Odkrywanie czyjegoś świata
jest jak czytanie w otwartej księdze. Ci, których los na drodze nam
postawił, zadani są naszej trosce. Poczuciu odpowiedzialności nieledwie;
tak, by nikt nie odszedł od nas gorszym, aniżeli przyszedł.
Lubię ludzi dociekliwych. Nie mylić z wścibstwem. W moim
odbiorze to przejaw zainteresowania. Uważnego. Życzliwego. Empatycznego.
Ten, kto w zbytecznej obawie naruszenia prywatności omija udostępnione
przeze mnie rejony, nie jest mi pokrewny duchem. Wykazuje bowiem
obojętność.
Rzecz jasna, interesować się kimś nie ma musu.
Mnie zaś ogromnie interesują ludzie. Chciałabym wiedzieć o nich jak najwięcej.
Z zachowaniem stosownego dystansu.
By nie przekroczyć owej symbolicznej bramy, za którą rozciąga się już obszar tajemnicy.
Nienaruszalnej dla kogokolwiek, dostępnej jedynie tym, których zaproszono.
Wojciech Gerson. Gdańsk w XVII wieku. 1865. Olej na płótnie. 103,5 x 147 cm. Muzeum Narodowe, Poznań.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
jaka jednak ta granica cienka ....
OdpowiedzUsuńa ja jestem strasznie gruboskórna i często udaje mi się ją niechcący zdeptać ... ale naprawdę zupełnie niechcący... :*
Nie zauważyłam Twej gruboskórności. Widocznie wciąż się tego w swojej wrażliwości lękasz.
UsuńJa z kolei jestem pewnie zbytnio usztywniona z powodu podobnego lęku.
niełatwy temat poruszyłaś... chyba każdy może się w nim trochę odnaleźć...
UsuńLubię takie tematy:-).
UsuńCiekawość ludzi też mnie nigdy nie opuszcza. Bez wścibstwa, którego nie cierpię również ze strony innych.
OdpowiedzUsuńLudzie to skrzynie pełne skarbów. Czasem spod wieka wyskakuje żaba, ale to mnie nie zniechęca do tego, żeby zaglądać do środka ;)
Zawsze podziwiam takie podejście. Za którymś razem trud może się opłacić:-)).
UsuńZawsze się opłaca - jak przeczytanie kolejnej książki. Nawet jeśli kicz, to przynajmniej już wiesz, po jakiego autora więcej nie sięgać ;)
UsuńZ tą książką to czasem jest tak, że traci się czas. Lecz nabieramy doświadczenia.
UsuńBardzo trudno jest znaleźć złoty środek. Bo nigdy nie wiemy czym możemy kogoś zranić, a czym pokazać, że jest nam ktoś zupełnie obojętny.
OdpowiedzUsuńCzasami nie rozumiem ludzi. Niedawno gadałem ze znajomą z pracy, która szuka innej roboty. Zapytałem w jakiej branży szuka pracy. Nawet tego mi nie powiedziała! Byłem w szoku.
Ja jestem raczej skryty, ale bez przesady. Jeśli ktoś mnie o coś pyta, to zawsze staram się odpowiedzieć. Wiadomo, że każdy z nas ma tajemnice, ale jeśli ktoś wszystko ukrywa, to znaczy, że poważnie choruje..
Pozdrawiam:)
Z tym jak najbardziej się zgadzam. Chyba też mam podobnie. Jeśli ktoś tak przesadnie unika udzielania wszelkiej, nawet nieszczególnie osobistej informacji, tworzy się między ludźmi bariera nie do przebycia. Wtedy człowiek czuje się niezręcznie.
UsuńZainteresowanie tak wscibstwo zdecydowanie nie...Czasem jednak ta granica jest zbyt cienka i nie wszyscy postrzegają ją w tym samym miejscu...
OdpowiedzUsuńZgadza się, ponieważ może się zdarzyć, że to, co dla jednych jest osobiste, dla innych wcale takie nie jest.
UsuńTrzeba uwaznie obserwowac, czytac miedzy wierszami tego, co otwarcie napisane. Tam mozna wyczytac tajemnice, ktore piszacy stara sie ukryc. A potem juz tylko wyciagac wnioski. I milczec.
OdpowiedzUsuńSłusznie. Czasem jednak piszący nie tyle stara się ukryć, co właśnie w specyficzny sposób ujawnić:-))).
UsuńNie jest bowiem wszystko jedno, w jakiej się coś przekazuje formie. W jednej postaci jest całkiem strawne, w innej może szokować, czy żenować.
Do ludzi powinno się zbliżać na tyle, na ile oni sami sobie tego życzą. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak! Lecz niekiedy jakże trudno wykazać się wyczuciem chwili.
UsuńJa w każdym razie preferują odwagę, gdyż dowodzi ona zainteresowania skromną mą osobą:-))).
Ja też tak mam... I uwielbiam poznawać ludzi... Ale przez ten internet to nie wiem, czy się da...
OdpowiedzUsuńPrzez internet może być trudniej, bo wymaga to innych środków wyrazu. W rzeczywistości mamy do dyspozycji żywą mimikę, intonację głosu i w każdej chwili możemy na żywo zdementować coś, co rozmówca zrozumiał nie po naszej myśli. Na piśmie trzeba robić to w szczególnie wyważony sposób.
UsuńPoznać drugą osobę możemy tylko tyle na ile ona sama nam pozwoli:) Reszta to nasze domysły
OdpowiedzUsuńTak, oby zawsze udawało nam się zachować proporcje pomiędzy ciekawością, a nachalnością. Faktami, a konfabulacją:-).
UsuńBardzo mi się podoba to podsumowanie: "tak, by nikt nie odszedł od nas gorszym, aniżeli przyszedł."
OdpowiedzUsuńSpotykając się mamy przecież na siebie wpływ. I jesteśmy odpowiedzialni.
Pozdrawiam :)
Nieczęsto myśli się o spotkaniach między ludźmi w kategoriach uczynienia kogoś lepszym...
Usuńależ nie uczynienia kogoś lepszym - to zbyt pyszne
Usuńspotkać kogoś i nie wpłynąć na niego negatywnie, nie dać mu powodu do zgorszenia, nie dać zachęty - to dość duże wyzwanie, ale podoba mi się :)
To już bardzo wiele, lecz może niekiedy warto mierzyć jeszcze wyżej:-)))? A nuż się uda...
UsuńWłaśnie: odpowiedzialność to coś, czego mi tak często brak. Niedawno w odpowiedzi na moje: nie rozumiem... wiedziałeś że byłam Tobą zauroczona, ostatnio spędzaliśmy razem masę czasu, rower, park, grzane wino w kawiarni i myślałeś że się nie zaangażuję? usłyszałam: przecież nie jesteś dzieckiem i jak mam za Ciebie odpowiadać? a mi ręce opadły bo dla mnie to trochę na zasadzie: będę robić co mi się podoba, jak na kogoś wpłynę to jego sprawa... a przecież człowiek odpowiada po trosze za to jaki oddźwięk wywołuje w innych. bo inaczej zostawia się ich zubożałych o coś...
UsuńTacy niefrasobliwcy wyrządzają ludziom bardzo wiele krzywd. Tą swoją niefrasobliwością właśnie.
UsuńLecz sami zwykle uważają się za "dobrych ludzi". Takich nie lubię najbardziej.
hmmm... no to ja sie przyznaję.... niezbyt lubię poznawać ludzi... nie potrzebuję - przynajmniej w tym okresie mojego życia... kiedys było inaczej i moze jeszcze bedzie? internet jest dla mnie idealny- nie wymaga kontaktu osobistego, nie angażuje tak mocno w układ...i raczej nie chcę poznawać tajemnic, wchodzić w cudze życie, wystarczy mi moje ;-)) chyba jestem egocentryczką.... może samolubem nawet????
OdpowiedzUsuńAleż internet jest według mnie bardzo dobrym sposobem poznawania ludzi:-). Utrzymując tego rodzaju relacje trzeba nieco zmodyfikować sposób ich wyrazu. Lecz one nie są gorsze, a kto wie, może i pod jakimś względem owocniejsze, niż te, które powszechnie zwie się "realnymi". Każde są realne, tylko w innym rodzaju.
UsuńNie sądzę, byś była samolubem, lecz egocentryczką pewnie w tym znaczeniu, w którym ja sama jestem:-))).
Nie bardzo umiem ubrać w słowa to, co mi chodzi po głowie... Ale tak czasem bywa, że nasz rzekaz nie dla wszystkoch jets jasny - zarówno w tym co uznajemy za pywatrne jak i w tym do czego chcemy wpuścić innych. NIe zawsze to zaproszenie bywa zrozumiałe, a też czasem nakładamy swoje odczucia na innych... Coś w stylu "Jja bym zapytała a skoro X nie pyta to znaczy nie interesuje się". Tymczasem X może źle odbierać wypytywanie przez innych i dlatego tylko sam nie wypytuje... Przez internet chyba nawet łatwiej o tego typu niezrozumienie/nieporozumienie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Zgadzam się z tym, co napisałaś, w całej rozciągłości. Zawsze zachodzi obawa, czy nie projektujemy własnych odczuć na relacje międzyosobowe. Dlatego zanim dobrze kogoś nie poznamy, lepiej zawsze być o krok dalej, niż bliżej:-). Oczywiście to może również być niewłaściwie odczytane. Jakże ważne w tych sprawach jest pokrewne poczucie humoru.
Usuńmasz rację, poczucie humoru może zdziałać cuda... Wolę słuchać swojej intuicji w kwestii tego czy pójść o krok dalej czy się cofnąć. :)
UsuńSłusznie, intuicja w tych sprawach raczej nas nie zawodzi.
UsuńDrugi człowiek, księga otwarta, lecz pisana w innym języku. Ale warto się uczyć języków
OdpowiedzUsuńOtóż to! W innym języku. To właśnie przysparza nam najwięcej trudności - odczytać we właściwy sposób ten swoisty kod, którym się posługujemy.
UsuńMarzy mi się, żeby empatia była dawana z urzędu przy urodzeniu. A do tego takt. Jakże łatwiej by było!
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
Oj, co łatwiej, to łatwiej. Marzenie ściętej głowy:-))?
UsuńBardzo jestem ciekawa ludzi
OdpowiedzUsuńI tych wokół mnie
I tych, których nie znam
Co ciekawe, czesto mylą mnie moje pierwsze wrażenia
Mnie nie mylą, pod warunkiem, że ich słucham. Czasem zdarza mi się zbytnio mędrkować, kombinując jak ten koń pod górę - wtedy zwykle okazuje się, że poszłam złym tropem.
UsuńChyba dużo w tym racji...
UsuńErrato, ja mam czasem tak że niby pierwsze wrażenie a ja coś biorę na logikę... że jak to, coś mi nie gra? Eeee, sympatyczny człowiek. A lepiej dla mnie by było, gdybym posłuchała tego pierwszego wrażenia i nie pakowała się w znajomość z kimś, kto mi nie po drodze, z kim zbyt wiele mnie dzieli. Więc wbijam sobie do głowy, żeby słuchać swoich pierwszych wrażeń a nie główkować za wiele.
UsuńTrafiłaś w2 samo sedno, Margerytko:-). Bo człowiek chce na siłę sam siebie przekonać, że jest tak, jakby sobie wymarzył...
UsuńPrzypomniały mi się nasze z siostrą wędrówki po sklepach. Przeszedłszy kilkanaście, w których niczego nie znalazłyśmy, w tym ostatnim staramy się "zmaterializować" to, czego żadną miarą tam nie ma. Przecież to już ostatni, więc jakże to tak, odejść z pustymi rękami:-))).
kiedyś myślałam podobnie. Teraz boję się otwierać pocztę.
OdpowiedzUsuń"Skrzynkofobia"? Znamy to, znamy. Ale nad tym pracujemy:-))).
UsuńTeż interesują mnie ludzie - ich uczucia, ich odmienność ale i bliskość. Czasem tylko za mocno wchłaniam w siebie czyjeś uczucia i przerózne emocje. Wtedy wiem, że zblizyłam się za mocno do cudzej prawdy. Tak mocno, ze aż stała się moją. Cudzy ból moim bólem...Czasem jest to za silne...Wtedy muszę odejśc, odpocząc w jakiejś sztucznie wytworzonej prózni albo zresetować w obcowaniu z naturą...
OdpowiedzUsuńJa troszkę się bronię przed takim podejściem. Wiem, że mnie to wciągnie, ale godzę się na to. Jeśli zdarzy się, że czyjeś cierpienie odczuję jako własne, przyjmuję ten dar.
UsuńTy jesteś osobą niezwykle empatyczną, dlatego musisz się bardziej chronić:-)). Innym, takim troszkę gruboskórcom wyjdzie to tylko na dobre:-))).
A jednak trzeba uważać i pamiętać, że prawda o innym człowieku będzie dla nas zakryta, że to tylko nasze wyobrażenie o nim bardziej lub mniej prawdziwe... Osobiście nie lubię gdy ktoś zachowuje się jakby wiedział o mnie więcej niż ja.
OdpowiedzUsuńTrafne spostrzeżenie. Mnie też irytują tacy, którym się wydaje, że przejrzeli mnie na wylot. Trzeba wiele taktu i delikatności, by do drugiej osoby dotrzeć.
UsuńIrytuje mnie kiedy ktoś sprawia wrażenie jakby wiedział ode mnie więcej ode mnie...
UsuńZa to bardzo doceniam takt i delikatność i cierpliwość by nie drążyć na siłę a niekiedy po prostu być obok i pozwolić się otworzyć powolutku, krok po kroku poznać się bliżej :)
Trzeba nauczyć się tego wyczucia, bo czasem człowiek chce być pytany, a czasem nie...
UsuńTo w końcu Ty sama określasz granice prywatności
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Staram się, choć nie zawsze dostaje mi asertywności:-))).
UsuńMnie często ludzie zadają pytania zaczynając od "jeśli nie chcesz, nie odpowiadaj, bo nie wiem czy wolno mi zapytać...?" nie zdarzyło mi się nie udzielić odpowiedzi ;) Ale to jednak kwestia dużego wyczucia - o co rzeczywiście wolno zapytać, a o co nie i chyba więcej ludzi woli wcale nie zapytać i wydać się nie zainteresowanymi, niż zapytać i wyjść na gruboskórnych i wścibskich właśnie.
OdpowiedzUsuńPS
UsuńJa np. mam taką dziecinną skłonność o pytanie o wiek. I gryzę się w język, bo nie wiem czy wypada. Jednak zwykle ta dziecinna ciekawość bierze górę. Bo jak inaczej nauczyć się określać wiek "na oko"? Ja dopiero niedawno zaczęłam odróżniać 30-latków od 40-latków ;)
Dla osoby tak młodej rozróżnienie może być dosyć trudne. Zarówno ci trzydziestoletni, jak i czterdziestoletni mogą w Twoich oczach wydawać się leciwi. Jednak zważywszy, że ci drudzy wyglądają obecnie, jak jeszcze parę lat temu ci pierwsi, możesz mieć nie lada zagrychę:-)))!
UsuńPamiętam ze swojej młodości, jak mówiliśmy o kimś: jest dosyć stary, musi mieć chyba ze trzydzieści pięć lat.
Piękny tekst...
OdpowiedzUsuńTwoje uznanie jest dla mnie największą nagrodą:-).
UsuńKażdy z nas inny , każdy prawdziwy, każdy ma swe zdanie , każdy swe patrzenie..i jakie to cudne...
OdpowiedzUsuń"Ciekawam" świata i tego co piszesz:) i jak piszesz...z ochotą tu zaglądam...choć ostatnio jakoś rzadziej..ale
Ponoć wszystko jest jak ma być:):)???
wiosenne pozdrowienia
Wszystko ma swój czas. Nic na siłę. Patrzmy z nadzieją na to, co nas czeka:-)).
Usuńtylko i wyłącznie z nadzieją i ufnością!!!
UsuńI znów identyfikuje sie z twoim punktem widzenia. Nie zdawałam sobie sprawy, ze jest w nas tyle podobieństw. Mnie tez fascynują ludzie, lubię ich poznawać. I podobnie postrzegam dociekliwość. Dobranoc:)
OdpowiedzUsuńCudownie jest wiedzieć. Cudownie jest czuć takie duchowe pokrewieństwo***
Usuń