Dzisiejszy, wakacyjny, post u Rybeńki zainspirował mnie do wyartykułowania tej pogodnej, nieskomplikowanej historyjki. Epizodu właściwie. Jest to przerywnik podczas pisania tekstu cięższego kalibru, takiego dość kontrowersyjnego w swojej wymowie.
Z cyklu: Rodzinne anegdoty
Rzecz działa się dobre kilkanaście lat temu. Czteroletni Mateuszek, syn koleżanki z dzieciństwa, odwiedził moich rodziców wraz z mamą i babcią. Aby podzielić się wrażeniami z ostatniej podróży do Grecji. Tata chłopca jest bowiem rodowitym Grekiem.
- Jak ci się podobało w Grecji, Mateuszku - spytała moja mama.
- Czy ja wiem, trochę za dużo kamieni. Właściwie to same tylko kamienie i kamienie.
Miał zapewne na myśli wszystkie te zabytkowe ruiny.
Następnie poprosił mojego tatę, by ten na chwilkę wyszedł z nim do drugiego pokoju. Chciałby mu bowiem coś ważnego powiedzieć.
- Panie Kaziu, ja panu radzę, niech pan nigdy, ale to nigdy, do tej Grecji nie jedzie.
- Dlaczegóż to, Mateuszku?
- Bo oni, ci Grecy, to baaaardzo dziwni ludzie.
- Tak? Co też ty mówisz - zaciekawił się mój tata.
- A tak, bo oni tam, w tej całej Grecji, w ogóle po polsku nie potrafią mówić!
Dziś Mateuszek jest już zupełnie dużym Mateuszem, lecz my nie omieszkamy mu dobrotliwie dogryzać. Przypominając mu tę jego sympatyczną komitywę z moim, dziś już nieżyjącym, tatą.
__________
Poprawka w tekście. Chodziło nie o Karolka, lecz o jego starszego braciszka, Mateuszka.
Wojciech Gerson. Gdańsk w XVII wieku. 1865. Olej na płótnie. 103,5 x 147 cm. Muzeum Narodowe, Poznań.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Dobre! Grecy sa w ogole do niczego, nawet litery majo niepolskie. ;)
OdpowiedzUsuńJeno jakąś tam cyrylicę:).
UsuńA skont! Cyrylice majo Ruskie, a Grecy grecki, co to obok cyrylicy nawet nie przechodzil. :))))))))
UsuńA, bo my tak z dziecięciem sobie go potocznie określamy, jako "cyrylicę" grecką.
UsuńTo tak (azaliż ponieważ:) prawdziwa cyrylica wywodzi się z alfabetu greckiego.
A powtarzał tata, żeby się nie wygłupiać i nie przekręcać! :))
Nie, trza nam jednak przekręcać. Po fariacku:)))
UsuńA co tam, raz sie zyje! Od nadmiernej powagi mozna umrzec. :)
UsuńJa myślę!:))
UsuńAle mają świetnego poetę Kawafisa i historię pełną znaczeń. :) Poszwendałam się po Twoim drugim blogu z wierszami, większość poetów to i moi ulubieńcy, aż mnie korci i by jeden mój ulubiony wiersz zarusieńko wrzucić. a tak zrobię to.:)) Pada trochę chłodniej i wszystko odzywa po ulewach.
OdpowiedzUsuńAnegdotka przednia. :)
Spytam siostrzenicę o tego poetę - ona jest filologiem klasycznym.
UsuńLubię poezję, zawsze mnie inspiruje do przemyśleń. Co, jak co, ale przemyśliwać to ja pasjami lubię:)).
U nas też się już nareszcie ochłodziło. Troszkę kropi, a więc siedzę w domku.
Baaaardzo dziwni ludzie :DDD
OdpowiedzUsuńPrawda? :))
Usuń:DDD
OdpowiedzUsuńbo oni udają Greka!
Cudna anegdota!
Mają to we krwi:)))
UsuńA Karolek mówi po grecku?
UsuńTeraz już tak. Jako dziecko porozumiewał się z tatą po angielsku i po ...polsku. Bowiem jego dzielny tata szybko opanował nasz język.
UsuńMam koleżankę co ma męża Greka i dwoje dzieci
UsuńMówią i po polsku i po grecku
i po angielsku i po niemiecku
ale ich pierwszym językiem jest francuski bo rodzice tak się porozumiewaja
Ja dziękuję i współczuję! Że już "ja piórkuję" to nie wspomnę:))
UsuńTo się tacie Mateuszka chwali, że szybko nasz język opanował :)) A Mateuszek rezolutne dziecię było chyba, nie ma co :)))
OdpowiedzUsuńRezolutne, tak mu zostało do dziś:)). Z jego tatą swobodnie rozmawiamy sobie po polsku. Ja też go podziwiam, zwłaszcza, że to marynarz, w Polsce rzadko bywający.
UsuńTa historia, to dla mnie przede wszystkim wspomnienie Dziadka Kazia, który szanował i traktował poważnie każdego rozmówcę, bez względu na wiek.To sprawiło, że mały Karolek zaufał mu na tyle, by powierzyć mu swoją tajemnicę ;-)
OdpowiedzUsuńWszystkie dzieci uwielbiały Twego Dziadka. Głównie w celu jego uhonorowania tę historię przypomniałam:).
UsuńTak samo moja koleżanka z pracy powiedziała o Egipcie. Tylko kamienie ;-)
OdpowiedzUsuńBo do kamieni to trzeba mieć zamiłowanie:)).
UsuńTak, same kamienie i jeszcze po polsku nie chcą się uczyć mówić, oj ci Grecy :)
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze się zreflektują:).
Usuńprzecudna anegdotka - słusznie przekazywana młodszym pokoleniom :)))
OdpowiedzUsuńWarto kultywować wszystko to, co generuje dobre wspomnienia:).
Usuńtez bym nie chciała jechac do dziwnego kraju w którym tylko kamienie i jeszcze nie ma z kim pogadać :)
OdpowiedzUsuńAle może z tymi kamieniami dałoby się mimo wszystko dojść do porozumienia:)).
Usuńno co Wy - Kobiety?
Usuńz kamieniami chcecie gadać?
przyjedźcie do mnie, kamieni na sąsiedniej działce dość, a my sobie pogadamy jak "ludź z ludziem: :)
Pewnie, że nie ma to jak ludź z ludziem. Ale czasem z braku odpowiedniego ludzia to z kamieniem trza:)).
UsuńJedziesz do Grecji i co?! Kamień na kamieniu! A i pogadać nie ma z kim:):)
OdpowiedzUsuńTakie rodzinne historyjki są najlepsze;)
Lubię takie historyjki, chociaż dla osób postronnych mogą nie być szczególnie ciekawe:).
Usuń