Odwiedzając w dzieciństwie Wesołe Miasteczko nieraz miewałam do czynienia z gokartami. To chyba było tak, że nie mając (jeszcze)* syna, ojciec przelewał na nas, córki, swoje motoryzacyjne pasje. Niestety, ku rozczarowaniu taty, miałam okazać się wyjątkowym antytalentem. Ciągle na kogoś wpadałam, ciągle kogoś potrącałam, bądź się zderzałam czołowo ze ścianą.
Stąd moje późniejsze przekonanie, że żadną miarą nie dam rady zrobić prawa jazdy. Mama jeszcze i dzisiaj potrafi mi wypomnieć, jak to zdezerterowałam tuż przed opłaconym kursem.
Jakże zatem mogę sobie wytłumaczyć swój dzisiejszy sen?
Jechałam nowiutką, czerwoną yariską, slalomem biorąc takie przeszkody, jakie nie lada wyzwaniem byłyby nawet dla kierowcy z wieloletnim stażem. Miałam świadomość każdego manewru, moje ruchy były przemyślane w najdrobniejszym wprost szczególe. Ogólnie biorąc świetnie się spisałam.
No i teraz myślę, czy to nie jest dla mnie jakiś znak.
Kto wie, może we śnie znalazłam się w alternatywnym życiu - ot, coś na modłę Życia po życiu - gdzie jest możliwość nabycia nieposiadanej dotychczas umiejętności.
W końcu nie byłabym ani pierwszą, ani też ostatnią co przekracza niewidzialną przepaść, która jawi się nie do przebycia.
___________
Nasz brat urodził się kilkanaście lat później, a wtedy to dopiero się działo...
Wojciech Gerson. Gdańsk w XVII wieku. 1865. Olej na płótnie. 103,5 x 147 cm. Muzeum Narodowe, Poznań.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oooo, yariska - super samochód :)) Te najnowsze mają ekran, na którym widać tył samochodu, więc parkowanie jest jeszcze łatwiejsze ...
OdpowiedzUsuńZawsze możesz spróbować przekroczyć tę przepaść niewidzialną. Z jakiegoś powodu wmówiono Ci, że nie potrafisz, ale od tamtego czasu przepłynęło już chyba sporo wody w Bałtyku, nie? ;)
Właściwie sama to sobie wmówiłam. Jak wiele innych rzeczy, zresztą...
UsuńErratko,ja miałam niemal identyczne sny (juz mnie to wnerwialo)ze jestem kietowca i super sobie daje rade za kółkiem.Byly to sny prorocze,gdyż dwa lata temu zmuszona przez sytuację życiową zapisalam się na prawko a od 1,5 roku jeżdżę,może nie tak rewelacyjnie jak w snach,ale daje radę:-)))
OdpowiedzUsuńOdkąd mam to prawko,sny o jeździe autkiem nigdy mi się juz nie przytrafily.
Wiec wiesz......:p
Dodam jeszcze....ze ze mną na kurs oprócz młodzieży chodzila jedna 60-latka (i zdala za 1 razem!!!!!!)druga miala 55 l.teraz ja widzę jak zasuwa autem jeszcze jedna miala 46.A ja wtedy miałam 39-wiec tez mloda nie bylam.....Mojej przyjaciółki mama zdala pare lat temu kiedy miala 54 lata -tak ze wszystko może się zdarzyć!!!!I nie taki diabeł straszny :-))
UsuńTo prawda, wiek nie powinien dla człowieka stanowić problemu. Jest natomiast kilka innych, z grubsza biorąc:). Pożyjemy, zobaczymy.
UsuńByc moze wlasnie nadszedl ten czas, kiedy "przekroczysz te niewidzialna przepasc", o ktorej myslalas, ze jest nie do przebycia??? Moze nadszedl czas, zeby powiedziec sobie, ze potrafie, ze to, co wydawalo sie nie do przeskoczenia, uda sie przeskoczyc. Moze nadchodzi ten dobry czas? Oby tak bylo:-)
OdpowiedzUsuńZgadza się, choć niekoniecznie musi to dotyczyć wspomnianego prawka. Tu może chodzić również i o coś innego.
UsuńNo wlasnie, bo i ja nie tylko o prawku myslalam... Pozdrawiam:-)
UsuńProwadzenie auta w śnie oznacza życie, jak prowadzisz swoje zycie - skoro slalomem i gladko, to super!
OdpowiedzUsuńKtoś kiedyś mi powiedział, że sny sprawdzają się na odwrót. Ja jednak nie przywiązuję wagi do aspektu "proroczego".
Usuńnie umiem sobie wyobrazić swojego zycia bez prawa jazdy
OdpowiedzUsuńto jak wybrażanie sobie, że jestem Aborygenem
albo mieszkam na Hawajach
Prawda? My jednak jesteśmy jeszcze sto lat za ...Afrykańczykami. (Trza być poprawnym politycznie:)).
Usuńkto my?
UsuńKrajanie. Wy tam w Luxie to wielki świat:).
UsuńSen mara...
OdpowiedzUsuńAle może kjakieś nowe perspektywy się otworzą?
W ten sposób staram się do tego podejść. Nie należy brać niczego zbyt dosłownie. Chociaż kto wie...
UsuńCzerwona Toyota przeszkody brac - zrobisz prawo jazdy z wyroznieniem - tako rzecze sennik egipski. :)))
OdpowiedzUsuńO, ba! Na to właśnie liczę:))
UsuńZdałam dopiero za 6 razem - a jednak jeżdżę 13 lat bezkolizyjnie.
OdpowiedzUsuńW tym roku, jakiś pan wjechał mi w tył, ale nie było w tym mojej winy.
Może czas złapać byka za rogi?
Powodzenia;D
Potem nikt już nie pamięta, za którym to było razem. Kierowca weryfikuje się w praktycznej jeździe.
UsuńPewnie przypomniało Ci się jak z corcią jechałaś ;-)
OdpowiedzUsuńMożliwe:)*
UsuńProwadzenie samochodu to wielka frajda - niechętnie oddaję kierownicę. Co ja mówię - nie oddaję kierownicy:)
OdpowiedzUsuńCzyli nawet gdybyś został milionerem nie zatrudniłbyś kierowcy:)).
Usuńzeszły się opowieści o snach na blogach ;)
OdpowiedzUsuńnie każdy musi być kierowcą, bycie pasażerem ma swoje zalety - możesz w czasie jazdy robić te wszystkie rzeczy, których kierowca absolutnie robić nie może.
Mam prawo jazdy i co z tego? Nie mam samochodu.
I to właśnie jest ten najgłówniejszy problem:). Tak, jak osobisty jest komputer, tak też winno stać się z samochodem. Kiedyś tak będzie, tylko póki co, jak się rzekło, sto lat za m... Afrykańczykami jesteśmy.:))
UsuńMoże to znak, żebyś w siebie uwierzyła? Przynajmniej za kierownicą. Ten znakomity kierowca gdzieś w Tobie drzemie.
OdpowiedzUsuńMnie śniły się dziś jakieś podziemia, gdzie grasowały wampiry. Ale to nie ja bałem się ich, tylko one mnie. Boję się pomyśleć, czym byłem w tym śnie.
Uwierzyła, owszem; może właśnie niekoniecznie za tą kierownicą. Chociaż nigdy nie wiadomo.
UsuńBudzić respekt, niechby tylko we śnie, to też nie do pogardzenia:)).
W czasach burzliwej i nasyconej testosteronem młodości często miałem sny w których sprawdzałem się jako taki super maczo.
OdpowiedzUsuńJak przyszło co do czego to te senne umiejętności wypadły bardzo blado.
Sam potrafię to krytycznie ocenić. Potrzebny był trening, trening i jeszcze raz trening
Pozdrawiam
Bo same tylko zdolności to zdecydowanie za mało. Trzeba nad nimi pracować, doskonaląc je nieustannie. Ty to już wiesz, inni dopiero muszą się przekonać. Niekiedy boleśnie.
OdpowiedzUsuńLecz chyba nie doskonaliłeś się w byciu macho?:))
Z czymś w tym czasie dałaś sobie radę jak profesjonalny kierowca. Albo - tak odbieram sny, coś widziałaś tego dnia po tym śnie, jakieś zdarzenie które zwróciło Twoją uwagę. Może film, może jakiś samochód szczególny? Ktoś opowiadał o kierowcy? :)
OdpowiedzUsuńPewnie tak. Sny są konglomeratem naszych dziennych przeżyć.
UsuńJa miałabym problem z ogarnięciem miejskiej komunikacji.Poza tym nie mam do niej pełnego zaufania,a spóźniać się nie lubię.Wolę być przed czasem,więc auto,to w moim przypadku, konieczność:)No i,uwielbiam jeździć:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam weekendowo
Ania
U nas po modernizacji komunikacja miejska działa bez zarzutu. Miłego weekendu:)
Usuń