Aktualnie obserwuję ich jakieś sto pięćdziesiąt. To dla mnie optymalna liczba.
Chociaż nie stronię od szukania dalszych. Wtedy te ciekawsze zastąpią te mniej.
Jeśli pisanie jest naszą pasją, jest nią też i czytanie. Jeżeli chcemy, by czytano nas, musimy czytać
(i komentować) to, co piszą inni. Tak to przecież działa.
Nie każdy pisze codziennie, toteż i nie mam do ogarnięcia zbyt wiele.
A co, jeśli zaczną - wtedy ogłoszę upadłość? Otóż nie, dla mnie to żaden problem.
Wszelako wciąż coś czytać muszę. Zaś wiele blogów ciekawszą jest lekturą, niż niejedna książka.
Dlaczego te, a nie inne blogi w swej czytelni mam?
- lubię je czytać - z różnych powodów, równie dobrze może to być "brukowiec" do śniadania
- lubię ich autorów tudzież quasi kawiarnianą atmosferę, werbalizującą się w komentarzach
- z obu tych powodów łącznie
Nie do końca natomiast wiem, dlaczego jedne blogi czytać lubię, inne zaś nie.
Bardzo chciałabym wiedzieć.
Jak tylko się dowiem, w te pędy obwieszczę. Tudzież uściślę, doprecyzuję.
Teraz chciałabym Was o coś spytać. Bo wzięło mi się i zebrało na wspominki. Sentymentalna się robię, czy co? Przeglądam sobie listę blogów, ot troszkę tak, jak się wyciąga klejnoty ze szkatułki. Ciekawi mnie, czy kogoś interesującego dzięki mnie poznaliście. Bo jeśli chodzi o mnie...
Najpierw poznałam Emkę - na początku
Następnie odkryłam Klarkę. Odkryłam jest bardzo adekwatnym określeniem, kto zna, ten zresztą wie. Potem już większość według klucza osób z towarzystwa tychże.
Po pewnym czasie - dziwnym trafem dzięki komuś, kogo nie polubiłam wcale - Panterkę. Od razu poznałam się na jej dobrym sercu. To nic, że często-gęsto, nie przebiera w słowach, zwłaszcza pod adresem świątobliwych instytucji. Ja nabrać się nie dałam. U Panterki zaś poznałam Różę i Adama.
U Klarki Antoniego, Olgę i Agnieszkę.
Część osób moją sympatią cieszyło się od początku, do innych przekonałam się nieco później. Tak było na przykład z Rybeńką, która za to obecnie należy do najwyżej szacowanych. Zaś w kategorii Najlepszy Człowiek plasuje się tuż za Judytą.
Niektórych z Was ogromnie lubię. Niektórych "tylko" cenię i szanuję. Niektórych zaś - jedno i drugie. Czy z którymś z was odczuwam tę szczególną więź? Obawiam się...
To wprost niemożliwe. Bo jestem człowiekiem osobnym. Kto czytał Sto lat samotności Marqueza, ten wie, w czym rzecz. Ja, wieczny outsider. Nigdy zaś inside.
Wszak mało kto mógłby wraz ze mną tę samą rzecz lubić za to samo.
A jeśli będą to dwie równocześnie, trzy, lub więcej rzeczy - z gruntu niemożliwe.
Bo słowa lubić, kochać, czy podobać się, nie znaczą, tak na dobrą sprawę, nic. To puste frazesy jeno.
Dopiero ocena opisowa może jakiś tam, nikły zresztą, obraz dać.
Ciekawi mnie wielce, czy dzięki mnie udało Wam się poznać kogoś, czyj blog, albo i osoba jest teraz dla Was źródłem cennych inspiracji. Jak też ciekawi mnie, po jakiej ścieżce trafiliście do mnie.
Ze zrozumiałych, mam nadzieję, względów, nie mogę tu wymienić wszystkich tych, którzy mi towarzyszą w odkrywaniu blogowego świata. Wy zresztą wiecie, jako, że w większości znacie się nawzajem i czytacie. Cieszę się, że tu jesteście.