Wojciech Gerson. Gdańsk w XVII wieku. 1865. Olej na płótnie. 103,5 x 147 cm. Muzeum Narodowe, Poznań.


Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.

czwartek, 18 września 2014

Małe przyjemności

Kawa. Ileż to razy słyszy się, bądź czyta, że ktoś na kawę prosi.
Już sama fraza pewien rytuał towarzyski zapowiada.
Ten niezrównany, w powietrzu  unoszący się aromat!
Mnie to już nawet sam dźwięk młynka towarzysko usposabia.
Wszystko to, razem wziąwszy, ogromną sprawia radość.
Taką, co dzień powszedni zamienia w małe święto.
Co zbliża nawet tych, którzy daleko.
Jest tylko jeden, ot, taki mały szkopuł.
Bo ja to wprost nie cierpię kawy.
Smak jej przyprawia mnie o mdłości, jak również na żołądek szkodzi.
No dobrze - zaraz mi ktoś powie - wszak równie dobrze możesz pić herbatę.
Zgadza się, choć to już całkiem inny jest rytuał.
Herbatę piję zresztą tylko na swój sposób.
Lubię przyjść z własnym kubkiem do sąsiadów. I każdy pije sobie to, co lubi.
Taka mieszanka niezależności i przynależności.
Radość integracji i poszanowanie dla osobności.
Mariaż konwencji z niekonwencjonalnością.

***
Pożarłszy cały dostępny zapas słodkości, udałam się na poszukiwanie resztek.
Coś przecież jednak mogło się uchować.
Z braku tych preferowanych*, niechby i nawet wzgardzony kawałek zwykłej, mlecznej czekolady.
Nic szczególnego, lecz dobre choć to.
Jest! - wpadła mi w ręce tabliczka napoczęta.
Choć kolor opakowania jakiś podejrzany...
O, niech mnie! Toć to tylko gorzka - na dobitkę Wawel.
Nic też dziwnego, że się uchowała.
(Kto chciałby wsuwać gorzką czekoladę!?)
Aż tak zdesperowana nie jestem przecież.
Lecz w końcu...może jednak...
Kosteczka - zamiast się "rozpływać" - zdawała mi się w ustach rosnąć.
Przy drugiej pomyślałam sobie: jak spaść, to z dobrego konia.
Jeśli utyć, to od smakołyku, nie zaś od paskudztwa.
I jak po rozum do głowy, do kosza poszłam ...wypluć.

_________________________________________________________
*Białe belgijskie czekoladki z nadzieniem nugatowym. Ostatnimi czasy (na moją zgubę!)
znów pojawiły się w Biedronce.

63 komentarze:

  1. Lubie kawę, ale najbardziej mi smakuje ta, którą sama sobie robię. Odpowiedni gatunek, proporcja, woda, mleko zagęszczone i cukier... no i mój wielki kubek :) A czekolada gorzka może być smaczna. Moja Młodsza lubi tylko gorzką.
    A moja mała przyjemność to ostatnio musy jabłkowe robione przez przyjaciółkę z osiedla.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam czytać o takich rzeczach. To prawie tak, jakbym sama tego doświadczała. Zresztą, nawet gdy doświadczam, czuję się tak jakbym tylko słyszała.:))

      Usuń
  2. Bez kawy nie ma zycia! Dla mnie co najmniej.
    Bez herbaty nie ma popoludnia. I to bez niejednej.
    Bez czekolady nie ma po co zyc. A juz zwlaszcza bez czekoladowego ptasiego mleczka.
    Bo jak zyc bez tych drobnych przyjemnosci? :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te nasze drobne przyjemności są łącznikami pomiędzy czynnościami głównymi. Bez tego byłoby jakiś dziurawo:)))*.

      Usuń
  3. Pewnie, ze trzeba sobie jakies przyjemności sprawiać! Życie jest tylko jedno - a chociaż to straszliwy banał, to nie wolno o tym zapominać i trzeba odnajdywać smaki, zapachy, widoki, dotyki, uczucia, które daja nam usmiech, zapomnienie, oderwanie - przyjemnośc po prostu.
    Bez kawy moge zyć, ale tym niemniej ją lubię, chociaz tez mi szkodzi, jak Tobie Errato.
    Bez czekolady też, chociaz też lubię, a najbardziej własnie gorzką.
    Bez chleba też, bo on tak naprawdę zgubnym jest dla talii i zoładka nawykiem, ale go mimo wszystko uwielbiam a najbardziej chrupiącą skówkę.
    Ale czasem dośc mam wyrzeczeń i wszystkich tych zdrowych zasad. Jem, piję, chłonę łakomie co sie da. Nawet gdyby potem miał mnie boleć brzuch. Jednak niekiedy trzeba poczuć cos wyraźniej. Dostarczyć sobie małego, chwilowego odlotu, zaspokoić jakis dotkliwy brak...
    Ciepłe pozdrowienia zasyłam o poranku!:-))*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O poranku. I to na pewno pracowitym. Ja zaś ślę pozdrowienia skoro świt 12-ta:))*.
      To dla mnie miła chwila, tak sobie zasiąść do śniadanka i rozejrzeć się po blogach:).
      Najpierw w kuchni z dziecięciem mym spotykamy się przyrządzając (każde sobie) posiłek, potem rozchodzimy się do swoich pokoi, by zjeść. Dziecię oglądając Jasia Fasolę, bądź Kiepskich, ja ogarniając blog.
      Filmy wolę oglądać podczas obiadu. Wtedy siedzimy sobie wspólnie przy jakimś ulubionym kultowym serialu.
      Wieczór też ma swoje rytuały...

      Usuń
  4. Obudziłam się nad ranem i wyraźnie czułam zapach kawy w pokoju - nie miałam pojęcia, skąd, ale teraz już wiem. W nas jest palarnia kawy i widocznie wiatr wiał w naszą stronę i te zapachy przywiał.
    A ostatnio przeszłam na gorzką czekoladę, której kiedyś nie lubiłam ;)
    Nie ma co odmawiać sobie małych przyjemności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Palarnia kawy! Myślę, że bardzo by mi się takie cuś spodobało:))). Masz szczęście, że nie ma w pobliżu na przykład rzeźni. Brrrr. Albo rafinefii, tak jak u mojej mamy.
      Do gorzkiej nie umiałabym się przekonać. Tak, jak do słodzika zresztą. Już wolę bez cukru i bez czekolady.
      Właściwie mogę tak żyć przez wiele miesięcy. Tylko potem, jak znowu zacznę, to nie mogę skończyć:)))).

      Usuń
    2. Palarnia jest dość daleko ode mnie, więc bardzo rzadko tę kawę czuję, częściej rozlewaną na pola gnojowicę z niedalekiego gospodarstwa - byłego PGR-u :/
      Ale nie ma co narzekać, bo rzeźnia, czy np. oczyszczalnia ścieków byłaby gorsza.
      Słodzików absolutnie nie używam i czytam zawsze składy na opakowaniach - znajduję te trucizny w tak dziwnych miejscach, że ręce opadają.
      Nikt nie jest doskonały, co tam mała czekoladka, czy kawa codziennie ;)

      Usuń
    3. Też jestem podobnego zdania:)).

      Usuń
  5. rzeczywiście jest jakaś magia w słowie kawa:)))

    jako niejedząca słodyczy zadnych od ponad 2 lat od czasu do czasu grzeszę czarną czekoladą
    99%
    także tego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pod wrażeniem! Od dwóch już lat na słodyczowym odwyku. To jeszcze bardziej przemawia do mnie, niż informacja o tym, że ktoś nigdy nie je, bo nie lubi. Najdłużej bez słodyczy wytrzymałam pół roku. Lecz później "działo się" za wszystkie czasy:))). Magia kawy jest przeogromna, zawsze, jak czytam o tych Waszych kawkach, nabieram ochoty. Oczywiście tylko na swoją herbatkę:)*.

      Usuń
    2. Kwestia motywacji
      nigdy bym z nich nie zrezygnowała, gdyby nie straszny dziad co we mnie zamieszkał

      Usuń
    3. Taki dziad zasługuje, żeby mu kopa dać, a nie dogadzać, dlatego ze wszech miar słusznie, że przestałaś go smakołykami dokarmiać. Gdy pójdzie precz, znowu sobie pojesz:))*.

      Usuń
  6. kawę wprost uwielbiam - i bardzo lubię wirtualne spotkania przy kawie :D
    a zwyczaj chodzenia z własnym kubkiem herbaty do sąsiadów bardzo mi się spodobał :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczęło się od tego, że otrzymałam zaproszenie akurat wtedy, gdy zdążyłam zrobić sobie herbatę. Szkoda mi było ją zostawić, a znamy się na tyle dobrze, by nie było głupio wykazać się tym małym i nieszkodliwym dziwactwem.
      Mam zresztą takowych o wiele więcej:))).

      Usuń
  7. Nawet kiedy nie chce mi się wstać, dzień zapowiada się źle i smutno, to pociesz mnie myśl, że jest kawa...
    Herbatę też kocham.
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tobie na pewno zawsze chce się wstawać:)*.
      Takich małych (i większych) przyjemności masz bez wątpienia w bród:))).

      Usuń
  8. A ja kocham kawę choć inaczej niż z mlekiem nie wypiję ;)

    A czekolada... cudo. Za to ostatnio mam swoje własne słodkości, znów mnie naszło na pieczenie własnych, cienkich ciasteczek korzennych z lukrem i posypkami - nie dość że smakują to napatrzeć się na nie nie można ;)
    I jak tu sobie odmówić słodyczy- nie zamierzam ;)

    Choć i tak porównywalną frajdę niż wcinanie tych upieczonych słodkości jest dla mnie dzielenie się nimi z innymi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli takie bajecznie kolorowe, to największą frajdą musi być częstowanie przyjaciół:).
      Ja postanawiam całkowicie zrezygnować, dopuszczając tylko w święta i duże rodzinne uroczystości.
      Jeśli jest się "nałogowcem", nie ma innej rady. Bo nie ma co zakłamywać, moje upodobanie do słodyczy śmiało trzeba nazwać nałogiem.

      Usuń
    2. Owszem, jest :)

      Z podobnych powodów zaczęłam ostatnio unikać czipsów, orzeszków i tym podobnych, zastanawiam się nad ograniczeniem słodyczy ale jednak mam wrażenie że wcinanie tego wszystkiego czipsopodobnego- to już prawie jak nałów.

      A i kocham herbaty- ostatnio piję pasjami zieloną jaśminową :)

      Usuń
    3. Te wszystkie czipsy (i tym podobne) są takie smaczne, ponieważ zawierają mnóstwo szkodliwych, chemicznych dodatków. Wzmacniacze smaku, w tym glutaminian sodu, robią swoje. Dlatego tak trudno jest się im oprzeć:)).

      Usuń
  9. Kawa obowiązkowo. Jak jestem w domu i nigdzie się nie śpieszę, koniecznie w dużym kubku w bratki.
    Dla mnie to nałóg. Nie powinnam pić z uwagi na wysokie ciśnienie, jednak nie potrafię sobie odmówić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ciśnienie mam niskie i czasem, jak jestem zmarznięta i wykończona (a przeważnie cały czas jestem:) myślę, czy nie warto napić się kawy. Sporadycznie nawet zdarza mi się to zrobić, lecz zawsze potem żałuję.
      Zdecydowanie kawa lepszy ma zapach i całą tę "oprawę", niźli smak.
      Jednak nieodmiennie lubię wyobrażać sobie, jak ludzie się przy kawce integrują. Jak też popijają w ulubionych, dużych kubkach dla relaksu i poprawy humoru w samotności.:))*

      Usuń
  10. A ja znowu kawy nie piję. I dobrze, po co mi to świństwo, tylko z pyska po tym jedzie i żołądek się przewraca.
    Czekolada... mmmmm... najlepiej mleczna i najlepiej Lindt. Ale jadam też gorzką, i to tę wściekle gorzką 80% kakao lub więcej, taka to nawet się już w gębie nie rozpuszcza. Nie powiem że uwielbiam ale pomaga mi na niedobór magnezu i jakoś tak myśli uspokaja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tuś mi! Wreszcie ktoś, kto rozumie moją awersję do kawy. Właśnie ten kwaśny smak jest najgorszy.
      Najbardziej lubię czekoladę białą, mleczną tylko z braku tej pierwszej. Gorzka już tylko w akcie największej desperacji:)). Ponoć z tym magnezem jest całkiem inaczej. Obecność cukru i tak blokuje przyswojenie go z czekolady. Lepiej wziąć tabletkę i cześć. A jeszcze lepiej przyjmować go w zdrowym pożywieniu, na przykład jedząc kaszę gryczaną, lub orzechy.

      Usuń
  11. Pilam nagminnie... Przestalam.
    Jadlam gorzka nagminnie... Przestalam.
    I co? I NIC... Wszystko jest w glowie!
    Bez kawy i gorzkiej, i jakiejkolwiek zyje sie nie mniej wspaniale /smiech/!
    J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tak! Wszystko jest w głowie. To bardzo słuszna uwaga. Do pewnego stopnia jest to pocieszające, ale rodzi też inne przemyślenia...

      Usuń
  12. Od kiedy do kawy nie leję mleka, kawa może dla mnie nie istnieć.
    A gorzką czekoladę lubię, ale się nią nie napycham i nie świruję na jej widok.
    Świruję na widok pralinek (ale takich z prawdziwego zdarzenia) :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie po to jest ta gorzka, żeby na jej widok nie świrować. Prawdziwe pralinki to jest dopiero coś!
      Ja najbardziej wszelkiego autoramentu białe. Na widok białej czekolady to mogę świrować:))).
      Jeszcze kawa ze śmietanką wyjątkowo mogłaby mnie skusić. Przynajmniej widokiem:).
      Niestety, tylko ta czarna z ekspresu ma swoje lecznicze działanie.

      Usuń
  13. O, też przepadam za tymi belgijskimi czekoladkami z Biedronki, mleczne z nadzieniem orzechowym też są smaczne. A ciemna czekolada to prawdziwe paskudztwo i wolę nie zjeść niczego słodkiego niż czarną. Są inne zdrowe produkty, bez niej się obędę. No to chyba nie jest taka pożyteczna, skoro nasze organizmy reagują w ten sposób, bo podobno mamy smaka na coś co przynosi nam pożytek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakże ja lubię spotkać kogoś o zbliżonych upodobaniach:))). Nieczęsto się coś takiego zdarza. I nie mam na myśli wyłącznie kulinariów, lecz również książki, filmy, czy też sztukę.

      Usuń
    2. Bo w towarzystwie podobnych jakby łatwiej. Czasami sobie nawet myślę - po co te wyzwania, męczenie się z ludźmi, z którymi wyraźnie nam nie do pary? Szkoda życia chyba...

      Usuń
    3. Też tak myślę. Prawdziwym szczęściem jest możność obcowania z "pokrewnymi duszami". Nie zawsze jest to możliwe...

      Usuń
  14. każdy ma swoje smaki :) ja kawę piję czasami, bo po niej jestem za bardzo rozkręcona ;)))) natomiast bardzo lubię jej aromat, szczególnie mielonej w ręcznym młynku. a herbatki najbardziej sypane z dodatkami np. bławatków, skórki pomarańczy i innych. najmniej mi smakuje czerwona, ale piję, bo to niezły sposób na odchudzanie ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, ręczny młynek przywodzi na myśl wspomnienia z dzieciństwa. Teraz to mi zadałaś bobu:))). Muszę się zebrać i napisać o tym.
      Ja herbatę lubię wyłącznie jednej marki, czarną, niearomatyczną, bez dodatków i ulepszeń:). Czerwona to istny koszmarek:). Kiedyś też próbowałam się z jej pomocą odchudzić:).

      Usuń
    2. O własnie - z herbatą mam to samo. Ostatnimi czasy czarna, parzona w "parzydełku" i jeden gatunek. Inne wypić, wypiję, a czerwona to faktycznie koszmarek ;)
      A wieczorem piję owocowe mieszanki, ale nie ekspresówki - ot, takie tam moje dziwactwa ;)

      Usuń
    3. Każdy ma swoje małe upodobanka. Wieczorem lubię wypić jakieś ziółka. Jeśli nie zapomnę, bo to taki mój, troszkę słomiany, zapał:).

      Usuń
  15. U nas (w mojej okolicy, powiedzmy) zaproszenie "na kawę" oznacza zaproszenie na słodki poczęstunek. W sensie, że nie na obiad i nie na kolację (na kawę to ok. 16-17). Czyli niekoniecznie jest to dosłownie zaproszenie na kawę :))

    Czekoladki belgijskie z B. też lubię. Ale nie lubię mlecznej czekolady. Gorzka to jest to :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No masz! Ale może to i dobrze, że tak różne są ludzkie upodobania:)).

      Usuń
    2. Pewnie, że dobrze. Ciekawiej. :))
      Ale kawę lubię. Ze śmietanką, ewentualnie mlekiem. Dobra herbata też bardzo mile widziana. Czarna, biała, zielona w bardzo ograniczonym zakresie.

      Usuń
    3. Tak sobie tylko czasem myślę, czy różne upodobania nie oznaczają totalnej niemożności porozumienia w najbardziej istotnych sprawach. Na poziomie służbowym, bądź towarzyskim takie różnice w niczym nam nie wadzą, lecz bliskiej relacji...

      Usuń
  16. Fakt, że to wydarzenie towarzyskie. Kiedy jestem sama, rzadko pijam, w towarzystwie mogę pić litrami. Słodyczy za to nie kupuję (staram się!) - jak tylko są, pożeram błyskawicznie. Nie ma szans na później ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nigdy nie kupuję na zapas. I tak cały zapas zużyłabym od razu:)).

      Usuń
  17. i kawa.
    i herbata.
    na inne okolicznosci przyrody ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Woda!? Jeśli już, to wyłącznie gazowana, w innym przypadku mogłaby to być "wodna tortura":)).

      Usuń
  18. Kawe uwielbiam, czasem podejrzewam, ze od wypijanych ilosci plynie w moich zylach:)))
    A czekolade jadam tylko gorzka, im wieksza zawartoc kakao tym czekolada zdrowsza, pomijajac fakt zdrowotnosci to lubie smak gorzkiej czekolady.
    Mleczna moze zarosnac pajeczyna, chociaz nie zarasta bo Wspanialy nie jest taki wybredny jak ja i pozera. ale bialej to juz nawet kijem nie dotykamy:)))) Toz to sam cukier, tam nie ma nawet ilosci sladowych kakao:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwidoczniej nie kakao pociąga mnie w czekoladzie:)). Właściwie wolę krówki od czekolady, a więc chyba mleko (skondensowane, słodzone) jest tym, co lubię najbardziej. Mogę nawet zjeść pół puszki takowego na jedno posiedzenie. Zresztą, móc, to mogłabym i całą, lecz tu rozsądkiem się wykazać trza. (Powiedziałam, co wiedziałam:))). A że cukier, to akurat w słodyczach oczywiste:). Kakao ciemne nie jest tym, co lubię. Zaś prawdziwa (nie schamiała) biała czekolada powinna zawierać masło kakaowe, które w moim odczuciu jest przecież kwintesencją czekoladowości.

      Usuń
  19. Kawe uwielbiam, zlaszcza te pierwsza, poranna.
    A z czekolada mam dokladnie tak samo. Uwielbiam biala, lubie mleczna, gorzka, dziekuje postoje. probowalam wiele razy, zupelnie nie dla mnie. Kiedys kupilam ptasie mleczko polane gorzka czekolada to cierpliwie obdlubywalam i wdrzucalam ziarno od plew. :)
    Do mnie tez czasami wpada kolezanka z wlasna herbata, bo ona uwielbia owocowe, ktorych u mnie jedna na krzyz, a ja Earl Graya ktory jej nie lezy. To co mamy sie meczyc. Przychodzi w koncu dla towarzystwa nie dla herbaty. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też dziękuję za Earl Greya:))! Ptasie mleczko w ciemnej, otrzymane od kogoś w prezencie, przeleżało "bezpiecznie" aż do upływu terminu ważności. Każdy wiedział, gdzie leży, ale nikt nie ruszył:))).
      Fajnie, że tak się między sobą tutaj różnimy. Nawiasem mówiąc, nawet w rodzinie też.

      Usuń
  20. Kto chciałby wsuwać gorzką? Na przykład ja. Za to nie mogę białej. No cóz, gusta, gusta, smaki, smaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd ja wiedziałam, kto to taki, zanim zdążyłam zdobyć dowód:))?
      Cieszmy się z naszych różnic w upodobaniach, inaczej wyrywalibyśmy sobie z rąk co smaczniejsze kąski:)).

      Usuń
  21. Ostatnio zjadłam pół tabliczki czekolady.
    A zamiast kawy wolę kakao z chilii (bez mleka), słodzone cukrem trzcinowym lub melasą buraczaną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też się zdarza pół tabliczki pochłonąć. Dlatego muszę ją sobie wydzielać:).

      Usuń
  22. A ja preferuję gorzka czekoladę z tym, że tak ok 70% to jednak maksimum
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam, że im większa zawartość kakao, tym lepsza jakość czekolady. Nie za bardzo się na tym wyznaję, ponieważ jestem zagorzałą miłośniczką tej białej:).

      Usuń
  23. Pozdrawiam, pierwszy raz komentuję, ale jakąś wspólnotę w tym pisaniu odczuwam, to z butami się pcham w nie swoje...
    No ale o kawie miało być. Czymże ten piękny dla ucha zwrot zastąpić? Bo ja " na kawę" zapraszam koleżanki, nawet jak na kawowym odwyku jestem i nawet jak wiem, że one kawy nie piją. I kawy im nie serwuję, a proszę, aby na kwę wpadły lub na małą kawę chcę z nimi gdzieś pójść... A kawoszką jestem okrutną, tylko że kawę muszę mieć tak specjalnie przygotowaną, aby smaczna była, to też u innych też kawy pić nie chcę. Co by nie wybrzydzać niepotrzebnie. I co z tym kawowym językiem począć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi Cię u siebie powitać, Izabelo:). Niektóre zwroty lubią żyć własnym życiem, nawet jeśli cokolwiek stracą na dosłowności.

      Usuń
  24. na temat kawy (i herbaty) czytałam, jak o sobie :-)
    natomiast
    uwielbiam wsuwać gorzką :-):-)
    bo nic tak nie psuje słodyczy, jak ... nadmiar cukru ;-)
    i zgadzam się, że - jeśli tyć - to tylko od rarytasów :-) cokolwiek to jest :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już czwarty dzień trwam na czekoladowym odwyku. Oby udało mi się wytrwać. Najtrudniej jest, gdy ktoś mnie częstuje. Zwłaszcza moja mama - na przykład pysznym ciastem:). Bo przejść obojętnie obok sklepowych półek z ulubioną słodyczą już potrafię. Dopiero po przyjściu do domy żałuję:)).

      Usuń