Nie, nie chodzi tu o jakieś "chińskie znaczki". Problem jest natury inszej.
Rękami i nogami broniłam się przed posiadaniem więcej niż jednego blogu, jednak zmuszona zostałam do kapitulacji. Teraz już z górki - mogą pojawić się następne.
Założenie drugiego blogu, satelity Pól Erratyjskich, stało się przydatne wobec konieczności zebrania w jednym miejscu wszystkich tych inspirujących wierszy, które bywają tematami postów.
Zakładka nie mogłaby się należycie z tej roli wywiązać, choćby z uwagi na pojemność.
Do rzeczy jednak.
W procesie edycji - wskutek ryzykanckich poczynań - dokonałam nieprzewidzianej opcji.
Krótko mówiąc, postradałam ze szczętem profil na Bloggerze.
Zamiast tego mam "dwa w jednym", czyli powiązany z imieniem i nazwiskiem profil w Google.
Gdzieżeś Errato, ach gdzieżeś. Miast tego jest Małgorzata Marczuk.
I teraz żeby było jasne. Nie to, bym miała coś przeciwko temu szlachetnemu mianu.
Wszak imię bardzo ładne, nazwisko zaś co najmniej znośne.
Lecz co z Erratą, z którą się niemalże zrosłam.
O, nie, tak być nie będzie - że zacytuję tu Kiepskiego Ferdka.
Teraz czuję się jak swej własności pozbawiona. Nie mam nawet ochoty komentować, nie mówiąc, że straciłam wenę do pisania postów. Moje starania, by przywrócić rzeczy dawny stan, jak dotąd bezowocne. A może sprawa jeszcze nie jest przesądzona, tylko emocje wysiłek czynią nieskutecznym.
Błagam, pomóżcie mi, kto żyw. Pliiiiiiiiiiz!
Z ostatniej chwili: dementi. Katastrofa zastała zażegnana. Alleluja!
Wojciech Gerson. Gdańsk w XVII wieku. 1865. Olej na płótnie. 103,5 x 147 cm. Muzeum Narodowe, Poznań.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kiedy polaczylam boggera z g+, tez natychmiast stracilam Pantere i zostala Anna Maria P.
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak Ty dokonalas cudu odzyskania Erraty, ja juz pogodzilam sie ze strata. :)
Jakiś czas temu zauważyłam, że kilku blogerów zmieniło swój nick. Domyśliłam się potem, że musiała nastąpić przymusowa "fuzja":). Coś za coś, jak mówią. Ja jednak nie potrafię bez Erraty.
UsuńUff już się przestraszyłam...
OdpowiedzUsuńJa już mam wprawę w tworzeniu blogów satelickich ;))) Na szczęście Ani M. nie postradałam :)
Świetny pomysł z ta antologią, podoba mi się. Takie najważniejsze wiersze w jednym miejscu.
O to mi właśnie chodziło. Muszę sobie teraz sukcesywnie przypominać wszystkie te dawno zapodziane w mrokach niepamięci wiersze. Będą też nowe. Prawdziwa frajda:).
Usuńnic nie rozumię
OdpowiedzUsuńale się cieszę zażegnaniem
A, bo to takie pomieszanie z poplątaniem.:))
UsuńA,
Usuńufff
Ano, uff!:)).
Usuńsama mam z tym problem, bo gdy chce zostac czlonkiem czyjegos bloga to od razu dzialam pod prawdziwy imieniem i nazwiskiem. A ja jednak nie chce sie tym za bardzo afiszowac.
OdpowiedzUsuńBo w Google figurujemy przeważnie pod własnym nazwiskiem. I wtedy nie zawsze wiadomo, o kogo chodzi:).
UsuńJa nie mam nic przeciwko jawności, tylko nie lubię tracić tego, co sobie wypracowałam.
ale że co?
OdpowiedzUsuńŻe profil połączył się z tym w Google i Erratę mi wcięło. Jednak mój zięć spisał się na medal i koniec końców udało mi się ją odzyskać.
Usuń:-))
OdpowiedzUsuńUff! Chwile grozy minęły:)).
Usuńamen :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie! :)
Usuńkurcze....potrzebuję zięcia:-)
OdpowiedzUsuńOj, chyba nie chciałabyś:)).
UsuńMnie moje ustrojstwo padło w Święta, wykasowało mi wszystko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ania
Ostatnio jakaś plaga egipska na blogi padła:).
Usuń