To już czwarta edycja konkursu. I zarazem moja druga. Tematy są z gatunku tych "niewdzięcznych". Długo nie mogłam się zdecydować, z której strony to ugryźć. Jakoś nie bardzo pasowało mi połączenie obu tematów w jeden. Wobec tego będą dwa, zgodnie zresztą z pierwotnym założeniem. Dzisiaj ten "drugi" - który potraktowałam w konwencji żartu:
Pofrunęła między chmury, wrzeszcząc ECIE-PECIE! (by Moe)
"Biedroneczko leć do nieba - przynieś nam kawałek chleba".
Taką frazę powtarzały dzieciaki, ilekroć tylko na swojej drodze spotkały biedronkę.
To małe, czerwone, czarno kropkowane stworzonko każdy brał do ręki, nie brzydząc się, jak inszych owadów. Choć bywało, że zostawiała na niej żółty ślad swoich odchodów.
Biedronka w ludowej kulturze jest symbolem szczęścia i dobrobytu.
Nic więc dziwnego, że portugalskie przedsiębiorstwo Jerónimo Martins SGPS, S.A. postanowiło uczynić z niej logo swojej słynnej sieci handlowej.
Biedronkami tak nam w Polsce obrodziło, że - przynajmniej w dużych miastach - mamy ją na wyciągnięcie ręki. Mieszkańcy nowych osiedli mierzą swój dobrostan odległością od tejże Biedronki.
I nie dziwota, bo taniej, z reguły znaczy korzystniej. Asortyment coraz to bardziej zróżnicowany; jakościowo, zdaje się, również lepszy.
Wszystko to jednak do czasu. Zgodnie z prawami rynku, brak konkurencji sprzyja niemiłym - z punktu widzenia klienta - praktykom.
I oto już niemal stoimy na progu tegoż, bo "monopolista" śrubkę zaczyna przykręcać.
Przy kasie zaczynamy dziwować się - jakże to tak - drzewiej za tę cenę zakupy robiło się o połowę większe.
Biedroneczko (o, żesz, skubana!), nie bądź taka, leć do nieba...po kawałek chleba.
Tymczasem ona, owszem, skrzydełka rozpościera i między chmury leci, lecz w nos nam się śmieje, wrzeszcząc "ecie pecie"!
Wpis bierze udział w konkursie na blogową wprawkę u Fidrygauki.
W swoim czasie będę, jak zwykle, prosić o Wasze głosy:-).
Wojciech Gerson. Gdańsk w XVII wieku. 1865. Olej na płótnie. 103,5 x 147 cm. Muzeum Narodowe, Poznań.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
zagłosuję , a jakże- szybicej tym razem...
OdpowiedzUsuńi tylko powiem, ze ja jakos do biedronek nie mam przekonannia ( tych z półkami...) ... chyba mam za daleko...:-)))
Ja żałuję, że nie mam jej pod ręką:-). Dzięki. Teraz muszę napisać na drugi temat. Za parę dni.
UsuńOdkąd postawili nam Biedronkę, nieustannie kursujemy między nią a dotychczas "używanym" Piotrem i Pawłem - każdy ze sklepów ma swoje plusy i swoje lepsze ceny....
OdpowiedzUsuńW kwestii historycznej - Jeronimo Martins nie wymyśliło Biedronki - kupili markę (i sieć) sklepów od biznesmena Świtalskiego, który chyba tak lubi, bo potem "rozkręcał" i sprzedał Żabki, teraz zdaje się Czerwoną torebkę, Małpki....
O, dzięki; nie wiedziałam:-))).
UsuńBiedronek Ci u mnie dostatek... w miasteczku trzy... a w okresie letnim to cała plaga na oknach, murach i w domu... zaczęły mnie już naprawdę wnerwiać... :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie rozwinęłas temat :) :*
Podobno pojawiła się jakaś nowa, jadowita odmiana biedronek. Co to się porobiło...:-)).
UsuńA gdzie moj komentarz? Buuu...
OdpowiedzUsuńPisalam, ze nie mam czasu tym razem na Finki, ale bede kibicowac i glosowac. :)
Może nie wysłałaś. Mnie się czasem zdarza. Może mimo braku czasu, tak na kolanie coś skrobniesz. Bez Ciebie to nie będzie już to!:-)))*
UsuńWidzisz, co u mnie jest. Musze prowadzic kocia kronike, bo naciski z gory sa straszne. Dziadka musze z doskoku dogladac. Za bardzo mam glowe zajeta, zeby jeszcze cos madrego wymyslac, moze innym razem...
UsuńPaluszek i główka...i tak dalej:-))). A może właśnie o kotkach albo o dziadku?
UsuńTak to jest z biedronkami .... w moim miasteczku, niespełna trzydziestotysięcznym są trzy! A mieli jedną zamykać, jak otwierali tę ostatnią.
OdpowiedzUsuńTo masz dobrze. Ja muszę jechać kilka przystanków i to z przesiadką:-))).
UsuńJa do najbliższej biedronki mam tak z 15 km i też żałuję, bo parę rzeczy stamtad lubię (karma dla kotów rewelacja). W zeszłym tygodniu w moim ogródku widziałam za to prawdziwą, maleńk biedroneczkę i wzruszyłam się jej widokiem, bo tak wytrwale i pracowicie pieła się po suchym badylu do słońca!
OdpowiedzUsuńErrato! Podoba mi się Twój tekst i fajna pionta z tym szyderczym ecie-pecie!:-))
Gdy widzę tę żywą i najprawdziwszą w świecie biedronkę, zawsze przypomina mi się beztroskie dzieciństwo. Łąka, na której dokazywaliśmy z przyjaciółmi. Z większością, niestety, kontaktów brak. Chociaż na szczęście ostał się jeden. A to już coś:-))).
UsuńGdy idzie o tę komercyjną Biedronkę, ja też ogromnie lubię parę rzeczy stamtąd. Nie do kupienia gdzie indziej.
biedronkę mam przy pracy i też zauważyłam,że nie wszystko takie tanie jak było!:)
OdpowiedzUsuńŁajdactwo takie:-)))!
Usuńzagłosuję.
OdpowiedzUsuńmoja synowa (magister nauk politycznych) pracuje w biedronce w magazynie, gdzie przy wejściu widnieje napis "od ostatniego wypadku upłynęło 63 dni" Liczba się zmienia, aby któregoś dnia zacząć od pierwszego.
Trochę to WSZYSTKO przerażające.
Wypadku? To straszne, ale wszędzie mają miejsce.
UsuńMam dwie biedronki blisko bloku i na szczęście - bliższy jest tylko Lewiatan, ggdzie ceny 2x wyższe i jakość gorsza...
OdpowiedzUsuńI to właśnie coraz bardziej przekonuje dotychczasowych antagonistów:-)).
OdpowiedzUsuńDawniej stonka, teraz biedronka.;) moje malenkie psiedle otoczono jest Biedronka, Lidlem, Netto, Realem, Kauflandem i Auchan. Tylko rzucic sie w glab dobroci wszelakiej i wydawac, wydawac, wydswac...
OdpowiedzUsuńŻeby tak jeszcze wygrać te miliony, w które nie gram...:-)
UsuńDawno, dawno temu Biedronka ratowała mi życie. Za 40 zł można było kupić trochę niezbędnych do przetrwania rzeczy. Teraz nie wiem, ale z tego co piszesz, wynika, że teraz za tę kwotę można liczyć jedynie na przysłowiowy kawałek chleba.
OdpowiedzUsuńO praktykach niekorzystnych dla pracowników nie wspominając ...
Coraz to większa pazerność w narodzie. Suchy chleb już nie wystarczy. Masła i szynki jeszcze się zachciewa:-))).
Usuń