Wojciech Gerson. Gdańsk w XVII wieku. 1865. Olej na płótnie. 103,5 x 147 cm. Muzeum Narodowe, Poznań.


Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.

niedziela, 3 sierpnia 2014

Tak, tak, to również nasze

(Nasze udziały w tym przedsiębiorstwie.)

Parę dni temu własnym postem obiecałam odpowiedzieć na poruszony przez Antoniego problem.
A potem prawdziwa u Pandemonii bomba.
Wszystkie problemy z tego samego pnia zresztą.
Żyjemy w systemie naczyń połączonych.
Od "ciężkich tematów" ucieczki nie ma. Chyba, że ucieczka z życia.
Dojrzały człowiek nie zachowa twarzy kryjąc głowę w piasku.
Potworności nie znikną jak za dotknięciem różdżki.

Nie da się uzgodnić istnienia kary śmierci w nowoczesnym humanitarnym duchu.
To sem prosto ne da.
Czym inszym jest bowiem, gdy się nóż człeku w kieszeni otwiera, kiedy in flagranti przestępcę zastaje.
Mordercę. Gwałciciela. Pedofila.
To zdrowy, w pełni ludzki odruch, kark takiemu skręcić. By się zadość pokrzywdzonemu stało.
Albo też pospolite ruszenie za zbirem, coby na gorąco takowego powiesić.
Toż takie "ludzkie". Zdrowy ruch oddolny, prosty, prymitywny zew ludowej sprawiedliwości.
Stary, poczciwy lincz, ni mniej, ni więcej.
Dlatego też cywilizowane narody winny takie wypracować mechanizmy, które skutecznie go uniemożliwią. Ten sam stróż prawa, który jako cywil gołymi rękami zbira mógłby ukatrupić, z chwilą gdy wkłada mundur chronić go musi, niczym cenny skarb.
Bynajmniej nie po to, by go w majestacie prawa powieszono.
Po to zaś, żeby izolować.

Już zgoła inaczej rzecz się ma, gdy w zgodzie z literą "prawa", z zimną krwią, w gumowych rękawiczkach tudzież chirurgicznej masce, z pomocą przeciwbólowego środka życia kogoś pozbawiamy. (Wszak higienicznie i humanitarnie musi być, jakby co.)
Tak, tak, to my pozbawiamy. Nie jakiś tam anonimowy Janek. Albo Franek.
My, którzy obecność takich praw tolerujemy.
To zawsze jakoś w nas, choćby rykoszetem, godzi.
Stajemy się gorsi, a więc na duchu szkodę ponosimy.
Czymże bowiem innym jest zamiana ról ofiary z katem.

Tymczasem pojawił się jeszcze moralny dylemat taki.
Relacjonuje Antoni:
Śmiertelny zastrzyk to w istocie mieszanina trzech składników. Jednym z nich jest Tiopental Jest on używany do pozbawienia więźnia świadomości, dwa następne składniki - do wywołania paraliżu i ostatecznie zatrzymania akcji serca.




Miało być bezboleśnie, humanitarnie, jak na światłe społeczeństwo przystało.
To co tu teraz robić.
Nie litować się, że będą cierpieli - wszak ich ofiary cierpiały bardziej.
Czy może jednak powinno być moratorium. Dopóki rzecz się nie wyjaśni. Dopóki nie znajdzie się inny producent. Bo prędzej, czy później, się znajdzie.
Swoją drogą, z dręczenia, torturowania i zabijania,uczyniono całkiem dochodowy przemysł i to na całym świecie. Niewyłączając nawet tych krajów w których własny naród zostałtragicznie doświadczony. (To znów Antoni).

Może Unia powinna jeszcze sprawę przemyśleć. Bo jakże to tak, na żywca uśmiercać.
Może nie warto mieć tak "wrażliwego" sumienia?
Nie tędy droga. Idąc tym tropem odpowiedzialność przerzucamy na producentów środków stosowanych do uśmiercania.

Lecz cóż nam wyłania się jasno z całego tego galimatiasu?
Otóż widać jak na dłoni cały absurd stosowania kary śmierci.
Bowiem nie w tym rzecz, by wynaleźć bezbolesny środek do jej stosowania.
Nie załatwiłaby tego za nas nawet czarodziejska różdżka.
Chodzi tylko i wyłącznie o to, by z niej zrezygnować.
W imię dobrze pojętego własnego interesu.
W imię zachowania swojego człowieczeństwa.

24 komentarze:

  1. Masz rację. Też jestem przeciwna karze smierci.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jestem rowniez przeciwna karze smierci, ale... skoro juz USA ma takie prawo i zabija zwyrodnialcow, niechze wymysli dla nich nieco mniej drastyczne metody zegnania sie z zyciem. Zastrzyk mial byc bardziej humanitarny od komory gazowej czy krzesla elektrycznego. Jaki jest - kazdy widzi. Nie sprawdzil sie, wiec nalezaloby go zaprzestac, a nie tluc piane, kto winien dlugiemu konaniu skazanca. Wrocic do starych sprawdzonych metod i tyle, jesli juz nie da sie inaczej albo zaprzac do roboty naukowcow, niech wymyslaja jakis dobry erzac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to byłby dopiero horror, naukowców zaprzęgać. Dobre! Do jakiego to absurdu doszło. Niechże wreszcie do poniektórych dotrze, jak absurdalne w dzisiejszym świecie są takie praktyki.

      Usuń
    2. Stare sprawdzone metody?
      To może wynalazek rewolucji francuskiej czyli gilotyna ?
      A tak na poważnie to nie ma w tym temacie krótkiej i zwięzłej odpowiedzi bez żadnego ale
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Oj, nie ma, niestety. Gilotyna? To jest myśl:)). Bardzo przydatny wynalazek do przepoławiania główek kapusty, że o obcinaniu brzegów fotografii nie wspomnę.

      Usuń
  3. No włąśnie - co innego na zaraz, w afekcie ukarać zbrodniarza na gorącym uczynku złapawszy. A takie zimne zabijanie, katowsko nieczułe, nieludzkie i w biurokratyczne szatki prawa ubrane bezprawiem jest i morderstwem.To Kafka i Orwell razem wzięci i zwielokrotnieni poprzez to, że to w naszych czasach, na naszych oczach. No i ten brak środka do pozbawienia świadomości ,a więc odczuwania strachu i bólu - to już horror!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko, co innym czynimy, wraca do nas, czasami w takiej formie, która zaskakuje. Dotyczy to zarówno rzeczy złych, jak i tych dobrych. Każdy zasiew przynosi stosowny plon. Obyśmy zawsze potrafili zasiewać wyłącznie dobro.

      Usuń
  4. chyba za trudne takie tematy dla mnie na letnie, wakacyjne poranki.... :) generalnie nie potrafię nawet zabić pająka bo wolę go wynieść na karteczce na zewnątrz budynku.... chyba są na tym świecie ludzie, którzy nie nadają się do tego typu dyskusji spalając się na samym przemyśleniu tematu... ja jestem jedną z takich osób....
    Pozdrawiam letnio i serdecznie :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pająków też nie zabijam. Wypuszczam z balkonu. Taka to ze mnie "brzydliwa" istota:)).
      Do rozważań każdy czas dla mnie sposobny.

      Usuń
  5. Często tzw. obrońcy życia są zwolennikami kary śmierci.
    pozdrawiam
    Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Tak zwani" obrońcy życia, czyli prawicowcy? Na to wygląda. Nie trawię prawicowców. "lewicowców" zresztą też.
      Bo lewicowców to i owszem.

      Usuń
    2. Często też ci, którzy wypowiadają się przeciwko karze śmierci uznają za stosowne i słuszne to, czemu sprzeciwiają się obrońcy życia (bez tzw.). Poplątany ten nasz świat strasznie, prawda?
      I przerażający czasem. Pod różnymi względami.

      Usuń
    3. To prawda, głównie "lewica" w sensie postkomuna. Świat jest (niestety) przerażający. Jutro będę o tym pisać.

      Usuń
  6. Tez jestem przeciwna karze smierci.
    Ile to razy lata pozniej okazywalo sie, ze czlowiek byl niewinny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Trudny temat. Myślę, że gdyby ktoś wyrządził krzywdę moim bliskim, kochanym dołączyłabym do tych, którzy "wymierzają" sprawiedliwość sami... tak, to bardzo prymitywne, oddolne ale ... takie ludzkie. Zwłaszcza gdy chodzi o nas samych, o nasza rodzinę, dzieci...

    Co do kary śmierci, nie uważam jej za dobre rozwiązanie, zwłaszcza, że dotyka również niewinnych. Chciałabym, życzyłabym sobie (i wszystkim innym) aby stworzono taki system prewencji, który ochroniłby potencjalne ofiary.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo właśnie system prewencji jest tutaj sprawą kluczową.
      Myślę, że w pierwszym odruchu każdy w taki sposób pokrzywdzony ma chęć zadziałać gwałtownie.
      Potem jest refleksja i ...przebaczenie. O dziwo, o wiele częściej dotyczy to rodzin ofiar, niż obcych osób. I prawo jest po to, by chronić ich interesy. Kara za zbrodnię jednak się należy. Kara odosobnienia, ma się rozumieć.
      Jan Paweł II też wybaczył zamachowcowi, ale wymiar sprawiedliwości i tak musiał zrobić swoje.

      Usuń
    2. Ale w tym przypadku wymiar zadziałał sprawiedliwie i słusznie

      Kara śmierci to zło

      Usuń
  8. To bardzo trudny dylemat, bo za zbrodnię należy się kara i to nielekka.
    Z drugiej strony powinna być mimo wszystko humanitarna, a tu jest jak jest...
    Powiem Ci, że sama mam ciągle dylematy na ten temat, bo nigdy osobiście mnie to nie dotknęło z żadnej strony i na szczęście, może gdyby w jakikolwiek sposób dotknęło, wiedziałabym, czy jestem za karą śmierci czy nie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dylematy są nieuniknione. Każdy tego typu problem ma drugie dno.
    Oby nigdy coś takiego nie dotknęło nas osobiście.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kara śmierci? A w czym jesteśmy lepsi zabijając kogoś, kto zabił? Czy sami wtedy nie zasługujemy na śmierć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabić można wyłącznie w obronie koniecznej. A i to sprowadza na człowieka jakieś zło...

      Usuń
    2. Się z Tobą zgadzam errato...

      Usuń