W niedzielę odczytałam swój wpis na forum czterech spokrewnionych osób.
Obecne były: siostra, dwie siostrzenice i dziewięcioletnia córka jednej z nich.
I choć nadal uważam swoją wypowiedź za kompletną, czuję się w obowiązku temat rozwinąć.
- Ciociu, uważasz, że niepełnosprawne osoby powinny się wstydliwie przed ludźmi ukrywać - spytała mnie dziewięciolatka.
Jak mądre mamy teraz dzieci, przebiegło mi przez głowę.
W czasach, gdy ja byłam mała, uczono nas, byśmy mijając niepełnosprawną osobę pod żadnym pozorem nie patrzyli na nią.
I był w tym jakiś sens, zwłaszcza w obliczu nie tak dawnych "cyrkowych" konotacji.
Każda rzecz ma określone konsekwencje. Jeżeli bowiem swego czasu ludzi zdeformowanych wystawiano w cyrku, to naturalne, że postępem jawi się ich "niewidzialność".
Która z kolei implikować musi potrzebę zmian w myśleniu.
Każdy system, kiedy "pada", rozbija się na elementy. Które następnie integrują się - na wyższym już poziomie.
I tak w kółko ...a raczej spiralnie.
Czy można etapy te przekraczać? Można, pod warunkiem przezwyciężenia bezwładu myślenia. Wysublimowania na wyższy etap. Takie jest zadanie.
Nie wolno zapominać o pryncypiach. Nie wolno ich tracić z oczu.
One muszą wyznaczać kierunek. (Kochaj i rób co chcesz).
Jeśli kierować będzie nami autentyczna troska, jeśli będziemy kochać ludzi w sposób podmiotowy, nikt już nie będzie musiał zwracać na siebie uwagi produkując intymne szczegóły na billboardach.
I żeby było jasne, nie razi mnie widok osób starych, okaleczonych, czy też niesprawnych intelektualnie. Oni są częścią tego społeczeństwa. Ważną i równouprawnioną.
Razi mnie, i to razi bardzo, gdy się wykorzystuje taki widok dla doraźnych, bo marketingowych, interesów. Zresztą zupełnie tak samo raziłoby mnie w przypadku młodej i ślicznej osoby.
Ciało nie jest na sprzedaż. Nieważne, stare, chore, czy kalekie, czy też młode, silne i sprawne.
Ciało należy traktować z szacunkiem. Jeśli uznamy tę prawdę, zawsze będziemy postępować słusznie. Niezależnie od tego, jaką formę postępowanie nasze przyjmie.
Tymczasem skarżą się niepełnosprawni, że się traktuje ich, jak powietrze.
Podnoszą się głosy, że ludzie zdeformowani chcą się pokazywać, chcą, być modelami.
A nawet więcej, chcą zarabiać w cyrku.
Czy jednak "chcenie" zawsze ma w takich razach pierwszeństwo?
Otóż w moim przekonaniu nie, bo "chcieć" z rozmaitych powodów można.
Czy owi gorący orędownicy "pokazywania" sami chcieliby pokazywać?
Nie ma chętnych? Tak myślałam.
Tu znów musimy się odwołać do pryncypiów.
Wszystko w porządku, jeśli chcą być modelami. Oni też mają prawo do tych pięknych ubrań.
Nie jest w porządku, gdy za pieniądze pokazują swoją intymność.
Oni też muszą jeść i opłacać czynsz. Zgadza się, lecz nie za wszelką cenę.
I społeczeństwo musi stworzyć im warunki, by mogli to realizować godnie.
W odległych czasach nie było możliwości, by karzeł uczył się, aby pracować "w zawodzie".
To właśnie bycie karłem stanowiło jego zawód.
Na szczęście tak już nie jest. Oby już nigdy więcej tak nie było.
Jeśli kierować się prostymi zasadami, zwykle do celu się
dochodzi. Gdy się natomiast zbacza z drogi, traci się z oczu tę właściwą.
Trzymajmy się takich zasad, które mają moc uczynić życie lepszym.
Wypracowujmy system, w którym osoby niepełnosprawne mogłyby wykonywać godną pracę, miast pokazywać za pieniądze rany, wrzody i kikuty.
Afirmujmy wszystkich ludzi w ich naturalnym pięknie, aby nikogo nie trzeba było na billboardach przekonywać, że są tego, czy owego "warte".
Są przecież warte, są piękne, są w pełni uprawnione. Do wszystkiego!
Wojciech Gerson. Gdańsk w XVII wieku. 1865. Olej na płótnie. 103,5 x 147 cm. Muzeum Narodowe, Poznań.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Z własnego doświadczenia wiem że żadne radykalne rozwiązanie nie jest dobre. Niepełnosprawnych trzeba traktować normalnie.Oni sami tak chcieliby się czuć. Jeżeli dołożyć do tego odrobinę taktu to już wszystko w porządku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Normalnie, otóż to. Właśnie do tej normalności troszkę nam brakuje. Najważniejsze, że idziemy w dobrym kierunku:-).
UsuńReklamy chyba nie widziałam, ale uważam podobnie jak Ty. Bo, jeśli na bilbordzie pojawia się przysłowiowa goła baba, to zaraz podnoszą się krzyki, że to obraza moralności, zgorszenie dla maluczkich itp. uważam, że takie same zasady powinny obowiązywać wszystkich. Bez wyjątku.
OdpowiedzUsuńI nie ma to nic wspólnego z izolowaniem osób niepełnosprawnych, czy okaleczonych.
Pewnie, że nie ma. Trzeba mieć na uwadze wszystkie te osoby, lecz bez naruszania intymności.
UsuńA ja na to patrzę tak - kiedyś widok czarnego w przedniej części autobusu raził, a czarnoskóry w filmie mógł zagrać najwyżej służącego. Obecnie Ameryka ma czarnoskórego prezydenta.Kiedyś gej musiał ukrywać swoją orientację, a obecnie w wielu krajach ma pozwolenie na ślub z drugim gejem, coming out stał się popularny i mamy gejów nawet w naszej TV. Początki i walka o uznanie praw w jednej i drugiej sprawie były bolesne . Ludzi krzyczeli - no, ok...niech maja te swoje prawa ale po co pokazywać, po co mają się przyznawać? Bo jak że tak? A po co? Ile było kontrowersji kiedy dwóch dziennikarzy TVN-u prowadziło program po chemioterapii, albo kiedy pani bez ręki została prowadzącą programu dla dzieci w UK? Myślę, że tak samo przyzwyczaimy się do tego, że niepełnosprawny też człowiek i może prowadzić program TV, być zakochany, mieć ochotę na chwileczkę zapomnienia albo wystąpić w reklamie bielizny. Ale żeby tak było, muszą stać się WIDOCZNI. Muszą.
OdpowiedzUsuńMówienie - ja tam toleruję wszystkich, każdy ma swoje prawa, nie jestem rasistą, nie mam nic przeciw gejom, kiedy - nie zna się żadnego geja, nie ma czarnych znajomych czy niepełnosprawnego widuje czasem w programach interwencyjnych TV jest guzik warte. Dla swoich znajomych, którzy chełpią się byciem tolerancyjnym mam dobra receptę - jedz do UK, popracuj z czarnymi w jednej fabryce. Jeśli po roku będziesz podtrzymywał swoje zdanie - brawo! faktycznie nie jesteś rasista.I to samo tyczy się osób niepełnosprawnych. Chcesz się za nich wypowiadać? Świetnie - powiedz z iloma niepełnosprawnymi masz kontakt? Ilu Twoich przyjaciół jeździ na wózkach? Z iloma rozmawiałeś i wiesz co ich boli, jakie są ich pragnienia, co chcieliby osiągnąć?
(zwracając się per TY mam na myśli człowieka, nie konkretną osobę. Żeby nie było, że jakąś krucjatę tu rozpoczynam)
Errato - w czasach , o których piszesz dużo lepiej było urodzić się karłem niż kobietą:))) szczególnie kobietą bez brody:)
Co znaczy "lepiej", któż to może rozsądzić:-))).
UsuńTolerancja to czasem takie puste hasełko, rzucone ot, dla politycznej poprawności. Prawdziwie czegoś warta jest dopiero akceptacja człowieka. Konkretnego człowieka, albo grupy społecznej. Liczy się to, jak postępujemy w życiu prywatnym, ale też to, jakie preferencje ujawniamy, jeśli jesteśmy osobami publicznymi. Jakim poglądom dajemy wyraz. Ja wszystko to, o czym piszesz, rozumiem. Chcę powiedzieć, że smuci mnie, by w TAKI sposób ludzie niepełnosprawni musieli walczyć o naszą uwagę. To my mamy powód do wstydu, nie oni.
Bardzo Ci dziękuję za ten wpis :) Potrafisz spojrzeć oczami każdego człowieka, bo jest w Tobie wiele empatii, a to ważna cecha :)
OdpowiedzUsuńNapisałaś to, o czym ja myślę. Nie chciałabym żeby ktoś pokazywał mnie w cyrku, tylko dlatego, że mam krzywe i chore ciało. Jeżeli już, to chciałabym tam występować z tym moim krzywym ciałem, ale dlatego, że mam nadzwyczajne cyrkowe umiejętności:)
Daleko nam jeszcze do właściwego spojrzenia na osoby chore, ale i tak o wiele bliżej niż jakieś 30 lat temu. Wtedy naprawdę czułam się inna. Moje spojrzenie na samą siebie zmienił pewien lekarz, dopiero kilka lat temu, który powiedział, że nie powinnam się siebie wstydzić, że powinnam spojrzeć na siebie jak na człowieka chorego, z problemem, potrzebującego pomocy, a nie dziwadło, które trzeba wytykać palcami. Jednak do tej pory się zmagam sama ze sobą i tylko ja wiem, jak trudno być "innym".
Bardzo trudno być tym "innym". Dotyczy to właściwie wszystkich dziedzin życia. Żyjemy w coraz lepszych czasach, widać to na każdym kroku. Jest za co być wdzięcznym Bogu. Tak trzymajmy, a nie zawiedziemy się, mimo, że to baaaardzo trudne:-).
Usuńno toś pojechała utopijnie na koniec
OdpowiedzUsuńale w koncu kiedys nawet prawo głosu kobiet było utopijne
starajmy się zatem
Utopijnie? Jakbym słyszała swoją siostrę:-))). Między innymi również od nas zależy, czy wszystko pozostanie w sferze utopii. A więc ...starajmy się.
UsuńDla wielu ludzi najważniejsza jest kasa. Jeśli mogą na czymś zarobić, to nie cofną się przed niczym. Jedni pokażą gołą kobietę z dużym biustem, inni krew i zabite dzieci, a inni - osoby niepełnosprawne.
OdpowiedzUsuńCo do równouprawnienia, to nigdy tego nie będzie. Najgorsze jest to, że niektórzy na siłę zostają "niepełnosprawni", bo wielu pracodawców wymaga, by mieli umiarkowany stopień, a wtedy mniej płacą za pracowników. Ale to już inny temat..
Pozdrawiam:)
Pieniądz ma taką "moc sprawczą", że potrzeba szczególnej czujności, aby nie przejął kontroli.
UsuńPrzeczytałam oba posty i w pełni się zgadzam. Mnie nawet rażą reklamy na polsacie czy innym tvnie z chorymi dziećmi... Niby pieniądze zbierane są na ich leczenie, ale jakoś nie ufam, że trafia do nich choćby połowa tej kasy. Nie mówiąc o tym, że kłóci mi się to z profilem stacji... Z jednej strony promuje się współczesne feministki walczące o :prawo do swoich ciał" (czyt. aborcji z dowolnych powodów, w dowolnym czasie), z drugiej zbiera się pieniądze na dzieci z Downem, które przecież nie powinny się było urodzić...
OdpowiedzUsuńBudzi to we mnie odrazę.
Jak dobrze, że jeszcze znajdują się tacy, którzy podzielają mój punkt widzenia. Nie jest ich zbyt wielu, lecz ja wysoko ich sobie cenię. Telewizji nie oglądam prawie wcale, więc już odwykłam od tego typu widoków.
UsuńLecz przyznaję, swego czasu bardzo mnie to irytowało.
My też rzadka włączamy, na szczęście ;)
UsuńMoże to mieć również i słabe strony. Skutkuje brakiem orientacji w sprawach bieżących.
UsuńNa przykład "nie wiemy" dziś, jaka jutro będzie pogoda:-)).
Dobry post. Przeczytałam. Pomyślałam. Ale juz nie mam sił niczego mądrego napisać, bo zasypiam. Zostawiam tylko ślad. Ze byłam. I ze dziękuje za ten post. Ważny. Dobranoc.
OdpowiedzUsuńNic nie szkodzi. u siebie piszesz same mądre rzeczy. Dziękuję:-))*
Usuń