Tak napisałam - wiedziona pierwszym skojarzeniem - w odpowiedzi na hasło rzucone przez Graszkę tutaj.
Radość a przyjemność. Te zawsze pilnie każą nam rozdzielać.
Przyjemność przecież niższą jest w hierarchii dóbr człowieczych.
Nie godzi się hołdować jej zachciankom, w duchowe karby ujmując wszystko, co przyziemne.
Wszak prymat ducha palmę pierwszeństwa nad cielesnością winien nieść.
Czy ja to ciało, czy duch li tylko?
Co każe nam lubować się w odcinaniu żywych gałęzi od pnia.
W imię czystości formy.
Aż nic prócz pnia już nie zostaje.
Sny o potędze.
Mrzonki naiwne.
A zapach róży... Jak może czuć go ten, kto węch utracił.
Ten, który szczęście jeno myśli, miast odczuwać w ciele.
On tylko imię róży zna. On metafory królem.
Czy żyje ten, kto nigdy nie doznawał.
Czy życie stracił,
Czy też nigdy nie żył.
Wojciech Gerson. Gdańsk w XVII wieku. 1865. Olej na płótnie. 103,5 x 147 cm. Muzeum Narodowe, Poznań.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Moje szczęście jest...wonne! O poranku to zapach kawy. Potem świeżego powietrza, gdy wyjdę do ogrodu. Potem koziarni i kurników - niepiekne to zapachy, ale dla mnie przyjemne, bo ze spokojem i zadowoleniem zwierząt mi sie kojarzące. Potem zapach łaki, gdzie teraz mnóstwo skoszonej trawy schnie. Potem lasu, gdzie wszystko oddycha i paruje. Potem głowy mojej Zuzi, któa ochoczo siedo mnie po spacerze przytula a potem...Truskawek, truskawek, truskawek...
OdpowiedzUsuńO, jakże Ci tego zazdroszczę. Ja to wszystko obserwuję "zza szyby"...
Usuńjuż prawie napisałam traktat o szczęściu, przy okazji wypijając ulubioną kawę poranną usiłując rozdzielić przyjemności od radości. Na szczęście jest klawisz backspace. Jednak jestem za stara na uszczęśliwienie kawą czy kwiatkiem na więcej niż sekundę, milion euro o poranku - to by mi ułatwiło opisanie uczucia.
OdpowiedzUsuńRacjonalna z Ciebie babka. Ja właściwie jestem podobnego zdania. Brak pieniędzy jest główną przeszkodą na drodze do szczęścia. Co jednak w drugą stronę nie działa, jakby kto miał wątpliwość:))).
Usuńszczęście składa się z małych przyjemności... jest jak kardamon, którego smak trzeba wyłuskać z łupinki i wtedy wysypują się małe kuleczki radości .... poskładane w łupince tworzą szczęście ale pachną wszystkie! :)
OdpowiedzUsuńTrzeba jednak posiąść sztukę wyłuskiwania:))). To nie bierze się znikąd.
UsuńDuch i ciało, ciało i duch muszą być w harmonii. Równowadze. Nieporozdzierane. Pełne. Nie wolno ciałem gardzić.... i nie wolno go stawiać na piedestale :))
OdpowiedzUsuńHarmonia - lubię to słowo.
Radość - przyjemność - szczęście - to wymagałoby traktatu filozoficznego :))) NO i mam wrażenie że bywająrozmiacie rozumiane. Można podać takie definicje, w kórych byłaby gradacja... A możńa po prostu staraćsie dostrzegać to co najważniejsze w teraźniejszości i z tego czerpać te trzy (?)
Pozdrawiam.
Bycie w harmonii, to jest podstawa. Lecz tyle w powietrzu zakłóceń, że trudno wyłapać właściwe sygnały.
UsuńKiedy mijają wielkie oczekiwania wobec życia, człowiek uczy cieszyć sie drobiazgami. Suma tych drobiazgów czyni go szczęśliwym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tego właśnie lękam się najbardziej. Że kiedyś utracę wszelkie oczekiwania.
UsuńA ja tam sobie sprawiam czasem przyjemności i chwile szczęścia też mi się zdarzają. Smutne by było życie bez nich i puste...
OdpowiedzUsuńSprawiać sobie jak najbardziej należy. Różnica leży w sposobie odczuwania.
Usuńmoje szczęście jest bardzo wonne :) ma zapach kwiatów i drzew. ma też mnóstwo dźwięków i obrazów. największe szczęście odczuwam w spokoju i zatrzymaniu myśli. w odczuwaniu teraźniejszości.
OdpowiedzUsuńI to jest właśnie ten dar odczuwania, którego nie wszystkim dostaje.
Usuńczęsto wącham róże ;)
OdpowiedzUsuńJa też. Gdy tylko mam okazję. A jednak ...nic stąd:).
UsuńMogę żyć bez zapachów. Nawet bez zapachu przereklamowanej róży. Człowiek posiada też inne zmysły i rejestry pamięci :).
OdpowiedzUsuńInne zmysły, inne rejestry. Zwłaszcza te rejestry brzmią kusząco:). Jak też inspirują do wspomnień. Do snucia się labiryntami wyobraźni.
UsuńRóża wprawdzie, owszem, jest przereklamowana, a jednak nie da się przejść obok niej obojętnie. Coś jest na rzeczy:))).
Zapachy ulegają zmianie: "głodnemu chleb na myśli", "obcy zwykle 'śmierdzi'", "róża pachnie", kawiarzowi kawa pachnie, alkoholista preferuje wiadome zapachy. Wszystki zależy od sytuacji życiowej. Leki, używki, choroby zmieniają upodobania bez względu na rozsądek czy emocje :). Wystarczy ból głowy, rozstrój żołądka, stan depresji itp zakłócenia... Wielu ludzi ma wyłączony mechanizm powonienia lub znacznie upośledzony na przykład nadwrażliwością odczuwania intensywności zapachów :))).
UsuńZgadza się; wszystko się zmienia w zależności od nastroju chwili, czy stanu zdrowia. Ja jestem niezwykle wrażliwa na nieprzyjemne zapachy, z reguły preferuję brak jakichkolwiek zresztą zapachów. Zbyt silne odbierają mi apetyt, nawet, jeśli są ładne:)).
Usuńdylemty o wyższości.... moim rozwiazaniem jest równowaga, szukanie środka, zawsze i wszędzie... ciało bez ducha jest tylko skorupą, duch bez ciała nie ma żadnych doznań....
OdpowiedzUsuń...lubię zapachy, najbardziej te które mi się kojarzą, np. taki głupi zapach kremu do opalania....od razu mam gdzies plażę pod skórą i słyszę szum morza , na ułamek sekundy , ale to jest... a za dużo zapachów mnie męczy, boli głowa... czyli znowu równowaga....
teraz mi o nią trochę trudno, ale staram się...
całuski
O tę, równie cenną, co kruchą, równowagę, trzeba niekiedy zabiegać latami. Oby ten trud kiedyś się opłacił:))*
UsuńZapachy są dla mnie bardzo ważne. truskawki, poziomki, świeżo wyciśnięta cytryna, ulubiona herbata z dodatkiem cynamonu, ciasto własnoręcznie upieczone, kawa, zapach ciała ukochanego...
OdpowiedzUsuńBez tego życie byłoby znacznie uboższe :).
pozdrowienia!
Tak, zdecydowanie uboższe. Chodziło mi o położenie akcentu na brak ścisłego powiązania jednego z drugim.
UsuńDla mnie najwazniejszym zmysłem jest dotyk (węch mam chyba trochę stepiony:) i wzrok. Choc dotyk jest chyba pierwszym ze zmysłów, czulismy go juz w lonie matki
OdpowiedzUsuńJa chyba wszystko przetwarzam myślami, analizując wszystkie doznania wzrokowe...
UsuńDotyk, słuch, wzrok, wibracje :D... :)... Przyjemność jest bardzo przyjemna :D... :) i daje dużo radości.
OdpowiedzUsuńPrzyjemna przyjemność, to jest to:)! Cokolwiek to dla kogo znaczy...
UsuńMoje szczęście pachnie różnie :)
OdpowiedzUsuńPrzed chwilą wtulałam twarz w zasypiającego gzubka - aż się wzruszyłam;)
No, to ma się rozumieć!
UsuńSzczęście??? Ach ciągle mi się to zmienia..tyle ma barw, tyle odmian, tyle zmian mego zdania na ten temat:):)
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od tu i teraz
Teraz szczęsciem dla mnie jest odnalezienie radosci w każdym okruchu chwili...ale szczęście tyle ma barw bo tyle nas...
Odnajdywanie radości tu i teraz powinno wypełniać ludzkie życie. Cóż, kiedy z reguły wypełnia je troska o ...przeżycie.
Usuńodnajdujmy więc szczęście w okruszkach...
UsuńObyśmy tak umieli...
Usuńuczmy się krok po kroku...
Usuń... czuć, widzieć, słyszeć, dotykać, smakować... z okruszków szczęście składać, cieszyć się chwilą, dotykać uczuć, poczuć smak radości... po prostu mieć życie i nigdy nie stracić...
OdpowiedzUsuńIdźmy więc cieszyć się - odtąd, aż do końca.
Usuńidę z Wami:):
UsuńWspaniale!:))*
Usuń