Przyjechał do niej, jak do swojej koleżanki albo do kumpla z liceum.
Teraz - powiedział - wszystko się zmieniło - innym już jestem człowiekiem.
Na pierwszym miejscu u mnie teraz Jezus, nie gonię już za miłostkami.
Co powiedziałeś, czy się przesłyszałam? To jak właściwie było wtedy z nami?
Tu nastąpiła długa przemowa, być może zawczasu już ułożona.
Przystąpił właśnie do Wolnych Chrześcijan, jednego z odłamów protestanckich. Zamieszkał pod dachem pobożnej rodziny, której się musi meldować. Kiedyś usłyszała, jak przez telefon mówił komuś o niej. - To dobra, uczciwa kobieta, wprawdzie katoliczka, jednak niezepsuta.
- O, "niezepsuta" - co też ty powiesz, mój ty łaskawco jeden!
Teraz postanowiła wszystko mu wygarnąć. Pal licho wstyd i fałszywą dumę. Niech nie wyobraża sobie. Nie kryła już niczego. Mówiła o zawiedzionej nadziei, o tym, że czekała, że nie życzy sobie, by z nią pogrywano. Jeżeli w trakcie zmienił zdanie, miał obowiązek ją powiadomić. Pod sankcją utraty twarzy.
A teraz jak gdyby nigdy nic przyjeżdża sobie - ot, jak do zwykłej koleżanki.
Może jeszcze na spotkanie z kolejną. Ona tutaj nie prowadzi noclegowni.
Zaś na dobitkę wszystko pod szyldem Jezusa. Nie ma co gadać, dobrą Mu reklamę robi.
Sprawa już niemal na ostrzu noża stanęła. Bo jeszcze mu wypomniała, jak to pół roku wcześniej omal razem nie spędzili nocy. Teraz zaś niewiniątko odgrywa.
Marek rozważał natychmiastową "ewakuację", ona go nie zatrzymywała.
- To dobry pomysł, pociąg powrotny masz za dwie godziny!
Lecz już za chwilę stało się coś nieoczekiwanego.
Szczere, autentyczne słowa popłynęły z głębi jego serca. Ona słuchała, precz odrzuciwszy resentymenty. Powiedział, że w jego oczach jest piękną, wartościową kobietą, jego siostrą w Chrystusie. Na słowo siostra zjeżyła się nieco, lecz oto już mówił dalej.
W młodzieńczych latach różnie to bywało, nie zawsze prawdziwie szanował kobiety. Teraz rozumie, że związek dwojga to praktycznie świętość. Bo jeśli się wiązać, to na całe życie. Trzeba to zatem dokładnie rozważyć. On w tej chwili nie ma zatrudnienia, więc nie ma prawa się angażować.
Niech stanie na tym, że zaczną się poznawać na nowych warunkach, w świetle chrześcijańskich zasad. Potem zdecydują, co ma być z nimi dalej. Mieli przed sobą pełne dwa tygodnie.
Z uwagi na codzienne z sobą przebywanie, istniała spora szansa, by teraz mogli poznać się o wiele lepiej. Nie bez znaczenia był też fakt, że (choć w innym kontekście) znali się już wcześniej. Całe dnie przebywali razem, rozstając się tylko na noc - którą musiał spędzać w mieszkaniu jej matki. Bowiem u Lenki było raczej ciasno - mieszkała ze swoimi dziećmi.
Teraz, w bliższym dystansie, odkryli że czują się z sobą wyjątkowo dobrze. Nie było między nimi nadmiernego skrępowania, nie jawił się też obcym ciałem na gruncie rodziny. No i, co bardzo istotne, nie przysparzał im nadprogramowych wydatków. Bardzo go to, przyznajmy, w oczach Lenki podnosiło.
- Złoty człowiek, nie rozrzucał swoich rzeczy w pokoju i nie zalewał podłogi w łazience - tak powiedziała potem jej matka. Naprawił nawet włącznik w korytarzu i luźną klamkę przy kuchennym oknie.
Czas, który był im dany, spędzili owocnie. Wielogodzinne rozmowy, wieczorne oglądanie filmów, wspólne gotowanie. Zwiedzanie miasta, spacer nad morzem, a nawet spektakl w teatrze.
Cud, miód i orzeszki. Aż do tego krytycznego - przedostatniego - dnia.
cdn.
Wojciech Gerson. Gdańsk w XVII wieku. 1865. Olej na płótnie. 103,5 x 147 cm. Muzeum Narodowe, Poznań.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jak u Moliera . Biedny Tartuffe
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Też tak pomyślałam...:)
UsuńReligijny psychopata, od takich najlepiej trzymac sie z daleka!
OdpowiedzUsuńZe tez jeszcze tacy po swiecie latajo.
A latajo, latajo, czasami też goło:)).
UsuńO! Tego się nie spodziewałam! Ciekawe, czy to faktycznie psychopata jak mówi Panterka- czy tylko religijny...ale czy religijnym człowiekiem można stać się tak z tygodnia na tydzień?
OdpowiedzUsuńMożna się stać religijnym w wyniku impulsu. Tyle, że musi być przygotowany grunt, ten zaś jak najbardziej był.
UsuńFacet dał się poznać wcześniej jako człowiek z zasadami - to bardzo podobało się kobiecie.
Niestety, wszystko poszło w niepożądanym kierunku. Trafił na ludzi, którzy zrobili mu pranie mózgu. Sekciarstwo to paskudna sprawa.
Ehh tak myślałam, że coś ty będzie nie halo..., że tak sam z siebie aż tak nagle by się nie przestawił...
UsuńSiła Wyższa, innymi słowy. Zobaczmy, do czego to go doprowadzi:).
Usuńumiesz budować napięcie!
OdpowiedzUsuńczwarty raz to piszę, jakiś kłopot mam:/
Cieszę się, że tak piszesz:)). Jeszcze trochę się ponapinaj, bo będzie się działo:))
UsuńRobi się coraz ciekawiej ....
OdpowiedzUsuńNo, ba! Mam nadzieję:).
UsuńCoraz ciekawiej :)
OdpowiedzUsuńA, widzę, że nie tylko ja tak to ujęłam :))
UsuńJeszcze możesz uściślić. Każda sugestia mile widziana:).
UsuńCiekawe czy on rozumie, ze igra z uczuciami kobiety... mam wrażenie, że rzeczywiscie przeszedł pranie mózgu..
OdpowiedzUsuńMoże i troszkę rozumie, lecz, póki co, nie przeczuwa, jak są namiętne:).
UsuńBudujesz napięcie!
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńOj, oj! Przerażają mnie tacy jak on ludzie a tym samym odstręczają. Lenka widocznie bardzo samotna i chłopa spragniona, że przymyka oczy na jego dziwną religijność. Szkoda kobiety. Zakochała sie widac a na to nie ma rady. Slepota, panie dziejku!:-))
OdpowiedzUsuńMnie też odstręczają ludzie "nawiedzeni". Jednak zauroczenie rządzi się swoimi prawami. Przynajmniej do czasu:).
Usuńpo takim zakończeniu spodziewam się każdej makabry :))) ciekawe jaka będzie naprawdę
OdpowiedzUsuńJak zwał, tak zwał:). Może być i makabra:)).
Usuńjak dla mnie on brzmi fałszywie ... nie kupuje go nawet po pochlebnych referencjach pani mamusi :)
OdpowiedzUsuńOn wierzy w to, co głosi. Opinie matek nie zawsze jednak pokrywają się z opinią córek:).
UsuńMyślę, że nie zawsze takowymi trzeba się kierować, chociaż wziąć pod rozwagę, to i owszem:).
Łaskawca i uczciwiec w Chrystusie Panu z niego ;-)
OdpowiedzUsuńDo czego to jeszcze tego człeka doprowadzić może.:)
Usuń