Takie ot, sobie, marudzenie w związku ze związkiem. (Czyli, konkretnie mówiąc, niebawem pięciu latach na Bloggerze.)
Czy ja po prostu i zwyczajnie skończyłam już działalność? Blogową, mam na myśli, znaczy.
Choć trudno zdefiniować problem, to gdzieś w podtekście myśl się czai, że coś skończyło się.
Coś się zaczyna, coś się kończy - powszechnie w takich razach mawia się.
Lecz na mym osobistym horyzoncie jakoś, o dziwo, nic nowego nawet nie majaczy sennie.
Choć z drugiej strony, jeśli już o majakach sennych mowa, to... kto wie.
Wojciech Gerson. Gdańsk w XVII wieku. 1865. Olej na płótnie. 103,5 x 147 cm. Muzeum Narodowe, Poznań.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Mam nadzieję, że nie skończyłaś, chociaż nic na siłę... Może to tylko chwilowa niedyspozycja wywołana czynnikami życiowymi?
OdpowiedzUsuńTo prawda, czynniki życiowe z jednej strony dostarczają tematów, z drugiej zaś paraliżują.
UsuńPóki żyjesz, póki ten blog istnieje fizycznie wszystko jest mozliwe! Masz taki a nie inny czas, że Cię do pisania nie ciągnie. I to normalne chyba zjawisko u każdego blogujacego.Czasem sie nie chce, bo chce sie czegos innego, albo człowiek wydaje sie sam sobie jak dzban bez wody. Trzeba poczekać. Zajac głowę i ręce czymś innym. Czas pokaże jak to będzie. Mnie osobiście szkoda byłoby, gdybyś pisać zupełnie przestała, bo bardzo sobie Twoje pisanie cenię. Sądzę, że wielu czytelników myśli podobnie.Errato droga, daj sobie czas!:-)***
OdpowiedzUsuńJeśli ująć to w ten sposób, to masz rację, póki żyję blog istnieje. Lecz z drugiej strony, gdybym była "ambitna", zlikwidowałabym to i cześć - wszak trochę wstyd tak odcinać kupony... Ale chyba będę mieć miedziane czoło i nie usunę:)
UsuńNie kończ :) Może wena wróci :) Czasem trzeba odpocząc...
OdpowiedzUsuńnaprawde 5 lat?
Pięć lat pobytu na Bloggerze, samego zaś pisania bloga o pięć miesięcy mniej.
UsuńNie no, chyba zartujesz? Wez sie w koncu do roboty, a nie smedz.
OdpowiedzUsuńOraz gratulacje.
Żebyż to tylko i wyłącznie o robotę chodziło. Jakowyś paraliż mnie opanował albo i robak toczy. Czasem wystarczy zmiana formuły i blog jest jak nowy, ale akurat mój (w zamierzeniu) żadnej konkretnej formuły nie posiada, zatem musi chodzić o coś innego. Depresja też nie do końca listę powodów wyczerpuje...
UsuńZawsze się można przekwalifikować i zostać vlogerem!
OdpowiedzUsuńNo weź, nie załamuj mnie:) To chyba ostatnia forma wypowiedzi, która przystawałaby do mnie.
UsuńCzasem przerwa daje dystans. Nie znikaj.
OdpowiedzUsuńZanuć Skaldów - W żółtych płomieniach liści
OdpowiedzUsuńI ja żegnałam nieraz kogo i powracałam już nie taka
Choć na mej ręce lśniła srogo obrączka srebrna jak u ptaka
I ja żegnałam nieraz kogo, za chmurą, za górą, za drogą
I ja żegnałam nieraz kogo, i ja żegnałam nieraz
Mam całkiem spore doświadczenie w odchodzeniu od pisania i w zaskakujących mnie samego powrotach
Pozdrawiam
lubię jak jesteś!!!!
OdpowiedzUsuńA co, tez Ci sie jakas glowa odrabana snila?
OdpowiedzUsuń;-)
Nie kończ Erratko przygody z blogasiem!!!!Bardzo lubię Cię czytać,nawet nie wiesz jak....😘
OdpowiedzUsuńSzkoda (by było), ale mam nadzieję, że to przejdzie.
OdpowiedzUsuńOsobiście skasowałem już dwa a może trzy blogi.
I chwilę później wróciłem do blogowania.
Inna rzecz, że już zupełnie nie mam o czym pisać. Może dlatego łatwiej do pisania wrócić.
Życzę poprawy nastroju na wszystkich frontach.
Gratuluję stażu na bloggerze i mam nadzieję, że to tylko chwilowy brak weny. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMiewamy jako blogerzy liczne zahamowania tempa, przerwy w pisaniu, zastoje w myśleniu, ale najczęściej większość z nas wraca, czego i Tobie oraz weny życzę :). Gratulacje 5 latki!
OdpowiedzUsuńDlaczego na polskich blogach są angielskie komentarze? Mnie to bardzo denerwuje.
OdpowiedzUsuńSuper! :)
OdpowiedzUsuń