A bo to co dobrego tam uświadczyć można?
Jak nie rachunki, to ulotki. Naręcza całe.
Niewidzącym omiatam wzrokiem, udając, że wcale jej nie ma.
Co z oczu, to z serca, umysłu i wyobraźni. Z portfela już niekoniecznie.
Bo niezależnie od całej tej fobii rachunki opłacić mus.
Resztę badziewia do makulatury wrzucić, zgodnie z dyrektywami UE.
By zacząć gromadzić od nowa.
Skrzynkę opróżnia wyłącznie me dziecię - gdy już ogarnie je nerwówka.
Jak sobie radzi biedny listonosz, kiedy na listy miejsca nie zostaje.
Czy może myśli, że właściciel śmiertelnie zszedł. I nie odbiera, bo się rozkłada.
A co nieszczęsny kolporter ulotek - toż jego praca.
Tak pewnie duma moje litościwe dziecię, kiedy do czystki w końcu się zabiera.
Ja mam serce twarde. Dla skrzynki, znaczy.
Ale do brzegu.
Jakiś czas temu się zachwyciłam. Rękodzielniczą zakładką. Bo to nie zwykła zakładka była, lecz jedna z tych, które wykonuje Agaja. Imitująca klawisze starego pianina.
Ledwie słówko zachwytu pisnąć zdążyłam, a tu już obiecują wysyłać.
Po nitce do kłębka. Czekam ci ja cierpliwie, dopominać się przecież nie uchodzi nijak.
A tu nieśmiało pytają, czy doszła; bo wysłana dawno. I rozpacz wielka - wszelki ślad zaginął.
Nie "poleconym" - szukaj wiatru w polu.
Lecz skoro nie poleconym, to przecież ...bingo! W skrzynce - ani chybi - być musi.
Grzebię we wnętrznościach tej nieszczęsnej skrzynki, aż spod stosu makulatury wyłania się koperta.
Po chwili nie mogłam już wyjść z zachwytu. Zobaczcie sami i pozazdrośćcie:
Cudowna, prawda? Teraz już moja! A raczej dzieciątka mego - muzycznie uzdolnionego.
Lecz żeby nie było już tak różowo i fajowo - pozieleniałam z zazdrości.
Bo nie dość, że cudne rękodzieło tworzy, to jeszcze jakie pismo ta dziewczyna ma!
Oto "corpus delicti":
I gdy o piękne pismo idzie, zżera mnie czerw zawiści. To jedna z niewielu rzeczy, na punkcie których tak już mam. Chcecie, bym wkleiła próbkę moich "hieroglifów"? Nie, do tego mnie nie zmusicie, prędzej pod ziemię się zapadnę. Ze wstydu, żeby nie było.
Dziękuję Ci, Agatko. Sprawiłaś mi wielką radość.
A jeśli, jak piszesz, okazuje się, że kilka razy w roku przejeżdżasz nieopodal góry, na której mieszkam, to wspaniałe zrządzenie losu. Może zatrzymasz się kiedyś...
_________________________________________________________________
Niniejszy wpis (pospołu z częścią drugą, która za chwilę nastąpi) od biedy reprezentować mógłby naszą Finkę. Wszak "czego moje oczy nie widzą, tego po prostu nie ma".
Nie chcę jednak wystawiać na próbę cierpliwości mojego Przyjaciela, który mógłby solidnie pogonić mi kota. Spokojnie, jak na wojnie, Miły. Tym razem może być o globalnym ociepleniu, zagrożonych gatunkach albo światowym teroryzmie. Czy jakoś tak.
Żartuję. Jeszcze nie wiem, o czym będzie. Ważne, że będzie.
Errato, wez Ty sie i popraw! Jak mozna tak lekcewazyc zawartosc wlasnej skrzynki i udawac, ze jej nie ma? O maly wlos nie przegapilabys tej waznej i uroczej przesylki. A jak trafi sie list od jakiegos wielbiciela? Zanim go wyjmiesz, facet zdazy sie odkochac. I do konca zycia nie darujesz sobie, ze taka szansa przeszla Ci kolo nosa. :)))
OdpowiedzUsuńMojaś Ty! Już dawno tak się nie uśmiałam. Ten "wielbiciel" to by chyba ślepy musiał być.
OdpowiedzUsuńO, pardon, niewidomy.
A jeśli tak, to raczej listów by nie wysyłał:-))).
Już chyba się poprawię, w nadziei, że może jeszcze jakaś miła przesyłka mi się trafi.
Strach Ci cokolwiek wysylac, bo albo zginie, albo wroci do nadawcy :)))
UsuńOj, tam, oj tam:-))).
UsuńNieśmiało dodam, że zdążyłam poznać i to pismo, i zakładki również (choć nieco inne)... i zawsze są to bardzo miłe chwile, gdy list nadchodzi. A już absolutnie miłe - gdy całkiem niespodziewany :-)))
OdpowiedzUsuńBardzo miłe:-)))! A pismo przepiękne.
UsuńHmm, a to mi do głowy nie przyszło. :)))
OdpowiedzUsuńJuż postanowiłam, że będę robić duplikat :)) Cieszę się, że jednak doszła i nie będę ;)))
Zawstydziłaś mnie tą wzmianką o piśmie. Zapewniam, że całkiem ładnie to ja pisałam jeszcze na studiach, no może nawet chwilę po. A teraz niestety na (za niedługo) starość to już nie całkiem to. Wręcz czasem wstyd...
Ślicznie to pisze eNNka ;P Wiem, co mówię. Howgh.
Dziewczyny, czy Wy ze szczętem chcecie mnie zdołować? Co jedna, to piękniej pisząca!
UsuńNie pytajcie, jak pisałam swoją pracę magisterską. Bingo! Chodziłam z laptopem.
dołączam do zachwytu nad pismem eNNki :) A i Agaja i eNNka nie dość że pięknie to jeszcze mądrze i zawsze wspierająco i we właściwym momencie :) Errato, skarby wielkie odkryłyśmy w tej blogosferze i sobie tak myślę, że mimo rozczarowań i smutków jakie ona czasem przyczynia - to choćby dla takich perełek (a jest ich więcej) - warto tu było zaistnieć :)
UsuńA ponieważ jestem z tych brzydko piszących to możemy sobie przybić piątkę :) Buziaki :****
Niby nie wypada cieszyć się, że ktoś coś brzydkiego nam do towarzystwa:-). Jednak, co tu kryć, w towarzystwie zawsze raźniej:-))).
UsuńSmutki i rozczarowania chyba już za nami. Zdaje się,bezpowrotnie. Teraz możemy cieszyć się Naszymi ludzkimi Perełkami.*
mam nadzieję, że bezpowrotnie... :) w kupie raźniej... to fakt :)
UsuńErrato, dla pociechy Ci powiem, że jak znam eNNkę, to najlepiej jej wychodzi pisanie tajmsem kursywą :-)
Usuńcudna zakładka i pismo jej autorki także! Ubawiłaś mnie setnie kochana! Ja mam podobną fobię! Moja Tunia udaje, że koty nie istnieją i obchodzi je, w ogole na nie nie patrząc. ja mam to samo ze skrzynka, bo oprócz tego co wymieniłas to jeszcze tylko mandaty moga w niej tkwić, czy jakie inne polecone, co też nic dobrego nie wróżą! Wole udawać, że skrzybki nie ma. Mój mąż łamie się szybciej, albo dziecię moje:)
OdpowiedzUsuńBo oni to widocznie tacy bardziej miękcy są:-))). My musimy być twarde:-)*
UsuńPrzyznaję, nie miałem racji.Lecz rzeczą ludzką jest błądzić...ale też trzeba umieć się przyznać do błędu...Tak trzymaj......
OdpowiedzUsuńBo ja zawsze mam rację, oprócz tych razów, w których racji nie mam:-))).
UsuńTy też trzymaj. SIĘ trzymaj. I nie puszczaj się, chyba, że ...ze mną:-).