Kolejny sylwester według wieloletniego schematu.
Do znudzenia powielanego - czyżby już dożywotnio?
Sylwester w domu, innymi słowy.
Bezpański, bezprizorny, w pustostanie uczuć.
I właśnie dotarło do mnie, że po raz pierwszy nie martwi mnie to.
Ki diabeł, starzeje się człek, czyli też licho jakoweś wzięło ...i się uwzięło.
Bo inną rzeczą nie mieć możliwości, inną zaś brak ów lekką ręką akceptować.
W istocie po to, by go nie odczuwać.
To już może lepiej odczuwać.
Dowodzi to jakiegoś życia w nas.
Buddyści wierzą, że źródłem cierpienia jest pragnienie.
Zatem należy wyzbywać się pragnień wszelakich.
Co więc nam pozostanie, pozwólcie, że spytam.
Toć to nie życie, a żywego trupa egzystencja.
Jakże to tak, nie dość, że atrakcji brak, to jeszcze zero reakcji nań.
Nie dość, że nie mogę pragnień zaspokoić, powinnam jeszcze zanegować?
Cierpieć - to przynajmniej żyć - jeśli już nie da się inaczej.
Pragnienia, również te niezaspokojone, konstytuują człowieka w nas.
Za nic nie pozwolę ograbić się z oczekiwań Nikomu, nawet sobie samej.
I nawet wiedząc, że narażam się na śmieszność, pragnę wyzwolić w sobie żal.
Za niemożliwym, bo nieosiągalnym.
Za obróconym wniwecz, utraconym, niedefiniowalnym.
Wojciech Gerson. Gdańsk w XVII wieku. 1865. Olej na płótnie. 103,5 x 147 cm. Muzeum Narodowe, Poznań.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Po co nadmiernie odczuwac? Zamartwiac sie, rozpamietywac i zalowac. Jest jak jest i tak wlasnie jest dobrze.
OdpowiedzUsuńStare, wyprobowane i zaufane schematy bywaja najlepsze, Errato.
My sie nie starzejemy, nabieramy tylko doswiadczenia, ktore sklania nas do siedzenia w domu, zamiast zmagac sie z halasem, za ciasnym obuwiem, nadmiarem alkoholu, kacem, brakiem taksowek, zeby wrocic do domu... Po co nam to?
Badz szczesliwa i spelniona w nowym roku, bo wypoczeta bedziesz na pewno. :)))
Otóż to! Masz rację, ciasne obuwie tudzież inne, dyskretniejsze sztuki garderoby:)).
UsuńA jednak ta tęsknota za niewykonalnym, bądź za tym, czego się nie pragnie nawet.
Ech, zapragnęłoby się tego i owego...A tu się człeku nawet pragnąć nie chce:).
Myślę, że jako ludzie potrzebujemy pragnień, aby działać, dążyć. Jednak te pragnienia nie powinny powodować cierpienia. Dla mnie równowaga w życiu pojawia się wtedy, gdy nie cierpię, gdy pragnienie się nie spełnia. Nareszcie do tego dorastam.
OdpowiedzUsuńŻyczę spełnienia i szczęścia bez rozdrapywania i żalu.
Może i ja kiedyś się nauczę. Jednak wieloletnia praktyka robi swoje:)).
UsuńTeż w domu przesiedzielim któryś z kolei Sylwester. I nie żałowalim tego nic a nic. Nie chce się nam szaleć w gromadnych i hałaśliwych salach ani słuchać takiej muzyki, jaka lubi wiekszośc, ani stroić się i niewygodne buty ubierać (na codzień gumofilce nosim i całkiem od tego nogi sie nam rozczłapali, juz nie na zadne salony one teraz!)
OdpowiedzUsuńA co do pragnień niezaspokojonych to miewam takie, zupełnie czego innego niz Sylwestra się tyczące. I zgadzam sie z Toba, że pragnienia mieć trzeba, gdyz one są kołem napedowym zycia. Bez nich samozadowolenie i stagnacja stepia człowieka.A że one pragnienia z cierpieniem się często wiązą...? Taka juz ich natura. Tym wieksza radosc, gdy uda się coś osiągnąc. Jakiś mały kroczek ku niemozliwemu wykonać.
Starajmy sie w Nowym Roku działać tak by choc o milimetr zblizyć się do realizacji onych marzeń. A nawet gdyby nam sie to nie udawało i całkiem w zwatpienie byśmy popadli, to pamiętajmy o tym, ze żaden stan nie trwa wiecznie. W końcu zycie rusza z kopyta - cze tego chcemy czy nie. Co przed nami w tym roku? Oto wielka zagadka!Zdziwim się jeszcze nie raz tym, co nam los szykuje i tym, na co nas, marne robaczki stać!
Całusy serdeczne i ciepłe mysli w Nowym Roku zasyłam Ci kochana Errato!:-))***
Zawsze gdy mnie ktoś na szpileczki namawia, żartuję sobie, że nie da rady. Bowiem but z miasta, a noga zdecydowanie "ze wsi":)). Takie są konsekwencje chodzenia przez całe życie w tak zwanych wygodnych.
UsuńAle to ludzkie prawo. A więc kobiece też!
Z tym sylwestrem to tylko takie symboliczne marudzonko. Rzecz sięga o wiele głębiej.
Zresztą, i tak jest o wiele lepiej. To dzięki Wam, blogowym przyjaciołom. Poważnie:).
Zbieram się do napisania "dziękczynnego" posta.
Serdeczności poświąteczno - Noworoczne***.
ostatni dzień roku nie różni się (dla mnie) niczym od innych, nie świętuję i nie mam z tego powodu żalu
OdpowiedzUsuńmarazm nie jest dobry, to już lepsze to rozczarowanie
Jasne, że się nie różni. Ale ja właśnie o tym. Chodzi o całość jako konsekwencję. I o parę innych jeszcze, niedefiniowalnych rzeczy...
UsuńDobrego i zdrowego Nowego Roku życzę Errato. Oby Twoje pragnienia się spełniały.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Adamie. Oby tak się stało.
UsuńJak wiem że czegoś tam nie mogę mieć to staram się pragnienie zgasić. Ale też życia bez nich byłoby smutne i puste
OdpowiedzUsuńchyba
Jakoś tam trzeba swoje pragnienia zracjonalizować. Zweryfikować pod kątem przydatności do spożycia:).
UsuńNigdy nie lubilam hucznego Sylwestra, zawsze czulam, ze odziera mnie z intymnosci przechodzenia w cos nowego, wiec tym bardziej jestem zadowolona, ze tutaj nie ma parcia na bycie/pojscie gdzies.
OdpowiedzUsuńJestesmy zwykle sami i tak jest wlasnie dobrze, dopoki ktos kogo kocham i on kocha mnie jest "pod reka" to jestem szczesliwa.
Marzenia?
Owszem mam, ale nie na tak wielka skale zeby spedzaly mi sen z oczu, jak sie spelnia bedzie dobrze, jak sie nie spelnia nie bedzie zalu, po prostu zastapia je inne marzenia.
W tym sęk; mieć pod ręką kogoś kochanego. W przeciwnym razie grozi nam pustostan:)). Choć oczywiście niekoniecznie. Trzeba się w każdym razie starać.
UsuńKiedy nie pragniesz, to przyjmujesz to co dostajesz z radością. To nie egzystencja trupa, a życie z pełną świadomością siebie.
OdpowiedzUsuńMój Sylwester tez jak zwykle bardzo osobisty, samotny i do tego mimo wszystko radosny, choć z wiadomością jakiej się nie spodziewałam. Ale przyjęłam, bez rozpamiętywania. Bo niczego nie zmienię.
Całuję i ściskam noworocznie :*
Samotnie, nie musi oznaczać, że smętnie. To może stanowić punkt wyjścia do późniejszej aktywności.
UsuńJa akurat lubię sobie troszkę "rozpamiętać" :)).
Uściski ♥♥♥.
Wspominać, ale nie żałować :) Też lubię :)
UsuńTo wielkie bogactwo. Nie zawsze się je docenia. Nie zawsze o tym pamięta.
UsuńA ja Cię rozumiem... Wirować w pięknej, zjawiskowej sukni bez pleców na pięknym balu, czuć się jak milion dolarów, być adorowaną przez kochanego mężczyznę... Ech. Pomarzyć i zatęsknić przez chwilę można, ale tracić więcej czasu na takie nierealne marzenia nie zamierzam...
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego!
O sukni bez pleców to akurat się nie nauczyłam marzyć:). A może właśnie powinnam.
UsuńLecz to już byłby masochizm nieledwie:)).
O wzmiankowanej adoracji to nie musisz "marzyć". Masz ją na wyciągnięcie ręki.
I niechaj trwa:)))*.
Ja zawsze o takiej marzyłam
Usuńale najpierw nie było możliwości
potem okazji
a teraz plecy nie te; )
pragnąć, pragnąć i jeszcze raz pragnąć.
OdpowiedzUsuńKiedyś, ktoś dla mnie bardzo ważny powiedział, że należy jeść życie małą łyżeczką bo dużą chochlą można szybko się zachłysnąć. Dlatego wyznaczam sobie cele, które są do zrealizowania.
A Sylwester? Spędziłam sama w łóżku z zatyczkami w uszach. Nie jest mi z tym źle :-)
Może i mnie kiedyś z tym nie będzie źle. Lecz nie przez obojętność i brak oczekiwań.
UsuńRaczej, jak wyciszenie przed czymś, co nastąpi. Pod warunkiem, że będzie wyjątkowe:)).
Pragnac, pragnac. Z tym, ze pragnienia powinny byc jednak realne. :). Sylwester. Ja tam pragne kazdego Sylwestra spedzac w domu tak jak sama chce a nie tak jak jakis 'wodzirej' zyciowy zarzadzi. Pragne sama sobie byc wodzirejem. Raz mi sie to pragnienie uda zaspokoic, innym razem mam kaca, moralnego wlacznei (znaczy sie suszy mnie czyli mam pragnenie na wode - wtedy mowie lub pisze lub tylko gadam, gadam).
OdpowiedzUsuńSuknie balowe, cala noc przetanczyc (na wysokich obcasach) - co za katorga gdy sie juz nie ma tych 20-30 lat. Wtedy ma sie pragnienie, aby ta noc sie skonczyla malymi odciskami na palcach, malym zawrotem glowy po szampanie a nie z innych powodow, malymi odciskami majtek utrzymujacych figure w ryzach zwiewnej sukienki. Pragnie sie, aby ten , ten jedyny mezczyzna byl mily przez caly rok dla mnie tak jak w noc sylwestrowa dla tej malpy rudej, jego szefowej... ech. Pragnienia sa rozne. Czasem wcale nie takie piekne. Czasem straszne. Lepiej wiec, zeby wszystkie pragnienia i ich spelnianie mialo umiar i realne mozliwosci.
Ktos chcial poleciec pod palmy na Sylwestra. Polecial i wyladowal w glebinach oceanu lub cunami go zmylo... brrr. Spelnione pragnienia. Tak ale jakim kosztem?
Spelnienia pragnien w calym roku 1915 i szmpanskiego balu na nastepnego Sylwestra!
O matko!!! 1915???
UsuńTo my sie cofamy????????????
A ja durna myslalam, ze czas zawsze do przodu:))))
Po części masz Sylwestrze rację, marzenia rozumiane dosłownie potrafią też przyczynić się do zguby.
UsuńLecz z drugiej strony, kto miałby o ich treści decydować, jak nie my.
1915 - ciekawe, czy byśmy się w nim odnaleźli. Ja raczej nie, już prędzej wolałabym urodzić się 2115 :)).
Eh ci buddyści. Jak już ktoś wyżej napisał - równowaga w tym szaleństwie jest chyba najlepsza. A przynajmniej próba jej zachowania. Czego Tobie życzę Errato. A może się w końcu wybierzesz na jakieś fajne balety, bez koniecznosci zakładania szpilek :)
OdpowiedzUsuńmożna też tańczyć bez szpilek. Wszystko jednak zależne jest od doborowego towarzystwa
UsuńNiektórzy to nawet próbują na nasz grunt kulturowy przemycać ten kult wyzbycia się pragnień.
UsuńBalety! Pomyśleć, że w wieku lat sześciu chciałam zostać baletnicą. Tańczyłam w dziecięcym zespole.
Ja tylko bez szpilek. Tego badziewia nie zakładam nigdy, to znaczy, odkąd doszłam do używania rozumu:))).
UsuńJa też nie noszę. Szkoda mi stóp. A na takie okazje mam eleganckie buty na małym koturnie i w nich jestem w stanie całą noc tańczyć i chodzić. Później niektóre panie tańczą boso lub zmieniają eleganckie obuwie na wygodne. Kto co lubi :)
UsuńW kwestii takiego bardzo odświętnego obuwia, zawsze mam problem. Jak odpowiednio odświętne, to niewygodne, jak wygodne, to za mało odświętne.
UsuńPotem trzeba do tego obuwia dobierać ubiór. Zamiast odwrotnie, jak większość osób.
o, ja też w domu... choć w sumie nie z wyboru :(
OdpowiedzUsuńTe nasze wybory... Nie zawsze w pełni nasze:)).
UsuńI ja w domu. Spać planowałam, bo mnie jakoś nowe roku średnio obchodzą, ale wrzawa za oknem i telefon grubo po północy nie pozwoliły :)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, że pragnienie rodzi cierpienie wskutek niespełnienia ewentualnego, ale... ja nie umiem nie pragnąć tak w ogóle. A nuż się jednak zadzieje jakiś mały cud?
Spać to raczej nie sposób. Wystrzały na wiwat nieledwie armatnie:)).
Usuń"Wiara w cuda" to wręcz moja specjalność. Oj, dolo głupola...:)))
No cóż Errato różnie u mnie było z sylwestrem. Jeden zapamiętam do końca życia, zimę stulecia, mój a właściwie nasz pierwszy Sylwester. Elegancko ubrana w kalesony męża , okutana dokładnie, bo przecież zapowiadali opady śniegu. Zabawa była fajna, ale powrót ok 2giej jak wyszliśmy straszny. Wtedy po raz pierwszy odczułam co to jest strach o bliską osobę. Mój młody na ratuszu mąż co lepsza zaspa to koniecznie chciał położyć się i spać. Nadmieniam że szliśmy na pieszo z Zaspy do Nowego Portu. Co chwilę słyszałam od mojego małżonka cyt. Ruska ja już nie mogę. Jakoś dotarliśmy po wielkich perswazjach o 6 do domu. A tam na ścianach szron i zimno prawie jak na zewnątrz. Ogrzewanie piec,słownie jeden, który już wystygł. Wspominany tego pierwszego sylwestra do dzisiaj i śmiejemy się, chociaż wtedy nie było nam do śmiechu.
OdpowiedzUsuńErrato wszystkiego dobrego i Nowym Rokiem. Pisz abym miała co czytać. Pozdrawiam.
Oczywiście nie ustrzegłam się błędów literowych mówił Duśka , No cóż tablet to nie jest dobre narzędzie do pisania. Wrednota zawsze coś przekręci. Wybacz błędy
UsuńTablet, oraz smartfon, to wyjątkowe paskudy. Pewien kolega śmiał się ze mnie, że gdyby znał mnie krócej, dałby głowę, że jestem w stanie wskazującym. Tak wiele literówek robiłam, ucząc się posługiwać dotykową klawiaturą.
UsuńTeraz jest już lepiej, jednak i tak jej nie lubię. Cóż, trza iść z duchem czasu:)).
Ach, zima stulecia... Oby nam się już nie powtórzyła.
Tobie też Wszystkiego Najlepszego życzę, najbardziej zaś zdrowia.
Postaram się częściej pisać. Niech to będzie takie postanowienie noworoczne:))).
Dzięki Errato. Niestety mnie wzięło na wspominki, ale to chyba już tak jest,gdy się za dużo przebywa w domu. Czuję się jak więzień własnego ciała. Jeszcze raz pozdrawiam.
UsuńO, to może stąd moje, bardzo podobne poczucie. Wszak można toż samo o mnie rzec (a przynajmniej tako rzecze moja siostra), że za dużo przebywam w domu:)).
Usuńteż wierzę, że to pragnienia, a najbardziej te niespełnione wywołują naszą frustrację i ból. czasami po prostu lepiej rozejrzeć się dookoła i docenić to, co mamy. nie wyzbywam się jednak marzeń i planów, bo bez nich życie by było jałowe i bezbarwne. marzyć i pragnąć tak, ale spokojnie, bez paniki, w cierpliwym i ufnym oczekiwaniu, że się spełni.
OdpowiedzUsuńspełnienia zatem Ci życzę wszystkiego o czym zamarzysz :)
Umieć doceniać to, co się ma, jest wielką sztuką. Umiejętności owej nabywa się z czasem. Równolegle jednak warto "brać sprawy w swoje ręce". Niech nam się spełnią:)).
UsuńNa temat buddyzmu nie będę się wypowiadał, bo nie jestem jego znawcą;)
OdpowiedzUsuńCo do samego sylwestra, to ja w tym roku też spędziłem w domu, nie jestem z tego powodu zadowolony, bo poprzedni spędziłem ze znajomymi, do 5 rano, i był tysiąc razy lepszy niż ostatni.
Ale nie zawsze ma się to, co się chce. Na pewno warto mieć plany i starać się je realizować, chociaż zawsze coś się nie będzie układać.
Pozdrawiam:)
Wygląda na to, że do sylwestra należy przygotowywać się już od początku roku:). Może następny będzie lepszy:)).
Usuńmyślę, że z tym pozbywaniem się wszelkich pragnień to może być troszkę pozytywne rozumienie buddyzmu. nie żebym go jakoś szcególnie broniła (religia jak każda inna), ale te prganienia odpadają stopniowo w miarę, jak praktyka duchowa posuwa się do przodu.
OdpowiedzUsuńNo właśnie! Lecz z tą wiedzą człowiek wzdraga się przed posuwaniem w praktykach. W obawie, dokąd doprowadzą:).
Usuńwiesz, Ci wierzacy mowia cos o zaufaniu chyba ;)
Usuńmialam taki moment kiedys z buddyzmem zen. moze wroci. moze nie.
Raczej o uwolnieniu od przywiązań. Lecz życie polega też na przywiązaniu.
UsuńCzy warto tak się "umartwiać". Za życia. Na bycie martwym mamy mnóstwo czasu:).