Wojciech Gerson. Gdańsk w XVII wieku. 1865. Olej na płótnie. 103,5 x 147 cm. Muzeum Narodowe, Poznań.


Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.

wtorek, 18 marca 2014

Finka z kominka

To już czwarta edycja konkursu. I zarazem moja druga. Tematy są z gatunku tych "niewdzięcznych". Długo nie mogłam się zdecydować, z której strony to ugryźć. Jakoś nie bardzo pasowało mi połączenie obu tematów w jeden. Wobec tego będą dwa, zgodnie zresztą z pierwotnym założeniem. Dzisiaj ten "drugi" - który potraktowałam w konwencji żartu:

Pofrunęła między chmury, wrzeszcząc ECIE-PECIE!  (by Moe)

"Biedroneczko leć do nieba - przynieś nam kawałek chleba".
Taką frazę powtarzały dzieciaki, ilekroć tylko na swojej drodze spotkały biedronkę.
To małe, czerwone, czarno kropkowane stworzonko każdy brał do ręki, nie brzydząc się, jak inszych owadów. Choć bywało, że zostawiała na niej żółty ślad swoich odchodów.
Biedronka w ludowej kulturze jest symbolem szczęścia i dobrobytu.
Nic więc dziwnego, że portugalskie przedsiębiorstwo Jerónimo Martins SGPS, S.A. postanowiło uczynić z niej logo swojej słynnej sieci handlowej.
Biedronkami tak nam w Polsce obrodziło, że - przynajmniej w dużych miastach - mamy ją na wyciągnięcie ręki. Mieszkańcy nowych osiedli mierzą swój dobrostan odległością od tejże Biedronki.
I nie dziwota, bo taniej, z reguły znaczy korzystniej. Asortyment coraz to bardziej zróżnicowany; jakościowo, zdaje się, również lepszy.
Wszystko to jednak do czasu. Zgodnie z prawami rynku, brak konkurencji sprzyja niemiłym - z punktu widzenia klienta - praktykom.
I oto już niemal stoimy na progu tegoż, bo "monopolista" śrubkę zaczyna przykręcać.
Przy kasie zaczynamy dziwować się - jakże to tak - drzewiej za tę cenę zakupy robiło się o połowę większe.
Biedroneczko (o, żesz, skubana!), nie bądź taka, leć do nieba...po kawałek chleba.
Tymczasem ona, owszem, skrzydełka rozpościera i między chmury leci, lecz w nos nam się śmieje, wrzeszcząc "ecie pecie"!

Wpis bierze udział w konkursie na blogową wprawkę u Fidrygauki
W swoim czasie będę, jak zwykle, prosić o Wasze głosy:-).

24 komentarze:

  1. zagłosuję , a jakże- szybicej tym razem...
    i tylko powiem, ze ja jakos do biedronek nie mam przekonannia ( tych z półkami...) ... chyba mam za daleko...:-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja żałuję, że nie mam jej pod ręką:-). Dzięki. Teraz muszę napisać na drugi temat. Za parę dni.

      Usuń
  2. Odkąd postawili nam Biedronkę, nieustannie kursujemy między nią a dotychczas "używanym" Piotrem i Pawłem - każdy ze sklepów ma swoje plusy i swoje lepsze ceny....

    W kwestii historycznej - Jeronimo Martins nie wymyśliło Biedronki - kupili markę (i sieć) sklepów od biznesmena Świtalskiego, który chyba tak lubi, bo potem "rozkręcał" i sprzedał Żabki, teraz zdaje się Czerwoną torebkę, Małpki....

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedronek Ci u mnie dostatek... w miasteczku trzy... a w okresie letnim to cała plaga na oknach, murach i w domu... zaczęły mnie już naprawdę wnerwiać... :)
    Świetnie rozwinęłas temat :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno pojawiła się jakaś nowa, jadowita odmiana biedronek. Co to się porobiło...:-)).

      Usuń
  4. A gdzie moj komentarz? Buuu...
    Pisalam, ze nie mam czasu tym razem na Finki, ale bede kibicowac i glosowac. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie wysłałaś. Mnie się czasem zdarza. Może mimo braku czasu, tak na kolanie coś skrobniesz. Bez Ciebie to nie będzie już to!:-)))*

      Usuń
    2. Widzisz, co u mnie jest. Musze prowadzic kocia kronike, bo naciski z gory sa straszne. Dziadka musze z doskoku dogladac. Za bardzo mam glowe zajeta, zeby jeszcze cos madrego wymyslac, moze innym razem...

      Usuń
    3. Paluszek i główka...i tak dalej:-))). A może właśnie o kotkach albo o dziadku?

      Usuń
  5. Tak to jest z biedronkami .... w moim miasteczku, niespełna trzydziestotysięcznym są trzy! A mieli jedną zamykać, jak otwierali tę ostatnią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To masz dobrze. Ja muszę jechać kilka przystanków i to z przesiadką:-))).

      Usuń
  6. Ja do najbliższej biedronki mam tak z 15 km i też żałuję, bo parę rzeczy stamtad lubię (karma dla kotów rewelacja). W zeszłym tygodniu w moim ogródku widziałam za to prawdziwą, maleńk biedroneczkę i wzruszyłam się jej widokiem, bo tak wytrwale i pracowicie pieła się po suchym badylu do słońca!
    Errato! Podoba mi się Twój tekst i fajna pionta z tym szyderczym ecie-pecie!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy widzę tę żywą i najprawdziwszą w świecie biedronkę, zawsze przypomina mi się beztroskie dzieciństwo. Łąka, na której dokazywaliśmy z przyjaciółmi. Z większością, niestety, kontaktów brak. Chociaż na szczęście ostał się jeden. A to już coś:-))).
      Gdy idzie o tę komercyjną Biedronkę, ja też ogromnie lubię parę rzeczy stamtąd. Nie do kupienia gdzie indziej.

      Usuń
  7. biedronkę mam przy pracy i też zauważyłam,że nie wszystko takie tanie jak było!:)

    OdpowiedzUsuń
  8. zagłosuję.
    moja synowa (magister nauk politycznych) pracuje w biedronce w magazynie, gdzie przy wejściu widnieje napis "od ostatniego wypadku upłynęło 63 dni" Liczba się zmienia, aby któregoś dnia zacząć od pierwszego.
    Trochę to WSZYSTKO przerażające.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypadku? To straszne, ale wszędzie mają miejsce.

      Usuń
  9. Mam dwie biedronki blisko bloku i na szczęście - bliższy jest tylko Lewiatan, ggdzie ceny 2x wyższe i jakość gorsza...

    OdpowiedzUsuń
  10. I to właśnie coraz bardziej przekonuje dotychczasowych antagonistów:-)).

    OdpowiedzUsuń
  11. Dawniej stonka, teraz biedronka.;) moje malenkie psiedle otoczono jest Biedronka, Lidlem, Netto, Realem, Kauflandem i Auchan. Tylko rzucic sie w glab dobroci wszelakiej i wydawac, wydawac, wydswac...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby tak jeszcze wygrać te miliony, w które nie gram...:-)

      Usuń
  12. Dawno, dawno temu Biedronka ratowała mi życie. Za 40 zł można było kupić trochę niezbędnych do przetrwania rzeczy. Teraz nie wiem, ale z tego co piszesz, wynika, że teraz za tę kwotę można liczyć jedynie na przysłowiowy kawałek chleba.
    O praktykach niekorzystnych dla pracowników nie wspominając ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coraz to większa pazerność w narodzie. Suchy chleb już nie wystarczy. Masła i szynki jeszcze się zachciewa:-))).

      Usuń