Zdawać by się mogło, że coś takiego, jak poczucie humoru jest rzeczą neutralną, rzec można, marginalną nawet. Zazwyczaj utożsamia się je z wesołością, toteż pochopnie odmawia się go poniektórym nacjom. Dlatego jedynie, że ich poczucie humoru nie jest tożsame z naszym.
Nic bardziej mylnego; jest to środek wyrazu, będący nośnikiem pojęć definiujących istotne prawdy.
Domyślamy się, jak wiele gaf popełnić można znalazłszy się w odmiennym kręgu kulturowym.
Bez znajomości panujących tam zwyczajów, trudno jest zastosować właściwy kod językowy.
To zaś nie tylko decyduje o tym, czy śmieszą nas te same dowcipy, ale przesądza o znacznie ważniejszych sprawach. O tym na przykład, czy nasz przekaz odebrany będzie w tym samym duchu, w jakim został nadany.
Lecz nawet i w obrębie rodzimego kręgu kulturowego możemy mieć podobnie.
Ileż przykrości i nieporozumień wynika z zastosowania chybionych skrótów myślowych, nieczytelnych w danym środowisku. Nie wszyscy używamy tych samych idiomów komunikując się z bliźnimi. Zależy to w dużym stopniu od tego, jak nas uformowano.
Poczucie humoru, odwzorowując ludzką wrażliwość estetyczną, zdaje się być wyznacznikiem intelektualnego i duchowego porozumienia. Gdy więc w grę wchodzi wybór partnera na całe życie, wygląda na to, że odbywać się powinien według tegoż klucza.
Ciężko jest być z człowiekiem, który - nie odczuwając w pokrewny sposób - nie dzieli z nami tych samych wzruszeń.
To stwarza wielki obszar samotności w związku.
Wojciech Gerson. Gdańsk w XVII wieku. 1865. Olej na płótnie. 103,5 x 147 cm. Muzeum Narodowe, Poznań.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
unikam ludzi obawiających się ośmieszenia, analizujących każdą sytuację pod kątem "bo się będą ze mnie śmiali". Bo sukienka za krótka/za długa/za jasna/za ciemna/ bo włosy, bo powiedziała za mało/za dużo itd.Bardzo natomiast dziwi mnie,że śmieją się z sytuacji nieadekwatnych - gdy się ktoś przewróci, dostanie mandat itd. O tym, żeby się śmiać z samych siebie, nie ma mowy. Znów w obawie przed utratą autorytetu.
OdpowiedzUsuńWłaśnie! Rodzaj śmieszących nas dowcipów zależy od tego, co w duszy mamy. Na przykład nijak nie mogę pojąć, co jest tak bardzo zabawnego w torcie, rozpryśniętym na twarzy nieszczęśnika. W dodatku ma on średnią przyjemność ze spróbowania jego smaku. To chyba ten moment zaskoczenia:-).
Usuńpoczucie humoru to podstawa, bo daje dystans do samego siebie. bez tego trudno funkcjonować.
OdpowiedzUsuńTo prawda, dlatego najwyżej cenię ten rodzaj poczucia humoru, który bazuje właśnie na dystansie. Szkoda, że nie wszystkich na to stać.
UsuńPoczucie humoru...dobra rzecz, łatwiej się żyje :) Umieć się śmiać z siebie, to wielka rzecz, wielu ludziom obca.
OdpowiedzUsuńBo niektórzy umieją śmiać się, czy też raczej wyśmiewać się, z bliźnich.
UsuńKochana, coś taki smutnawy ten post- mimo, że o poczuciu humoru... może to przez ten końcowy wniosek...hm..... mam nadzieję, że to nie autopsja jakowaś...
OdpowiedzUsuńcałuski
Smętnawy może i jest, ale (tak, masz rację) poparty doświadczeniem:-)).
Usuńno to życzę "weselszych" doświadczeń na przyszłość:-))
UsuńBa! Na to właśnie bezwstydnie liczę:-)).
UsuńNic dodać, nic ująć ;)
OdpowiedzUsuńBez wątpienia:-))).
UsuńZapraszam do siebie po odbiór wyróżnienia:)
OdpowiedzUsuńhttp://www.adelaszyje.blogspot.com/2013/12/the-liebster-blog-award.html
Jestem wzruszona. To zobowiązuje.
UsuńOj, szczera prawde napisalas, jednakowe poczucie humoru nawet przy roznych temperamentachi charakterach wrozy zwiazkowi dobrze. Fajnie jest isc przez zycie smiejac sie z tych samych rzeczy. ciezko jest rowniez, gdy druga osoba nie ma do siebie ani odrobiny dystansu, to tez wielki ciezar byc z taka. Smiac sie z siebie, zachowywac pogodnosc to wielka sztuka:) tez ci zycze goraco weselszych doswiadczen:) na pewno takie beda twoim udzialem, wszak tobie poczucia humoru i radosci nie brakuje, a tacy ludzie przyciagaja swoim blaskiem i cieplem:)
OdpowiedzUsuńNa to wciąż nie tracę nadziei:-). To przecież stanowi kwintesencję naszego ludzkiego bycia.
UsuńSzczera prawda..., niestety...
OdpowiedzUsuńZwykle zbyt późno wchodzimy w posiadanie tej wiedzy.
UsuńDlatego dobrze mieć szerokie grono przyjaciół...znamy każdego i wiem z czym do kogo się udać.Do jednego idziemy po rady, do drugiego po przytulenie a do trzeciego czy czwartego jeszcze po co innego..nie zawsze nasz partner da nam od razu to co chcemy..czasami trzeba poczekać...nauczyć się siebie nawzajem, rozmawiać , opowiadać , mówić o tym czego nam brak.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam przedświątecznie:)
Wspaniale jest mieć mnóstwo przyjaciół. Każdy z nas jest inny, posiada swój niepowtarzalny urok. Jednak, jeśli idzie o wybór partnera życiowego, poszukujemy tego, który łączy w sobie wszystkie walory.
UsuńKażdy dostanie to co potrzebuje:):)
UsuńOby:-)).
Usuńzacznijmy od wiary w to:)
UsuńBędą ją kultywować:-).
UsuńPocieszające jest to, że poczucia humoru można się nauczyć. Ja np. kiedyś byłem bardzo pobożny i oburzało mnie, gdy ktoś opowiadał przy mnie sprośne, erotyczne dowcipy albo kawały o księżach. Obecnie mam inny światopogląd i nie przeszkadzają mi takie kawały, aczkolwiek pewnych granic nie przekraczam np. nie śmieję się z czyjejś śmierci czy zagłady Żydów.
OdpowiedzUsuńKiedyś byłem też przewrażliwiony na swoim punkcie i wszystko brałem do siebie. Obecnie po latach pracy nad sobą czasami potrafię się śmiać z własnych kompleksów, słabości..
Pozdrawiam:)
W pierwszej chwili chciałam zaoponować, jednak po namyśle przyznaję Ci rację. Nasze poczucie humoru ewoluuje wraz z postępem samowiedzy.
Usuń