrojowych bylo paru takich, ktorzy zmienili diametralnie swoje poglady, zeby przypodobac sie kosciolowi i solidarnosciowej wladzy.
Usuńhttp://www.pro-life.org.pl/2008/02/prof-wodzimierz-fijakowski.html
UsuńDziałalność prof. Fijałkowskiego nie podobała się ówczesnym władzom, wskutek czego przez wiele lat nie mógł pracować w Akademii Medycznej.
Główną przeszkodą w jego rozwoju zawodowym było wprowadzenie w 1956 roku ustawy “O dopuszczalności przerywania ciąży”. Profesor Fijałkowski nie zgadzał się na wykonywanie zabiegów aborcji - w konsekwencji musiał zrezygnować z pracy w przychodni.
to cytat z jego biografii
zgodna z moją wiedzą w tym temacie
Rybenka, litosci!
Usuńodpuszczam
Usuńwiem, że nie przekonam przekonanych:)))
ale fakty są takie, że wywalono go z przychodni i Akademii Medycznej:)
UsuńW oficjalnym, a jakze, zyciorysie polnocnokoreanskiego wodza stoi jak byk, ze chodzil w wieku dwoch miesiecy, czytal majac dwa latka, a studia skonczyl w wieku osmiu lat. Oficjalne zyciorysy roznie wszak podaja prawde objawiona.
UsuńMogli go z Akademii wywalic, a mnie przy tym nie bylo, zeby miec pewnosc, ze akurat za odmowe skrobania.
wierzę w tę wersję, bo zetknęłam się z profesorem w 86 roku, głosił prawy bardzo niewygodne dla władzy, ryzykował posadami i co tam wtedy miał, prwadząc w kościołach wykłady w obronie życia poczętego
Usuńdlatego nie zgadzam się w ogóle z twierdzeniem, że dopiero w nowych czasach epatował nowymi poglądami
a jego zasługi dla powstania w Polsce szkół rodzenia są nie do podważenia
przynajmniej wg mnie
No, to się zrobiło gorąco. Uwielbiam Was, dziewczyny! Trudno mi uwierzyć w te skrobanki. Chyba, ze ktoś tu się oficjalnie przyzna, że dokonał:-))).
UsuńJa zetknęłam się z nim w 78. Prowadził cykl wykładów dla instruktorów NPR, na który to kurs miałam przyjemność uczęszczać.
Usuńkurna
Usuńa jak tak nie lubiem siem kucić!
w Lux przez 10 lat miauam konflikt tylko z jednom koleżankom
i słusznie, :PPP
Ja też nie lubię, lecz jak mus, to mus:-))).
UsuńZresztą kutni tu nikakich niet:-)!
czyli też na długo przed 89:)))
Usuńnie no nie, skont:)))
Usuńludzie ludziom.... :((((((((((((((((((
OdpowiedzUsuńOtóż to! I jeden człowiek drugiemu człowiekowi.
UsuńErrato, uważaj, bo Cię PKW oskarży o łamanie ciszy wyborczej :)))))
UsuńWłaśnie! Jeśli ktoś doniesie:-))). Chociaż...czy ja pisałam, na kogo głosowałam? To była ogólna zachęta do wyborów:-). Jakoś bym się wybroniła:-))).
UsuńA to faktycznie, wybroniłabyś się :)
UsuńSzczwany lis ze mnie. Taaa... Lecz przynajmniej nie "farbowany":-))).
UsuńCiekawe, co na to zaglądająca tu czasem Lisica (Paradygmatyczna) :)
UsuńA któraż to?
UsuńO jakim nowoczesnym SWIECIE piszesz????
OdpowiedzUsuńNie ma takiego i osmielam sie powiedziec, ze nigdy nie bedzie...
J.
Nie sposób się nie zgodzić.
UsuńMoże i nigdy nie będzie, lecz trzeba ku temu dążyć. Gdyby ludzie rozumieli, że w gruncie rzeczy są braćmi, mniej byłoby takich zbrodni. Chociaż ...Kain i Abel też nimi byli.
Usuńjakby nie było religii, w imię której dzieje się zło, ludzie by wyyślili coś innego
OdpowiedzUsuńJasne, że tak, bo zło nie bierze się z religii, tylko żeruje na odpadkach. A potem zatruwa zaniedbane obszary.
Usuńuważam, że dwie rzeczy, które rządzą światem i w imię których ludzie potrafią dopuścić się najgorszych niegodziwości w stosunku do drugiego człowieka, to pieniądz i religia......
OdpowiedzUsuńOj, co prawda, to prawda.
UsuńStraszna ta historia a najstraszniejsze, ze zdarza się codziennie...
OdpowiedzUsuńNietrudno się domyślić. Te, o których się pisze, to tylko wierzchołek góry lodowej.
UsuńI to jest najstraszniejsze
UsuńNajgorzej to, ze kraje, ktore tak okrutnie karza za wyznawanie innej religii same domagaja sie na calym swiecie wszelkich mozliwych swobod i bardzo sa drazliwe z powodu przejawu jakiejkolwiek krytyki wobec siebie wymachujac jak szabelka argumentem: rasista! Podczas, gdy czesto z rasizmem nie ma to nic wspolnego, jeno ze zdrowym rozsadkiem.
OdpowiedzUsuńOj, co racja, to racja. Dlatego warto ten zdrowy rozsądek kultywować, nie dając się zwodzić "politycznie poprawnym" argumentom.
Usuń