Wojciech Gerson. Gdańsk w XVII wieku. 1865. Olej na płótnie. 103,5 x 147 cm. Muzeum Narodowe, Poznań.


Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.

piątek, 18 grudnia 2015

Przedświątecznie

Jeśliby ktoś zapytał, jak wyobrażam sobie idealne Święta i gdybym miała być całkowicie szczera, odpowiedziałabym bez wahania: żadne! Głównie z tej przyczyny, że mnie na takowe nie stać.
Cóż, punkt siedzenia konstytuuje nasz punkt widzenia.
Święta - między innymi, bo jeszcze Sylwester - to taki czas, gdy dokonuje się przewartościowań.
Jakie Święta (Sylwester) taki będzie cały rok - lubi mawiać moja mama.
Błąd. Jaki rok (życie) - takie i Święta.
Dlaczego tak bardzo nie lubię świąt? Chyba właśnie dlatego, że zasadniczo nie lubię swojego życia.
To właśnie wtedy wychodzi na jaw, jak bardzo różnię się od całej rzeszy bliźnich. Jak bardzo styl mojego życia odbiega od modelu przyjętego przez resztę populacji.
Czy chciałabym to zmienić? Tak. Nie. Nie wiem.
Czy i na ile chciałabym się zmienić? Jak daleko mogę się w tym zmienianiu posunąć, aby nie utracić tej "swojości", której winna jestem wierność? Czy też może nic jej nie jestem winna?
Gdy o Święta idzie, liczyć się powinna sama kwintesencja. Sprawa jest to bez wątpienia wielka.
Jeno sęk w tym, że ja już nie czuję bluesa. Całe to świąteczne zawracanie dupy głowy nudzi mnie rzetelnie.  Wszelako nie żyję w izolacji i nie bez znaczenia jest dla mnie to, co się gremialnie dzieje.
Zatem życzę sobie, bym umiała przeciwstawić się temu, z czym - tyleż biernie co niechętnie - godziłam się od lat. Ponosząc skutki własnej niefrasobliwości ...aż do następnych świąt.
W tym roku zero świętowania. Nie, bo nie i basta!
Oby starczyło mi siły. No i przede wszystkim odwagi.

35 komentarzy:

  1. Gdybym miala blog i chcialabym napisac o swietach to napisalabym dokladnie to co Ty napisalas, u mnie tez zero swietowania i tak mi dobrze i dobrze ze tak daleko od ciotek, wujkow, kuzynek i kuzynow swietujacych tak jak przystalo. Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może wobec powyższego warto pomyśleć o własnym blogu?:))
      Czasem dobrze jest odpocząć od towarzystwa, które męczy.

      Usuń
  2. Ja podpisuje sie pod tym wszystkimi konczynami! Najchetniej spedzilabym te dni wolne nie wychodzac z lozka. Odpoczelabym sobie. Moje bestie jednak cos tam wyprawiaja, wiec musze byc i udawac, ze sie ciesze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, wiedziałam:)). Cóż, dzieci nie zawsze mają koncepcję świętowania całkowicie zgodną z naszą.

      Usuń
  3. U mnie będą święta, ale bardzo skromne, kameralne, bez szaleństw z porządkami i zakupami (też mnie na nie nie stać i też mnie to wszystko nie bawi). Tym niemniej lubię ten wigilijny nastrój wzruszenia, który zawsze rodzi sie podczas łamania sie opłatkiem i wspólnego śpiewania kolęd. Patrzy sie wówczas na migoczące świeczki czy lampeczki choinkowe i tyle dobrych rzeczy sie przypomina, i tyle smutnych również...
    Po przeczytaniu Twej refleksji Errato po prostu bym Cię chętnie przytuliła i podzieliłą sie opłatkiem. I to nie dlatego, że Twoje słowa wzbudziły we mnie współczucie czy poczucie bezradności, ale dlatego, że jesteś wrażliwą, rozumną osobą, bliską mi poprzez szczere do bólu, a poprzez swą gorycz, dotykajace czegos istotnego w mojej duszy pisanie!:-)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje z serca płynące i pełne empatii słowa bardzo mnie wzruszyły. Obyż ten nastrój mógł trwać niezakłócony... Może kiedyś odrodzi się w uszlachetnionej formie. Teraz trzeba mi się ze wszystkich niepotrzebnych naleciałości ogołocić.
      Dzielę się z Tobą wirtualnym opłatkiem. Tegorocznego, zdaje się, nie posiadam nawet.

      Usuń
  4. Teraz lubię.
    Były takie dwa czasy że nienawidzilam.
    tyle było złych rzeczy i emocji było. ..
    ech

    bardzo mi się podoba - takie świata jaki rok
    Święte słowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i tej odwagi Ci życzę
      mi zajęło kilka dobrych lat, żeby sie odważyć i zrobic po swojemu..

      ale dlatego teraz sie ciesze

      Usuń
    2. Tak, trzeba odwagi, by własne porządki (albo raczej nieporządki:) zaprowadzać.

      Usuń
  5. ja lubie świeta ale gdzies od 2 lat marzę o tym by jechac gdzieś na gotowe..nie dlatgo, że nie lubie ale dlatego, ostatnio co nieco moje zycie dało mi popalić i jestem troszke zmęczona:): Ale lubie całą ta otoczkę..ale rozumiem też potrzebę ucieczki od tego wszystkiego. Errato przezżj te święta i cały rok jak tylko Ty sama chcesz. Wszystko w zyciu dostosowujmy do swego nastroju a będzie dobrze.
    I chyba w tym wszystkim nie chodzi o pieniądze.... Bez nich da się świętowac , wszystko zalezy od tego co nazwiemy świętetowaniem. W Nowym Roku życzę Ci a właściwie już tez w starym , a co!! aby spłynęła do Ciebie chmura tego czego Ci brak.....a co to jest to Ty juz wiesz najlepiej. Usmiech Ci ślę i dobre słowo bo tylko to teraz mogę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadmierne obciążenie, nawet tymi zaakceptowanymi przez siebie obowiązkami, może człowieka zmęczyć. Dlatego czasem marzy, by pójść "na gotowe".
      Najważniejsze, by zachować umiar. Już Tobie, Jolu, na pewno to się uda:)). Serdeczności.
      Czy da się świętować bez pieniędzy? Owszem, ale tylko wśród innych, sobie podobnych, świętujących:)

      Usuń
    2. Umiar ważny we wszystkim..ważne są tez pieniądze...łatwo się mówi jak sie ma ,że można bez nich żyć..a jak brakuje ich to cięzko....Na szczęscie jesli chodzi o mnie zawsze moge liczyć na najbliższych..mam nadzieję,ze u Ciebie też podobnie
      Trzymam kciuki by wszystko było tak jak trzeba

      Usuń
    3. O, tak; na najbliższych, jakby nie było, zawsze mogę liczyć. Z tym, że wolałabym nie musieć:).

      Usuń
  6. Ja mam odwrotnie. Uwielbiam Święta! Do tego stopnia, że idiocieję już na początku grudnia. Zachwycam się plastikowymi, chińskimi mikołajami, szczoteczką do zębów szoruję fugi, piekę, ozdabiam i co najlepsze- czerpię z tego dużo radości!
    Ktoś by powiedział- masz małe dzieci, więc to normalne, Święta mają wtedy inny wymiar, ale to chyba nie to.
    Lubię ten czas iluzji, że to niby magiczny czas, lubię ten moment zdziecinnienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli fundujesz sobie takie przedłużone dzieciństwo. Przynajmniej na ten krótki, świąteczny czas. Oj, nic, tylko pozazdrościć:)).

      Usuń
  7. Święta jako takie są mi obojętne.Nie czuję żadnej presji,aby z tej okazji szaleć,pucować,gotować..itp.Zazwyczaj pracuję w Wigilie i czasem w Sylwestra:)
    Lubię natomiast swoją rodzinę i bardzo chętnie się spotykamy świątecznie,ale bez napinki:)
    Młodsze pokolenie często wyjeżdza w tym okresie na narty,o ile jest śnieg.
    Tak,że pełna dowolność.
    Pozdrawiam
    Ania


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli świętowanie rozumieć jako rodzinną bliskość, to podpisuję się obiema rękami.
      Wspólne wyjazdy mogą jeszcze zwielokrotnić tę przyjemność. Pod warunkiem, że mamy taki możliwości:).

      Usuń
  8. Bardzo odważna refleksja.
    "zasadniczo nie lubię swojego życia. To właśnie wtedy wychodzi na jaw, jak bardzo różnię się od całej rzeszy bliźnich. Jak bardzo styl mojego życia odbiega od modelu przyjętego przez resztę populacji".
    Wydaje mi się, że cała rzesza bliźnich też nie lubi własnego życia. To właśnie dlatego bez zastanowienia przyjmują propagowany przez skomercjalizowane media model.
    Wydaje mi się również, że to jest sprawa, której nie można rozwikłać w samotności. Człowiek nie może sam siebie podnieść za włosy do góry. Choćby nie wiem jak był silny.
    Mnie pomagają ludzie potrzebujący pomocy. Wszystkim się wydaje, że to ja im pomagam - sprzątam w sklepie, roznoszę paczki świąteczne, przeróżne proste prace.
    Mnie pomagają.
    Życze na Święta zgody ze sobą samą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne cała rzesza. Wyjąwszy tych, którzy swoje życie lubią. Tych ostatnich też jest cała rzesza. Na całe szczęście:). Dobrze jest pomagać. Sobie samemu też, tylko z tym jest najtrudniej.

      Usuń
  9. Errato, tak tak! Mogę się podpisać pod wszystkim, co napisalaś, z wyjątkiem jednego zdania - bo ja zasadniczo lubię swoje życie.
    Mój problem nie dotyczy wylącznie Bożego Narodzenia, ja po prostu mam uszkodzony ośrodek świętowania i odświętności. W tym roku zdecydowalam się na próbę świat bez świąt, ale jeszcze w postaci lagodnej, czyli z malymi elementami "przejściowymi"
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet przez myśl mi nie przeszło, byś mogła go nie lubić. To wprost czytelne.
      Może jest tak, że nie potrzeba jakichś szczególnych dni do świętowania, skoro dla kogoś całe życie świętem. Oby dla wszystkich mogło być:).

      Usuń
  10. Ach, a ja kocham Święta:-) To taki fajny okres w roku kiedy mogę być z moją rodziną. Będziemy siedzieć do rana i gadać, gadać, gadać...wracać do smaków dzieciństwa, przytulać się do siebie, grać w karty, kalambury i 1000 pytań, opowiadać co się zdarzyło, cieszyć się tym wspólnie spędzonym czasem, który jest nam dany. Mmmm...będziemy sączyć grzane wino i rozkoszować się bigosikiem, który mój mąż już przygotował i zamroził, pójdziemy obejrzeć Gwiezdne Wojny, spędzimy noc w obserwatorium, i będziemy fałszywie śpiewać pod domem przyjaciół, żeby ich wywabić na "Pasterkowy spacer".
    Życie jest tylko jedno (przynajmniej dla takiego obrzydliwego ateisty jak ja) uśmiechnij je i przeżyj wedle własnego scenariusza:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodzina jest największym dobrem. Jeśli się ją ma, nic nie może (trwale) nas pognębić. Na to w cichości ducha liczę:)).
      Ach, bigosik. Rozmarzyłam się.
      My też z dziecięciem obejrzymy ulubiony serial. Porucznik Columbo, jeśli ktoś ciekaw. Czy świętowanie koniecznie musi mieć religijne konotacje? Coraz bardziej w to wątpię.

      Usuń
  11. Nie wiem, co Ci napisać, Errato. Chyba trochę ludzi też tak jak Ty, nie lubi świąt. Tylko wielu to ukrywa.
    Mam nadzieję, że spędzisz je w tym roku tak, jak będziesz chciała.
    Ja nie wiem, czy lubię święta. I tak, i nie. Na szczęście nie muszę się wielce spinać, w szał porządków nie wpadam, chociaż przydałoby się tak naprawdę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądzę, bym mogła spędzić je tak, jakbym chciała - jestem bardzo wymagająca:).
      Postaram się zoptymalizować straty:)).

      Usuń
    2. To chyba faktycznie się nie da sprostać Twoim wymaganiom ;)

      Usuń
    3. Zawsze można choćby próbować:)).

      Usuń
  12. Najtrudniejsze jest zadbanie, by najważniejsze było to, co najważniejsze. I w święta i poza świętami.
    Chciałabym przekazać Ci mnóstwo serdeczności i ciepła. Najszczerszej serdeczności. I życzenia odpoczynku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najtrudniejsze. Tak naprawdę niewielu z nas dostępuje takiego wtajemniczenia. Może jeszcze się (kiedyś) uda - nie tracę nadziei. Choć czasem mam wrażenie, jakbym ją straciła. Ja również życzę Ci wszelkich Dóbr. Zwłaszcza, że większość z nich już i tak posiadasz:).

      Usuń
  13. Mam podobny stosunek, ale myślę, że wynika on z sytuacji, w której przyszło mi żyć. Chętnie obdarowałabym wszystkich upominkami i zaprosiła na świąteczną kolację, ale jak mnie na to nie stać, wolę powiedzieć, że to be.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jak zawsze mówię: zależność punkt widzenia od punktu siedzenia:).

      Usuń
  14. Erratko,ja jako dziecko uwielbiałam Święta,wiadomo przerwa od "budy",ubieranie wychudzonej jak lata 80 choinki:)))Pamiętam,że rodzice kupowali kielbaske swojską od znajomego rzeźnika i ona suszyla sie na takim drągu zawieszonym kolo kaloryfera:)od rana w Wigilię rodzice krzątali sie w kuchni,tato robil przepyszne pierogi z farszem ziemniaczano-grzybowym,cos fenomenalnego..taki rarytas byl tylko raz w roku..
    Bardzo milo wspominam tamte chwile...
    A teraz,przytłacza mnie ta cala glupia otoczka,czasami odnosze wrażenie,że po prostu "MUSZOM"być prezenty,MUSI byc wypasiona choinka(ktora parę dni po ląduje na śmietniku,mam na myśli żywą choinkę)MUSI BYĆ Żarcie w zatrważającej ilości,bo inaczej Swieta sie nie udadzą..zakamują mnie jakieś durne statystki,a ze na prezenty to tyle trzeba wydać....itp.
    My jak na odmieńców przystali na prezenty wydajemy zero zł:))))bo największym prezentem jest możliwość spędzenia Wigilii w gronie najbliższych osób.:))Nie spędzam cale dnie przy garach,bo wychodze z założenia,ze jest wiele ciekawszych rzeczy.
    Zawsze robie rybkę,barszczyk,pierogi (kupuje mrożone)moze jeszcze kompot z suszonych owoców...Mam zamiar upiec aż jedno ciasto,no i tyle....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? Kocham Cię za to jeszcze bardziej:))* Ja również piekę tylko jedno ciasto, takie, które rozchodzi się dosłownie w oczach. Wszyscy uwielbiają ten mój autorski wypiek. Nic, tylko muszę napisać o tym post - mimo, iż nie jest to kulinarny blog:).
      Nie wydajesz kasy na prezenty? Chciałam i ja, lecz córka stanęła okoniem i coś tam nam kupiła. Nie miałam więc wyboru i musiałam się złamać. Lecz w przyszłym roku się nie dam. Ze wzruszeniem przeczytałam o Twoich cudownych Świętach. Ja również miałam piękne. To były inne czasy, niestety, już nie wrócą i trzeba się z tym pogodzić. Nie warto "reanimować trupa" - nowe czasy muszą skutkować wypracowywaniem nowych tradycji, w przeciwnym razie słowo "tradycja" może nam być kulą u nogi a nawet stanąć ością w gardle.
      Serdeczności Świąteczne!

      Usuń
  15. Erratko,też Cię lowciam :***
    Zajrzyj do skrzyneczki :)

    OdpowiedzUsuń
  16. dopiero tu zajrzałam,wybacz ale tak,,,Tobie dedykuję mój dzisiejszy wpis :)
    bądźmy sobą :) buziaki

    OdpowiedzUsuń