Właśnie przypomniałam sobie zabawne zdarzenie. To chyba ten kończący się rok nastraja mnie tak wspominkowo.
W czasach, gdy mój syn Jerzy nazywany był przez nas Jerzykiem, odwiedził go naprędce poznany kolega. Zamierzali przetestować jakieś najnowsze oprogramowanie. Gdy otworzyłam drzwi, chłopiec przywitał się, pytając, "czy jest ...eee ...syn"? Imienia, widać, nie znał. Po chwili chłopcy zniknęli w czeluściach Jerzykowego pokoju.
Przy kolacji synuś opowiedział mi, co zaszło. Bo oto taki wywiązał się między chłopcami dialog.
- Jak ty w ogóle masz na imię, bo nie wiedziałem, o kogo mam spytać twoją mamę?
- Jerzy - z dumą przedstawił się mój syn.
- ...Co!!! Ja bym chyba rodziców zabił, gdyby mnie tak nazwali! Przecież ...Jerzy, to mój stary!
- A ty to niby jak masz na imię?
- Maciej - teraz dumą wykazał się kolega.
- Też mi coś! Wyobraź sobie, że Maciej to mój akurat "stary".
- Jasne, chciałbyś!
Tu nastąpiła krótka i rzeczowa identyfikacja za sprawą szkolnej legitymacji.
I tak to, rzec można, relatywne bywa, które imiona odpowiednie są dla młodych, które zaś (zdaje się, bezpowrotnie) przypisane do ich "starych".
___________
Poniżej Jerzyk, w czasach cokolwiek młodszych, niż tutaj opisane:
Wojciech Gerson. Gdańsk w XVII wieku. 1865. Olej na płótnie. 103,5 x 147 cm. Muzeum Narodowe, Poznań.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Moj ojciec tez Jerzy :)))
OdpowiedzUsuńNo widzisz! Bo to fajne imię jest. Dla każdego pokolenia.
UsuńMój też.
UsuńŚwietny dialog. :)
O, Twój też! To mamy komplet:-)).
UsuńZnam jednego Jerzyka, który właśnie powoli staje się Jerzym :) Niemniej długo było to dla mnie imię dla wujów :)) Nawet w wersji "Jurek".
OdpowiedzUsuńZwłaszcza w tej Jurkowej wersji. Nigdy tak do Jerzego nie mówimy.
Usuńo tak, imiona kojarzą się nam czasem baardzo dziwnie! ja długi czas myślałam, że "Czarek" to wyłącznie psie imię.... pamiętam jaki przeżyłam szok połączony z zaskoczeniem, że to skrót od Cezarego, i że to LUDZKIE imię.....
OdpowiedzUsuńi pamietam jak się troszke wstydziałam, gdy musiałm powiedzieć, że mój tata ma na imię Franciszek, że mama też Franciszka... potem jeszcze doszła teściowa Franciszka!
awersja mi przeszła i syn mój to ... zgadnij... Franek!!!
serdeczne na Nowy Rok przy okazji! ( bez starzenia ;-))))
Bo teraz Franek znów brzmi dumnie! Popatrz, popatrz, jaki zbieg okoliczności; tyle Franciszków / Franciszek na raz. Nawet teściowa!
UsuńDziwne, z tym "wstydem"... Moje dzieci z kolei zawsze były dumne z tego, ze ich mama jest Małgorzatą. A ja oczywiście (z jeszcze większą dumą) mogłam powiedzieć, że moja Mama na imię ma Alicja. I skromnie dorzucałam coś o Tacie, Kazimierzu:-)).
Z Czarkiem to już inna sprawa. Albo takie tradycyjnie "psie" imię, Azor. Toż to biblijne imię ludzkie!
Haha! Zabawna sytuacja, będziecie mieli co wspominać :)
OdpowiedzUsuńJa mam imię po prababci, ale takie jakby "dzisiejsze". "Natalia" jest chyba ponadczasowa.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego na Nowy Rok!
Wspaniałe imię! Pewnie, że ponadczasowe, podobnie, jak i Julia.
UsuńNie bez powodu Julia i Natalia obchodzą imieniny w tym samym dniu :)
UsuńTak jak Jerzy i Wojciech:-).
UsuńDobre sobie :-) niezły zbieg okoliczności ... hmmm chyba cała nasza trójka ma imiona pasująca i do starych i do młodych :-)
OdpowiedzUsuńTeraz tak to się przewija pokoleniowo...
UsuńMnie się podobają nasze polskie męskie imiona :) Są i dla młodych i dla... starszych :)
OdpowiedzUsuńOraz... Do siego roku życzę :)
Ja również ślę Noworoczne pozdrowienia. Oby było jeszcze lepiej, niż do tej pory:-).
UsuńWszystkie Jerzyki, to fajne chłopaki ;))))
OdpowiedzUsuńJasne, że tak:-).
UsuńNo nieźle :)... hi hi :), dzieci są świetne :D...
OdpowiedzUsuńTe dzieciaki potrafią się czasem popisać:-)).
UsuńUrocza historia. Człowiek sam by tego nie wymyślił :-)
OdpowiedzUsuńTakie rzeczy dodają życiu kolorytu:-).
UsuńAż przeczytałam Mężowi na głos, tak mnie zachwyciła ta anegdota :) Zwłaszcza, że i ja miałam być Jerzym ;) Skądinąd i tak jest moim patronem, jako że urodziłam się 23 kwietnia (i... w mieście św. Jerzego).
OdpowiedzUsuńO! To się dopiero uznania doczekałam! Ja miałam być Piotrem:-)).
Usuń;) A Łuśka Ignacym, natomiast mój brat Zosieńką - coś ta intuicja matczyna co do płci zawodzi.
UsuńOj, te nasze matczyne intuicje. Różnie z tym bywa:-).
Usuń