Przy okazji pytanie, czy ktoś mógłby mnie oświecić, dlaczego mówimy padało. Bo jeśli deszcz, to przecież padał. Chyba, że deszczysko bądź deszczydło jakieś. Wychodzę ci ja z Galerii, a tu najbezczelniej w świecie pada. Moją piękną fryzurę - jak to mówią - szlag...
Nie chciało mi się do Rossmanna wracać, coby parasol zakupić - za bardzo spieszyłam się na autobus.
Niczym pomysłowy Dobromir torbę plastikową na łeb zasadziłam, dwa otwory na oka paluchami wydłubawszy. Prowizoryczne to ustrojstwo co i rusz mi się zsuwało, nic to jednak, do przystanku nie było daleko. Na przejściu dla pieszych, minął mnie chłopiec z mamą, bardzo oboje tym widokiem rozbawieni. Nie oni jedni zresztą. Naraz zdałam sobie sprawę, że to interesujące doświadczenie.
Istna czapka niewidka. Albo struś z głową w piasku. Bądź też kobieta w muzułmańskiej burce.
Nie powiem, nawet mi się to spodobało.
Trudno było odgadnąć, czy twarz pod torbą młoda jest, czy też stara. Ładna czy brzydka, również.
Chociaż na dobrą sprawę, to i po sylwetce wiele można wnioskować.
Dziecię moje twierdzi, że obserwując z okna, jak sobie tak pod górkę idę, nie sposób dać mi więcej niż trzydzieści lat. No, może trzydzieści parę. Prawda, jakież miłe mam dziecię?
Zważywszy na choróbsko, co to mi przydało nadliczbowych kilogramów. Zatem moja sylwetka nie tak już zwiewna, jak dawniej. Zakładając, że kiedykolwiek była. (Otóż nie była, to nie ten typ.)
Nawet, jeśli dziecię obiektywne nie jest, tak czy owak, lekką ręką mogę odjąć sobie jakieś dziesięć lat.
Zostawmy dygresje, trzymajmy się faktów. Fakty zaś są takie, że nie zmartwiłoby mnie, gdybyśmy wszyscy mieli identyczne twarze, albo przynajmniej mieli je zasłonięte. Całą resztę też, tyle, że coś takiego trudniej przeprowadzić. Ech, marzenie
A teraz pokornie (albo raczej przekornie) oczekuję linczu.
Tylko za co mamy Cię linczować???
OdpowiedzUsuńZa torebkę na głowie czy za młodą sylwetkę :))
Za to, że najchętniej takie symboliczne torby wszystkim na głowy pozasadzałabym:))).
UsuńChcialabys! Pieszczocha jedna, linczow Jej sie zachciewa! ;)
OdpowiedzUsuńA swoja droga, dziwny to patent tak zaraz cala paszcze zaslaniac, zamiast poprzestac na samej fszyzurze. :)))
Oj, zachciewa się, zachciewa...
UsuńJak słusznie mawia Ferdek Kiepski, "są rzeczy, które nie śniły się fizjologom":)).
Nie miałam czym rozciąć tej torby, coby uczynić z niej kapiszon.
Ja nie wyrywna do linczów za bardzo... ;)
OdpowiedzUsuńTo mi się upiecze:)
UsuńNie rozumiem, dlaczego miałabym Cię linczować ;)
OdpowiedzUsuńOsobiście wolę pewną odmienność, jeśli chodzi o ludzkie twarze, chociaż zważywszy na histerię antyzmarszczkową i inną, pewna unifikacja byłaby dobra. A rozpoznawalibyśmy się telepatycznie, ot co.
Co do deszczu się nie wypowiem, ale w j. niemieckim taka konstrukcja właśnie funkcjonuje. Padało. Albo pada. W domysle deszcz, bo na opad śniegu jest inne określenie.
Powodzenia dla siostrzeńca jutro :) Mój szykuje się do wyjazdu, a jutro bedę go obserwować na jakiejś stronie, czy go z trasy nie znieśli, czy jeszcze biegnie ;)
Co do tej odmienności, to chyba jest troszkę przereklamowana:)). Swoją drogą, jak Ty mnie doskonale rozumiesz:). W sumie podejrzewałam, że chodzi o jakieś obce konstrukcje językowe.
UsuńNiestety, okazało się, że siostrzeniec nie bierze udziału w tym biegu. Pewnie dopiero w przyszłym roku. Jeszcze nie wyleczył się z kontuzji, której się uprzednio nabawił. Te biegi są jednak mordercze dla stawów. Chociaż jakoś to nikogo z tych pasjonatów nie zniechęca:)). Chętnie zobaczyłabym Twego Chłopa w akcji, ale wygląda na to, że szykuje mi się wycieczka za miasto, w rodzinnym gronie. Jak tu z takiej miłej propozycji nie skorzystać:).
moja figura też zwiewna nigdy nie była
OdpowiedzUsuńale to lepiej
żal byłoby strasznie stracić coś zjawiskowo pieknego:)
Nie jestem pewna, że lepiej. Jeśli czegoś nigdy się nie doświadczyło, tęskni się za tym, pragnąc bezskutecznie. Jeśli zaś jakieś dobro podległo nieuchronnej stracie, łatwiej się pogodzić, ciesząc owocami, które przyniosło.
UsuńZrobiłaś "młyn" w ustabilizowanej przestrzeni swoją odważną kapturowo-reklamówkową stylizacją, co bardziej do nagrody cię kwalifikuje niż do linczu. Choć lincz to niektórzy by może chcieli by zrobić, czując dysharmonię w swoim otoczeniu, zastałym i zastygniętym, zrobioną przez ciebie czy innego zwariowanego, pozytywnie mam na myśli, człeka:)
OdpowiedzUsuńBo ja to już tak mam, że koniecznie muszę robić "młyn":)). Oj, byłaby harmonia w świecie zafoliowanych, byłaby...
UsuńA komu by sie chcialo Ciebie linczowac? To za duzo roboty:)))
OdpowiedzUsuńWłaśnie na to w cichości ducha liczę:)).
UsuńOsobiście uwielbiam różnorodność więc gdyby wszystkie twarze były identyczne byłoby strasznie . Gdyby wszystkie twarze były zasłonięte zaczęłabym się chyba bać ... :) To nie dla mnie taka zubożona wersja kontaktów z drugim człowiekiem, dlatego styl na "muzułmankę" jest dla mnie nie do przyjęcia :) Lubię kontakt "face to face" i nie wyobrażam sobie inaczej . :) sama też nie mam odruchu chowania się w kaptur, czapkę czy kapelusz ... cierpię strasznie gdy jestem już zmuszona coś nasadzić na łeb / tylko z powodu siarczystego mrozu/ więc to kolejny powód do sprzeciwu :)
OdpowiedzUsuńWiesz, prawdę mówiąc ten tok myślenia może być dwutorowy. W zaistniałych realiach zasłanianie twarzy jest oczywiście (ze zrozumiałych, wynikających z kontekstu tegoż względów) nie do przyjęcia.
UsuńChciałam jedynie zwrócić uwagę na pewien aspekt sprawy. A tak całkiem żartobliwie, czy byłabyś skłonna w imię tej stanowczo moim zdaniem przereklamowanej różnorodności tak się poświęcić, by obnosić tę brzydszą twarz, podczas gdy innym przypadłaby zdecydowanie ładniejsza:). Ot, całkiem losowo, tak, jak to zresztą ma miejsce teraz.
wszak obnoszę swoja twarz i nie mam z tym problemu choć wokół roi się od tych ładniejszych ...
UsuńNie mamy wpływu na zastaną sytuację. Wszelako abstrahując odeń, pofantazjować można:).
UsuńLincz?Za to tylko że masz nieprzyzwoicie zgrabe nogi ,to tak!!!
OdpowiedzUsuńJa tez nigdy zwiewna nie byłam Erratko,ale wyznaczylam sobie pewny cel...zaczęłam go realizować malymi kroczkami,pierwsze efekty już widzę,proszę o trzymanie kciuków :-)
Szkoda,że sobie foty nie strzeliłaś w tym szacownym przebraniu :-))
Nie było możliwości, bo deszczysko lało:)).
UsuńWobec tego trzymajmy nawzajem za siebie kciuki, żeby choć w jakiejś tam części do onej zwiewności doszlusować:).
Ty też podążasz ścieżką wyrzeczeń w pocie,krwi i łzach do upragnionej zwiewności?:-)))
UsuńTo i ja za Ciebie kciukasy trzymam!
Powiem,ze juz sie nieźle wkrecilam...minus 5kg dziala jednak motywująco.
:*
5 kg! Łał! Najtrudniej jest na początku. Jak już się wpadnie w trans, to leci, niczym z górki.
UsuńMoje choróbsko, a co za tym idzie, brak ruchu przysporzyło mi aż 11 kg. Na razie zgubiłam niecałe 2, ale ważne, by taka zniżkowa tendencja utrzymała się dłużej. Moja waga nie potrafi stać w miejscu; albo rośnie, albo maleje, stąd problemy:).
Erratko 2 kg to też nie jest mało,masz 100% racji,ze na początku jest najtrudniej...Mną wstrząsnął jeden obrazek z minionej wycieczki,bardzo otyla kobiecina szla za mną zipiąc...delikatnie rzucilam okiem i sie przeraziłam,dotarli do mnie ze za x lat tez tak moge wyglądać.....
UsuńAle Erratko nie damy się!!!!!
:-)
Oby:)))
UsuńJa tam cenię wszelka oryginalność ubioru (a do takowyż należy torebka foliowa na głowie z dziura na oczy), pogladów i myslenia w ogóle. więc linczowac cię nie będę dziewczyno! no tak, mi się ciut przytylo też :) ale grunt to się choc troche lubić i liczyć na wzajemność, hi, hi :)
OdpowiedzUsuńGrunt, to w tym całym liczeniu za bardzo się nie przeliczyć:)).
Usuń