Na fali rozważań a'propos ocen i własnego zdania, przyszło mi na myśl zdarzenie następujące.
(Rzecz działa się wśród chórzystów, po koncercie dobroczynnym.)
Czyjegoś męża ktoś za ojca wziął. Niesłusznie, gdyż tylko pięć lat różnicy pomiędzy.
No, może tylko ta tusza zrobiła swoje.
Inny znów czyjąś żonę jak matkę potraktował. Tu może i troszkę mniej bezzasadnie, żona bowiem starsza o szesnaście. Da się wprawdzie szesnastoletnią matką zostać, lecz jakoś tak niefortunnie.
Potem, by już dopełnić miary, męża tej pani okrzyknięto gejem.
Słusznie, czy niesłusznie, któż to odgadnie. Sędzią nie podejmuję się być w tej sprawie.
Większość z tych chórzystów jest powyższej orientacji, zatem intuicja może ich nie mylić.
Zresztą, bycie gejem nie wyklucza (chociaż powinno!) opcji bycia mężem a nawet i ojcem.
W omawianym przypadku brak mi domniemania i tak niech zostanie.
Życie społeczne nieuchronnie implikuje kreowanie ocen. Zarówno tych wyartykułowanych, jak i niewerbalnych. Od tego nie da się w żaden sposób uciec.
Owszem, dobrze jest powściągnąć język i "nie kłapać bez potrzeby dziobem".
Jestem jednak świadoma, że czasem się nie da. Człek niekiedy musi, inaczej się udusi.
Teraz będzie o najważniejszym.
Bo nie w tym rzecz, by nie mieć zdania, lecz aby mieć właściwe.
Ten, kto wyraża treści dla mnie nieakceptowalne, w moich oczach pogrąża się definitywnie.
Ktoś, kogo tylko o takowe podejrzewam, ma jeszcze u mnie "kredyt zaufania".
Choćby i zachowawczy był, i dyplomatyczny, ja takie rzeczy między wierszami umiem czytać.
Bynajmniej nie dzięki intuicji, tylko na mocy zarejestrowanych, ważkich kwestii dotyczących, słów.
Wojciech Gerson. Gdańsk w XVII wieku. 1865. Olej na płótnie. 103,5 x 147 cm. Muzeum Narodowe, Poznań.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
aż się troche przestraszyłam
OdpowiedzUsuńtego czytania
pomiędzy
A tak!
Usuńa co robisz, jak cos wyczytasz?
Usuńi jak wygląda to pogrążenie?
Jak wyczytam, to zajmuję stanowisko. Czasem daję mu wyraz, a czasami nie.
UsuńPogrążenie polega na powzięciu dystansu, bądź wykpieniu wrażego stanowiska:).
Właściwie ten blog służy głównie jako forum do wykpiwania:)).
No, jeszcze do prezentowania.
Ja tez wyczytuje, a co! A potem WIEM, a radoche mi sprawia przygladanie sie dalszemu ciagowi, przy pelnej nieswiadomosci obiektu obserwacji. Nie lubie natomiast dzielic sie z innymi swoja wiedza, bo to juz zakrawa na ploty.
OdpowiedzUsuńNiech se tam kazdy samodzielnie wyczytuje, analizuje, a nie lyka powierzchownosc jak cukierki. :)
OJ TAM
UsuńCO ZŁEGO W PLOTECZKACH ? ;PP
Ogólnie biorąc, zgadzam się z Tobą. Tym niemniej lubię sobie czasem (w zaufanym gronie) wymienić spostrzeżenia dotyczące wspólnych obserwacji.
UsuńDobre ploteczki nigdy nie są złe:)).
UsuńDopoki nie krzywdza obiektu tychze. :)
Usuńnie no, krzywdzeniu mówimy stanowcze nie!!
Usuńchyba że obiekt dla nas bardzo niemiły jest
to ftedy można zauważyć, że przytyła, no nie??
No właśnie się zastanawiam. Jak już się tak do końca zastanowię, to zawyrokuję:)).
UsuńMozna wykrzyczec, zeby inne slyszaly.
UsuńZe przytyla ta paskuda. ;)
Siem zastanowiem...
Usuńalbo ze schudłą i źle wygląda:))
Usuńa tak serio, jeżeli plotkowaniem nazywa się rozmawianie o innych w ich nieobecności, to każdy plotkuje
Każdy to robi. O nas też. Co lepiej, o nas bez nas, czy raczej przy nas?
UsuńChyba zależy od tego, co plotą:)).
W obecnosci to nie plotkowanie. Musi byc za plecyma.
UsuńNo, to już niech będzie za plecyma:)).
UsuńZatem:
OdpowiedzUsuńBycia gejem - nie wykluczam. Tak po prostu JEST, tego się nie wybiera.
Często wiąże się z tym przeogromne cierpienie.
Związki jednopłciowe zatem toleruję, z dużą nutą akceptacji.
Jednopłciowego rodzicielstwa - nijak.
Dziecię winno mię i ojca, i matkę. Mężczyznę i kobietę.
Czy mam zatem u Cię jeszcze u mnie "kredyt zaufania"?
Czy wyrażam treści dla Cię akceptowalne?
Tu i teraz nie jestem dyplomatką, jestem sobą do bólu.
Nie-cierpię-manipulacji.
Dla mnie ma znaczenie tylko PRAWDA.
Wszystko, co mówimy, piszemy, lub czynimy w tak zwanej naturze, zawsze podlega ocenom innych ludzi. To, jakie mamy poglądy, również. Deklaracje o tolerancji na niewiele się zdają. Owszem, przyznajemy innym prawo do własnych poglądów, ale ktoś o zapatrywaniach pozostających w jaskrawej sprzeczności z naszymi, nie może być naszym przyjacielem.
UsuńCzy Korwin - Mikke mógłby? Za Chiny Ludowe!
Tak więc zrozumiałe, że taka weryfikacja jest uzasadniona.
Wracając do meritum. Masz mój kredyt zaufania. Rozumiem Twoje wątpliwości w kwestii wiadomej. To dosyć trudna sprawa, niejeden człowiek rozdarty jest wątpliwościami. Mam na ten temat swoje przemyślenia, lecz w tym miejscu rozwijać ich raczej nie będę.
to ja poproszę o rozwinięcie "treści nieakceptowalnych" bo nie wiem, czym nie pogrążoną ...
OdpowiedzUsuńNie sądzę, byś była pogrążeniem zagrożona:)). Znam Cię co nieco i wiem, że dobra z Ciebie kobieta:).
UsuńJakie to te treści nieakceptowalne? Trudno to jednoznacznie zbiorczo sprecyzować.
Lecz najbardziej zraża mnie do ludzi pogarda dla biednych i słabszych. Homofobia i rasizm też.
:-))
UsuńW naszej kulturze widok grubego dziada z atrakcyjną szczupłą laską sensacji nie wzbudza. Niechby jednak tylko role się zamieniły. Widok już nie do przyjęcia! Na nieszczęście takiego widoku za bardzo nie uświadczysz.. Niech żyje żona domniemanego geja!
OdpowiedzUsuńTo relikt dawnej epoki. Na szczęście, wprawdzie zbyt powoli, zdecydowanie, lecz ku lepszemu idzie.
UsuńNOWE górą!
niestety nie potrafimy nie oceniać , mimo, że się staramy. ja też oceniam ludzi, ale potem staram się ich zrozumieć, zaakceptować i odpuścić sobie w końcu nie mam prawa kogoś krytykować , bo kimże jestem :)
OdpowiedzUsuńZrozumieć - tak, przyjąć za swego - nie.
UsuńMnie kiedyś potraktowano jako starszego brata mojego pierworodnego syna. Było mi bardzo miło
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Taka pomyłka to prawdziwy zaszczyt. Dla ojca, a czy dla syna, to nie wiem:)).
UsuńNapisałaś cyt..."Bo nie w tym rzecz, by nie mieć zdania, lecz aby mieć właściwe. " A co to znaczy mieć właściwe zdanie ? Jakie są kryteria "właściwego zdania " ? Czy jeśli mam zdanie identyczne z Twoim to to już wystarczy by było ono WŁAŚCIWE ?
OdpowiedzUsuńMoże najpierw sprecyzujmy, kontekst, w jakim zdanie jest, bądź też nie jest właściwe.
UsuńChodzi mi o poczucie bliskości, czy pokrewieństwo ducha. W dalszej kolejności - możliwość przyjaźni. I otóż nie jest i nie może być moim przyjacielem, ot, choćby ktoś, kto usprawiedliwia pedofilię, rasista, homofob, czy fanatyk religijny. Zresztą, znalazłoby się jeszcze parę innych kwestii, w których rozbieżność zdania eliminuje człowieka spośród kandydatów na przyjaciół.
To całkowicie zrozumiałe, że spodziewam się po nich pokrewnych raczej zapatrywań.
Prawda, prawda, prawda. Człowiek ma prawo do własnej opinii, tylko czy zawsze musi ją wygłaszać?
OdpowiedzUsuńCzasami to bywa z gruntu niekorzystne dla nas:).
UsuńWarto się powstrzymać zwłaszcza wtedy, gdy to może kogoś zranić.