Nie jestem przekonana, czy jest sens
Nie wiem, oj, nie wiem, czy aby dobra to "reklama".
A co, nasuwa się pytanie, z tymi, którzy nadal w biedzie?
Oni to pewnie (jak się domyślam) w nie najlepszej z Matką Bożą komitywie.
Jakby nie dzielić, zawsze okaże się, że nie dla wszystkich starczy.
A gdyby tak starania modlitewne w sposób właściwy ekspediować.
Modlić się warto, a nawet trzeba. Lecz treść modlitwy i jej przedmiot nieobojętny przecież dla nas.
Wprawdzie Duch tchnie, kędy chce, jednak międzyludzka solidarność doprasza się rekompensaty.
Niech zstąpi duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi. Te słowa często wypowiadał Ojciec Święty.
Jestem za! I to zdecydowanie.
Żadna odnowa nie spadnie nam "z nieba". Bo z Nieba, znaczy naszymi rękami. Głowami i sercami też.
Może, miast w próżne przelewać z pustego, czas wypracować całkiem nowy system.
Bo ten, który nam panuje teraz, totalnie się skompromitował.
Z pustego (halo, tu ziemia!) nawet Salomon nie naleje.
Są różne pomysły, jak się dobrze poszuka. Np. odnowienie idei spółdzielczości. Zrzucanie odpowiedzialności na Boga z przyległościami nie podoba mi się - rzeczywiście, zawsze wtedy można by dojść do wniosku, że kogoś Bóg szczególnie nie lubi, a to robi z niego kapryśnego szejka.
OdpowiedzUsuńTylko miłość, przyjaźń, życzliwość to by było najlepsze. I uczciwość, wobec innych i siebie.
Mnie też nie odpowiada idea Boga, który folgowałby kumoterstwu:). To w jakiś sposób niegodne, odzwierciedla raczej nasze własne, dość trywialne wyobrażenie Bożej Opatrzności.
UsuńOn nie formuje kumoterstwu. On po prostu daje wybór.
UsuńDaje nam wybór, bo dał wolność. I choć nie ma sposobu się jej zrzec, trzeba pamiętać, że będziemy rozliczeni.
Usuńchociaż mówi pismo - Ptaszkowie niebiescy nie sieją i nie orzą a mają co jeść:)
OdpowiedzUsuńale się zgadzam
modlitwa to nie wyrażanie życzeń
To zaufanie.
Usuńzawierzenie
UsuńOfkors:)).
UsuńSufi Bayazid opowiada o sobie samym:
OdpowiedzUsuńZa młodu byłem rewolucjonistą i moja modlitwa wyglądała tak:
"Panie, daj mi siły, żeby zmienić świat".
W miarę jak stawałem się dorosły i uświadomiłem sobie, że minęło mi pół życia,
a nie zdołałem zmienić ani jednego człowieka, zmieniłem moją modlitwę i zacząłem mówić:
"Panie, udziel mi łaski, by przemienić tych,
którzy się ze mną kontaktują. Choćby tylko moją rodzinę
i moich przyjaciół. Tym się zadowolę".
Teraz, kiedy jestem stary i moje dni są policzone, zacząłem rozumieć,
jaki byłem głupi. I moja jedyna modlitwa jest taka:
"Panie, udziel mi łaski, bym sam się zmienił".
Gdybym tak się modlił od początku, nie zmarnowałbym życia.
Wszyscy myślą o zmianie ludzkości.
Prawie nikt nie myśli o zmianie samego siebie.
No właśnie. Dlaczego tak jest? Może taki sposób funkcjonowania ma jakiś głębszy sens.
UsuńIdealnie byłoby rozumieć, że przemiana świata zaczyna się od nas samych.
Najwyraźniej brak nam holistycznego myślenia.
Stanowczo jednak protestuję przeciwko "starczemu" minimalizmowi:)).
Decydować możemy w zasadzie tylko o tym, co sami zrobimy i co powiemy. Jeśli to czasami coś zmieni w świecie na lepsze - to dobrze. Tak nie musi się zdarzyć, ale przecież może :)
UsuńTaka skromność dobrze nam czasem zrobi:). Lecz ziarnko do ziarnka...
Usuń:)
UsuńChwalić się, przechwalać, pysznić - fe. Ale czasem podzielić się jakimś doświadczeniem - czemu nie?
OdpowiedzUsuńPrzy czym czekanie aż ktoś za nas coś zrobi jest chyba niezbyt mądre.
A jeszcze może wyjść jak w tym dowcipie o Żydzie modlącym się o wygraną na loterii. Albo w tym o ratowaniu pobożnego człowieka przez Pana Boga podczas powodzi....
Dzielenie się doświadczeniem jest całkowicie zrozumiałe. Wszak chcemy propagować to, co uznaliśmy za drogowskaz. A jednak trzeba w tym wielkiej pokory, by uniknąć odgrywania roli wszystkowiedzącego.
UsuńRóżne są ludzkie losy i nie wolno sugerować nikomu, że jeśli źle mu się wiedzie to dlatego, że nie zaufał Bogu.
Tylko naiwny człowiek wierzy, że wraz z kolejnym dzieckiem będzie mógł zmienić mieszkanie na większe.
Albo też kupić większy samochód. Na ogół musi pozbyć się nawet tego niedużego, który ma. Zakładając, że ma.
ha! Zaufałam Bogu i jakoś nie obarczam Go za to,co się u nas ostatnio dzieje.
UsuńA wręcz odwrotnie -dziękuję za dobro, które z tego wynika i pracuję, żeby było lepiej:)
Dlatego też będzie lepiej:).
UsuńTak też sobie myślałam, że pokora jest tu kluczem.
UsuńI tak sobie myślę,ze trzeba mieć ogromną pyche, mówiąc komuś, że źle mu się wiedzie, bo nie zaufał Bogu. Zwłaszcza, że znam ludzi, którzy z wielką prostotą opowiadali, że u nie jest właśnie odwrotnie - im większe zaufanie tym po ludzku trudniej... Bardzo konkretnie trudniej...
Brzmi nawet sensownie. Po ludzku trudniej, a na duchu lżej. To wielka sztuka tak żyć.
UsuńBo modlić się to trzeba umieć ;-) Jest nawet naukowe podejście do modlitwy.
OdpowiedzUsuńPsychologia modlitwy. Taaaa...
UsuńNie jestem pewna, czy to dobre czy też niekoniecznie, ale ja modląc się, dziękuję za wszystko co mam. Bo to jest dla mnie najważniejsze....
OdpowiedzUsuńot. i po prostu.
pozdrawiam!
Wdzięczność jest piękną cechą. Jeśli udaje nam się ją praktykować, to możemy uważać się za szczęściarzy.
UsuńDziękuję Ci Errato za ten wpis. Nawet nie wiesz jak bardzo.
OdpowiedzUsuńTy zaś nawet nie wiesz, jak bardzo się z tego cieszę:)).
UsuńJa wierzę w cuda, ale zawsze wydawało mi się, że naszą rzeczą przede wszystkim jest nie czekanie na mannę z nieba, ale wykorzystanie wszystkich ludzkich możliwości, które dał nam Bóg:) Ale ostatnio w to zwątpiłam chyba:P Za dużo pierdół się naczytałam, ale już się poprawiam:)
UsuńA te wszystkie cuda są łaską, darem... zupełnie niezależnym od nas, naszej komitywy z kimkolwiek i uczynków... On daje komu chce... czasem zupełnie niezrozumiale dla nas, ale zrozumiale dla swojej Opatrzności.
Cuda są łaską i darem bez wątpienia. Niektórzy kpią sobie z tego. Tymczasem tak naprawdę cudem nie jest to, co nadprzyrodzone, ale właśnie zwykłe, wytłumaczalne po ludzku zdarzenie, za to mające dla mnie wymiar duchowy. Czyż nie jest największym i najbardziej zadziwiającym cudem to, że na pozór zwykłe zdarzenia wpasowują się w nasze życie w odpowiednim momencie? Kto potrafiłby lepiej to zaplanować, niż Stwórca Doskonały.
UsuńTakże codziennie dziękuję Bogu,za to co mam,prosząc go o zaopiekowanie się mną i moimi bliskimi.Pamiętam pewne kazanie,kiedy ksiądz mówił,że ludzie doświadczając trosk,nieszczęść,chorób mają żal do Boga,dlaczego na to pozwala..bo tak najłatwiej zrzucić winę na Kogoś..Bardzo często dopiero z perspektywy czasu dostrzegamy efekt końcowy,tych wcześniejszych wydarzeń,niejednokrotnie zaskakujący...Kiedy słyszałam te słowa,przypomnialam sobie to zdanie,że jeżeli Bóg zamyka drzwi,to otwiera okno...trzeba tylko umieć je odnaleźć.
OdpowiedzUsuńMoże to nie do końca trafiony.przyklad,brat mojej bratowej,kiedyś ponad 25 lat temu,byl alkoholikiem
Bedac pod wplywem % prowadzil samochod,spowodował wypadek i ktoś zginął...Brat bratowej, odsiedział wyrok,zmienił się,do dnia dzisiejszego nie wzial kieliszka do ust.Po wyjściu na wolność skonczyl odpowiednie kursy,szkoly i do dzisiaj pracuje jako pielęgniarz-opiekun w domu opieki społecznej.Jest bardzo lubiany przez wszystkich,pomaga potrzebującym...
Z jednej strony można by zadac pytanie,czy rzeczywiście musiał ktoś zginąć,aby ten drugi zmienil diametralnie swoje życie?....Nie wiem....
Muszę Ci powiedzieć, że kiedyś też zadawałam sobie podobne pytanie. Odpowiedź twierdząca obligowałaby nas do wyrzutów sumienia. Niezawinionych przecież. Teraz myślę, że tak nie jest. Nie może być.
UsuńJeżeli czyjaś śmierć w znaczący sposób zmienia życie innego człowieka, to znaczy, że nie poszła na marne.
Z każdego, nawet najgorszego, wydarzenia można wywieść dobro. Wszystko co nas spotyka, w znaczący sposób na nas wpływa, zmienia nasze życie.
Dokładnie,chyba tak jest jak mówisz,choć niejednokrotnie.mimo wszystko w niektórych przypadkach bezwiednie pojawia się w głowie "dlaczego?"...Wydaje mi się wówczas,że odpowiedz jest ,ale po Drugiej Stronie,że właśnie wtedy..wszystko stanie się zrozumiale..
UsuńMusimy z pokorą zgodzić się na to, że nie wszystko zrozumiemy teraz.
Usuń:)
OdpowiedzUsuń:))
Usuń