Dystans do siebie, w połączeniu z autoironią, jest najczęściej chyba wysławianą cechą ludzką.
Ten punkt widzenia za swój przyjęłam, dworując sobie z siebie na całego.
Jako i żarty sobie strojąc, drocząc się na potęgę, tudzież zwyczajnie się nabijając.
Tymczasem poranna rozmowa z moim dzieckiem* uzmysłowiła mi, że jestem w błędzie.
Bo, owszem, jeśli tak wyjść z siebie i stanąć obok, żadna to sztuka sobie pożartować. To prawie tak, jakbyśmy śmiali się z kogoś innego. Tę przecież umiejętność opanowaną mamy do perfekcji.
Spróbujcie jednak zrobić to samemu sobie. To żadną miarą nie uchodzi.
To przecież brak szacunku do samego siebie, wręcz odzieranie się z godności.
Bo tak naprawdę to największą sztuką jest mówienie wprost.
Nie żadna tam konfabulacja ani upiększanie.
Jak też nie błaznowanie, czy dawanie sobie, zwykle na pokaz zresztą, prztyczków w nos.
Jedynie szczera, prawdziwie autentyczna, w swej prostocie piękna, prezentacja siebie.
Cóż stąd, że przy okazji również i własnego niedostatku, biedy, braku.
Jeśli nie umiem czegoś - czy to naprawdę jest do wstydu powód?
Czy muszę wtedy kamuflować swoje braki, albo krygować się i drwić (z siebie bądź z takiego, który "umie")? Mogę się bez uszczerbku na honorze do swej niewiedzy, braku, czy słabości, przyznać?
Niestety, nie?
Otóż tak - właśnie że mogę!
Skoro ośmieszanie innych uznajemy za oburzające, nie róbmy tego też samemu sobie.
Gdy okażemy szacunek sobie, inni okażą nam go również.
Jeżeli zaś o wstydzie mowa, to - pomna słów** pewnego kolegi - uprawiam trening miedzianego czoła.
__________
* Tak, wiem, że się powtarzam, lecz będę robić to do upadłego: dziecię me najmędrszym człekiem na tym świecie. Ament!
** Wstyd to kraść i z d(...) spaść.
Wojciech Gerson. Gdańsk w XVII wieku. 1865. Olej na płótnie. 103,5 x 147 cm. Muzeum Narodowe, Poznań.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A czy jest coś szczególnego co cię zainspirowało do tego posta?
OdpowiedzUsuńTak, rozmowa z dziecięciem:). Poza tym mam fazę na głupawkę:)).
UsuńJa tam paru rzeczy sie wstydze, np. ze jestem noga w sprawach komputrowych i ze przekraczaja one moj potencjal poznawczy. :(
OdpowiedzUsuńOdwagi! Na wstydzie daleko nie zajedziemy. Trza stawić temu czoło i nie bać się pytać. Kto pyta, nie błądzi:)).
UsuńNo a co ja robie? Pytam i juz sporo nawet sie nauczylam (jak wiesz), ale im wiecej umiem, tym wieksza swiadomosc, ze nic nie wiem. :ppp
UsuńTrzeba mieć do siebie dystans.
OdpowiedzUsuńForma dystansu jest do wyboru
Pozdrawiam
Powiadasz? W takim razie niech to będzie jakaś forma przyznania, że nie jesteśmy pępkiem tego świata:).
Usuńchyba wszystko zaczyna się od tego szacunku
OdpowiedzUsuńprzerobiłam to boleśnie
jeżeli sama siebie nie szanujesz, to jak można tego wymagać od innych?
a potem to już można dać sobie prawo do błędów, niedoskonałości, przymrużenia bądź przymykania oczu
Szacunek to podstawa. Jednak nie wystarczy tylko wiedzieć o tym, trzeba jeszcze go poczuć.
UsuńWarto dać sobie prawo do błędów i niedoskonałości. To nie one umniejszają naszą wartość.
no nic dodać nic ująć
Usuńszkoda, ze to nie jest wrodzone, to poczucie
mnie sie wydaje, ze dystans a szacunek to zupelnie dwie inne sprawy. To, ze smieje sie z wlasnego bledu, zamiast sie zalamywac nad wlasnych roztargnieniem jest moim zdaniem wlasnie forma szacunku do siebie. Tym sposobem daje sobie pozwolenie na ten blad, biore na klate ten niedoskonaly charakter i smieje sie z niego zamiast sie samobiczowac.
OdpowiedzUsuńno tak
Usuńczyli jak nie masz do siebie szacunku, uznania, to się nie będziesz umiała z siebie śmiac
chyba że baranim głosem :ppp
to sa osobne sprawy. Mnie sie zazebiaja, ale u roznych ludzi moze byc roznie. Moze ktos siebie szanowac jak figure swieta i nigdy sie z siebie nie smiac, bo sie nie godzi. A moze tez byc ktos kto nie ma do siebie ani szacunku ani dystansu, bo brak dystansu tez nie jest gwarancja szacunku. Tak mysle.
Usuńczyli jednak
Usuńmożna się szanować i się nie śmiać
ale trzeba się szanować żeby się śmiać!
Rybciu, jesteś wielka! Ale spokojnie, nie gabarytowo:))
UsuńBo tak mniej więcej jest. Jeśli się szanujemy, możemy robić to na poważnie bądź na wesoło.
Lecz jeśli się nie szanujemy, to żadną miarą nie wolno nam się z siebie śmiać. Ani pozwalać na to innym. Musimy w te pędy schować się na strychu i w ekspresowym tempie wbijać sobie do łba, jacy to jesteśmy wartościowi. Potem wyjść w pełnej krasie i roześmiać się wszystkim w twarz.
To taki nieco groteskowy scenariusz, ale coś jednak jest na rzeczy. Trzeba nad sobą pracować, cenić się, by nie dać się pierwszemu lepszemu z tropu zbić.
Pewnie masz rację. Lolu, bo ktoś bardzo na swoim punkcie przeczulony najprawdopodobniej ma zaburzone poczucie własnej wartości. To powinno dać mu do myślenia. Niechże już lepiej uda się na ten strych...:))
Ja mam poczucie, że za długo dochodziłam do tego, że mam prawo się szanować
Usuńwychowano mnie w kulcie szacunku do innych, nie do siebie
czyli gdy sie nie szanowalas to sie nie smialas?
Usuńz tym szanowaniem tez brzmi dwuznacznie. ;)
Podejrzewam, że gdy się człowiek nie szanuje, to mu nie bardzo do śmiechu:). Takiego ogólnie pojętego.
UsuńTrzeba patrzeć na siebie krytycznie i umieć się z siebie śmiać, bo inaczej byśmy zwariowali. Ale trzeba mieć też do siebie szacunek, i umieć patrzeć na siebie tak jak się powinno, a nie w krzywym zwierciadle.
OdpowiedzUsuńSamopoznanie to podstawa. Wtedy łatwiej o jasny ogląd spraw.
UsuńJak pani chce w Polsce szczęśliwie żyć, musi mieć pani pieniądze i miedziane czoło. Inaczej nic z tego. - to nie ja to Lem powiedział :)
OdpowiedzUsuńBo Lem to był gość z klasą:).
Usuń