Potrzeba matką wynalazku.
Zaczęto więc budować całe osiedla nowoczesnych, jak na owe czasy, domów (zwanych potem blokami), których niezaprzeczalną zaletą było centralne ogrzewanie i ciepła woda.
Sweet dream; cud, miód i orzeszki.
Ludność tak zachłysnęła się "zdobyczami cywilizacji", takimi, jak codzienna kąpiel, zmywanie naczyń pod bieżącą wodą, oraz ciepło bez konieczności codziennego palenia w piecu, że lekko przełknęła inne niedogodności.
O jakich wzmiankuję niedogodnościach? Już spieszę uściślić.
Konieczność zaspokojenia rosnących potrzeb mieszkaniowych olbrzymiej rzeszy powojennego wyżu demograficznego postawiła ówczesny (komunistyczny) rząd przed niezwykle trudnym zadaniem.
W wyniku burzy mózgów (czy też może raczej, móżdżków) powstała koncepcja architektoniczna, której (opłakane) skutki lwia część mieszkańców dużych miast* na własnej skórze odczuwa do dziś.
Mieszkają w brzydkich osiedlach-molochach, pełnych szarych i obdrapanych bloków stłoczonych na stosunkowo małym obszarze, często bez zieleni i ławek, na których można by się zrelaksować.
Bywa, że jedynym urozmaiceniem terenu są psie kupy, które w zadziwiająco wielkiej liczbie ozdabiają skrawki trawników i chodniki. Wymuszając na przechodniach cudaczne manewry, pozwalające uniknąć bezpośredniego kontaktu z wiadomą materią organiczną.
Metraż mieszkań jest tak mały, że niektóre
Przyzwyczajenie drugą naturą, więc nawet niespecjalnie już narzekamy**.
W myśl całkowicie obcej mi zasady, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma, jak mniemam.
Tymczasem skończyły się dobre czasy.
Ludzkość doczekała się wodomierzy i codzienną kąpiel najprawdopodobniej diabli wzięli.
(Czego symptomy powonieniem swym własnym na co dzień w środkach
Bo jeśli można na czymś oszczędzić, to nie ma takiej siły, by ludzkość szansy tej nie wykorzystała.
Odwrotnie proporcjonalnie do szansy na zrobienie właściwego użytku ze zwojów mózgowych.
Przykręcanie śrubki, jako, że odbywa się w sposób linearny, ma to do siebie, że można robić to bezkarnie niemal w nieskończoność. Wytrzymałość "materiału" w tej dziedzinie jest zadziwiająco wielka. Człowiek potrafi!
(Jeden - stosować nacisk, drugi - cierpliwie go znosić.)***
W ramach rzeczonego śrubki przykręcania postanowiono powszechnie wprowadzić tak zwane podzielniki ciepła. W celu opomiarowania poboru energii cieplnej w obrębie każdego mieszkania.
W imię oszczędności, znaczy.
Nieważne, że tego typu pionierskie rozwiązania sprzed kilkunastu lat, dawno się skompromitowały.
Zamiast spodziewanych oszczędności sprowadziły na ludzi konieczność ograniczenia ogrzewania pomieszczeń do minimum, zaś zarządców budynków postawiły przed koniecznością leczenia ścian z grzyba. Że o chorobach - w tym, przenoszonych drogą kropelkową - już nie wspomnę.
Okazało się, że nie ma możliwości w dotychczasowej cenie sprostać naszym nawykom co do komfortowej temperatury pomieszczeń.
W tym miejscu warto zaznaczyć, że jeśli spada zapotrzebowanie na energię, to jej jednostkowa cena wzrasta. Adekwatnie do spadku zapotrzebowania.
Już przekonaliśmy się o tym przy okazji wspomnianych wodomierzy. Zaoszczędzić zdążyli jedynie pierwsi ich "założyciele". Z chwilą, gdy stały się obligatoryjne, cena wody odpowiednio wzrosła.
I to w zadziwiająco szybkim tempie. Logiczne do bólu.
Wracając do głównego wątku, wspólnoty - w tej liczbie również i nasza - wpadły na odkrywczy pomysł, by nas w powyższy sposób "uszczęśliwić".
Wprost nie do wiary, że znaleźli się orędownicy tegoż.
I teraz, jeśli wniosek przejdzie - a z doświadczenia wiem, że każdy, najbardziej nawet niedorzeczny wniosek, jakimś cudem tak czy siak przechodzi - znajdziemy się pomiędzy młotem a kowadłem.
Nie sposób bowiem wrócić już do punktu wyjścia, zaszłości na to nam nie pozwalają.
Nie da się, we wspólnocie będąc, zrezygnować z centralnego ogrzewania i zainstalować lokalnego.
Ktoś zresztą musi płacić za utrzymywanie linii przesyłowych.
Zatem z czym zostajemy? Ano, z ręką w nocniku, bracia miła.
Już nie można se pójść do lasu po chrust!
Z uwagi na małą kubaturę pomieszczeń (wysokość do 2,50) i co za tym idzie, zaburzoną cyrkulację powietrza, nim takowe się przewietrzy, my zdążymy już porządnie zmarznąć. Natomiast tuż po zamknięciu okna powietrza rychło zacznie nam brakować. Zatem dość szybko zajdzie ponowna potrzeba jego otwarcia. Wiadomo zaś, że największy pobór energii następuje podczas rozruchu (każdego!) systemu. Błędne koło, innymi słowy.
Słyszy się, że większość z tych "opomiarowanych" zimę spędziło w ciepłych kapciach i polarach.
Nawet pomimo, iż w dwóch ostatnich latach zima była nam wyjątkowo lekka.
Obawiam się, że z uwagi na moje dochody, rzeczone kapcie tudzież polar mogą okazać się niewystarczające. Trza rychło się rozejrzeć za walonkami i kufajką.
Ot, zdobycze cywilizacji godne dwudziestego pierwszego wieku.
_____________________________________
*W postkomunistycznej Polsce "duże miasta" to przeważnie rakowate twory, składające się z niewielkiej obszarowo części, zwanej Głównym Miastem i obrastających ją, pasożytujących na jej (ogólnie pojętej) tkance, narośli w postaci nowych osiedli. Adekwatnie do wyglądu zwanych blokowiskami.
**Mnie w to nie mieszać. Nie dość, że narzekam, to jeszcze psioczę i hardo się stawiam:).
*** Jak wyżej.