Na wstępie - mea culpa - jak zwykle po czasie.
Innymi słowy, musztarda po obiedzie.
Do rzeczy jednak.
Które z tych czterech stwierdzeń jest nieprawdą.
Tak zostało sformułowane pytanie.
Zgodnie z zasadami logiki, możliwości jest kilka.
Fałszywe mogą być wszystkie. Albo i żadne z wymienionych.
Nieprawdą może być jedno, albo też i więcej z nich.
Zmyłka? Jeżeli nawet, to nie do końca zamierzona.
Wszelako sam tytuł rzuca niejaki cień wątpliwości.
Bo tak to już (ze mną, ale też i do pewnego stopnia z każdym z nas) bywa.
Święta prawda i g(...)o prawda.
I cała gama pośrednich odcieni tychże.
Jako, że do zabawy przystąpiłam na ochotnika, pozwoliłam sobie nieco swobodniej podejść do jej reguł. Nie tyle szło mi o typowanie zwycięzców, ile o nasze wzajemne poznanie.
Próbując odgadnąć co prawdą jest, a co fałszem, daliście wyraz swoim przekonaniom.
Wszystko oczywiście z przymrużeniem oka. O to przecież chodziło.
Teraz z kolei ja uchylę rąbka tajemnicy.
1. Tylko raz byłam na pasterce.
Już po opublikowaniu zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę to dwa razy.
Wziąwszy pod uwagę dystans czasu, raz, czy dwa, to w gruncie rzeczy prawie to samo.
Tyle, że "raz" bardziej przemawia do wyobraźni.
Jak zatem należy to stwierdzenie potraktować. Dosłownie, czy metaforycznie.
Opowiadam się tym za drugim, w moim odczuciu bliższe jest prawdy.
2. Będąc dzieckiem marzyłam, że zostanę baletnicą, łyżwiarką figurową i piosenkarką.
Tak właśnie, z grubsza biorąc, było. Kto by tam jednak dociekał, czy każda z trzech szacownych profesji na serio było przeze mnie pod uwagę brana.
(Ujmując rzecz matematycznie, jedna nieprawdziwa składowa przesądza o nieprawdzie całej frazy.)
3. Uwielbiam wycieczki rowerowe.
Nie dość, że nie mam roweru, to nawet nie umiem na takowym jeździć.
Zatem wreszcie choć jedno "najprawdziwiej" nieprawdziwe zdanie?
A jednak i ono zawiera cząsteczkę prawdy. W skrytości ducha bardzo czegoś takiego pragnę.
4. Spośród wielu cech najbardziej zazdroszczę innym fizycznej urody.
Jedyne stwierdzenie, które w całości, bez zastrzeżeń należy uznać za prawdziwe.
Reasumując, najbliżsi ideału Jamesa Bonda są ci z Was, którzy postawili na punkt trzeci.
Wojciech Gerson. Gdańsk w XVII wieku. 1865. Olej na płótnie. 103,5 x 147 cm. Muzeum Narodowe, Poznań.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Jednym słowem byłam blisko, bo typowałam punkt 1, a 3 nie chciałam, bo nie lubię iść za tłumem. Aczkolwiek "tłum" czasami ma rację. No i skoro skrycie pragniesz, to do dzieła, czas podkasać rękawy, tudzież nogawki i zacząć dla wprawy pedałować.
OdpowiedzUsuńJuż nie jeden raz próbowałam. Bez skutku. A raczej z takim, że obecni pękali ze śmiechu.
UsuńJa też próbowałam, lecz jakoś tak wisielczo:)).
Może powinnaś spróbować sama albo tylko w wyobraźni?
UsuńJa kiedyś marzyłam o prawdziwym rowerze górskim, a ponieważ marzenia się spełniają to zostałam właścicielką takiego. Niestety dla mnie taki rower to żadna przyjemność, za duże obciążenie dla moich słabych rąk i barków. Męczarnia! Przynajmniej spróbowałam i wiem. Marzenia się nie tylko spełniają ale także zmieniają:))
Z mojego doświadczenia wynika, że nie zawsze dobrze jest przekraczać własne ograniczenia i lęki.
UsuńPo co miałabym narażać się na wypadek (nawet samochodowy), złamanie, czy choćby "tylko" potłuczenie.
Skoro innym ludziom przychodzi to w sposób naturalny, ja zaś musiałabym "wychodzić z siebie", jest to znak, że to chyba nie dla mnie.
No cóż
OdpowiedzUsuńja jestem prosty inżynier
nie mam szans w zadaniach nie zerojedynkowych;)
Pasterką to mię zaskoczyła
Oj tam, oj tam, TYLKO zero-jedynkowych. Toż właśnie one są w takich razach kluczowe:)).
UsuńA czemu zaskoczyła? Ja śpioch jestem:)).
ja też\
Usuńale tym mozna rezurekcje tłumaczyć najwyżej :P
Rezurekcje to akurat oczywiste. Ale ja pod to podciągam wszelką aktywność:)).
Usuń;) a ja się na sobie skupiłam... Że niby tak przez przypadek Cię pominęłam ;)
OdpowiedzUsuńNie ma to jak zdrowy egoizm:))).
Usuńmoże jednak blog lekko tajemnicy uchyla, gdzieś tam, mimochodem, poznajemy się troszkę... ;-)))
OdpowiedzUsuńI o to w tym chodzi, kochana:)).
UsuńHura :))) Zgadłam :) Ten rower mi najbardziej pasował, bo nigdy o tym na blogu nie wspominałaś, w sensie wycieczkę rowerowych. Jeszcze się nad pasterką zastanawiałam ;)
OdpowiedzUsuńPrawda? Choć ze mną to bywa mylące. Ja nigdy o najważniejszym tak całkiem wprost:).
UsuńCzyli kompletne fiasko.
OdpowiedzUsuńAle to dlatego, że nie kojarzysz mi się z zazdrością :)
Bo zazdrość zwykle ma pejoratywny wydźwięk. Niesłusznie. Zazdrość jest czysto ludzka, może mobilizować do zmian. Czasem jest to tylko bezinteresowny zachwyt nad pięknem stworzenia, a czasem sprawia ból. Zła jest dopiero zawiść i tej należy się wystrzegać.
UsuńChoć nikt nie jest święty. Nawet ja:)). Trzeba nad sobą pracować, by jej nie ulec. Ot, i tyle.
Z tą urodą to osobiście uważam, że to wyłącznie kokieteria.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Może i kokieteria. Wszelako z inspiracji:))).
UsuńCzytałam, Errato i przyznam się, że zgadłam, tylko na komentarz sił nie miałam. Fajna zabawa. :)
OdpowiedzUsuńTak. Rozumiem. Przyjdzie czas i na zabawę. Oby już wkrótce.
UsuńA ja obstawiałam 4-kę... :)
OdpowiedzUsuńO! Stereotypy mogą zmylić:).
UsuńA cóż to za cisza przewlekła?
OdpowiedzUsuńDepresyjna...:)
UsuńWiesz na depresję to najlepszy kieliszek wina, czkoladki i.. klikanie w klawiaturę... Chociaż czasem ta metoda jest..hmmm podchwytliwa... albo raczej zgubna. W emocjach coś napiszemy a potem jest dziwnie..Trzymaj się mocno pozytywnej strony!!!
UsuńZ czekoladkami już się na zawsze pożegnałam. To dopiero zgubny nałóg:)).
UsuńOj tam, oj tam! Ja lubię słodycze. Nie codziennie i nie w nadmiarze ;)
UsuńCóż, z nałogiem nie ma żartów:).
UsuńPo urodzeniu dzieci ani razu nie byłam na pasterce, teraz też raczej nie przetrwałabym mszy o północy, usnęłabym w kącie na 100%.
OdpowiedzUsuńTo dziwne, w domu trudno mi o tej porze zasnąć, lecz w kościele to na bank:)).
Usuńmacham wieczorowo z zasypanej centralnej Polski - Gryzmolinda
OdpowiedzUsuńOdmachuję serdecznie:)). U nas już powoli zaczyna topnieć.
UsuńNa zabawę się nie załapałam, ale za to przeczytałam od razu odpowiedzi. :)
OdpowiedzUsuńNajchętniej też byłabym zjawiskowo piękna... ale te najpiękniejsze istoty też miewają problemy.
Pozdrowienia wieczorne!
Fajne muszą mieć problemy:).
Usuń