W ostatniej chwili zauważyłam, że u Fidrygauki jest kolejny konkurs na wprawkę.
Aktualny temat - "Ja". Trudno, a nawet diabelnie trudno jest coś sensownego na taki temat sklecić.
Oto moja propozycja.
Ja
Niezwykle trudno jest mówić o tym, co jest JA, a co już nim nie jest.
Bo jakość kreacji własnej osoby bardzo wiele mówi o kimś, kto prezentacji takiej dokonuje.
Kto wie, czy nie więcej, niż zewnętrzny ogląd według klucza "gołych faktów".
Wszak one prawie nigdy tak zupełnie gołe nie są.
Powiedz mi, w czym gustujesz, a
zgadnę, kim naprawdę jesteś.
Stanowimy przecież odbicie swoich pragnień,
ambicji, marzeń; kto wie, czy nie projekcji nawet.
Przyjmując na siebie
określone role, stajemy się realnymi podmiotami własnych kreacji.
I nic w tym szczególnego, to proces nieuchronny.
Jak kształtowanie
odlewu na bazie określonej formy.
Dlatego zawsze ustalam wzorce a' priori.
Są mi drogowskazem w tym żmudnym procesie pracy nad JA.
Wojciech Gerson. Gdańsk w XVII wieku. 1865. Olej na płótnie. 103,5 x 147 cm. Muzeum Narodowe, Poznań.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Rzeczywiście, nasze "Ja" jest sumą tak wielu rzeczy rzeczywistych i życzeniowycg, że trudno wyłuskać z tego jakieś sedno i utożsamić sie z nim do końca. Nawet patrząc do lustra na własna, jakze znaną fizys, dziwimy sieczasem jak na widok kogoś obcego. "To własnie jestem ja?" - pytamy samych siebie a tamta osoba z lustra wpatruje sie w nas bezradnym wzrokiem złapanej w klatkę małpki...
OdpowiedzUsuńCiepło pozdrawiam Cię Errato z mojego zamglonego dzisiaj lustra!:-))
Ja też często nie poznaję tej twarzy, która z lustra na mnie patrzy. A przynajmniej trudno zaakceptować mi fakt, że to właśnie ja...
UsuńFajne jest to, że nad JA można jednak pracować.... że te gołe fakty można ubrać według własnego pragnienia lub czasem, co gorsza, czyjegoś życzenia. Można te wierzchnie okrycia zmieniać w zależności od sytuacji, chociaż czasem się okazuje że "koszulka wrosła". Kształtowanie odlewu na bazie formy odbywa się chyba całe życie. Świetnie to napisałaś :***
OdpowiedzUsuńTo w tym wszystkim podoba mi się najbardziej, że ciężka praca daje efekty. W innych dziedzinach nie do końca tak jest...
Usuń(...) to JA się ciągle zmienia... i że o ile możemy popatrzec wstecz i powiedzieć w miare jasno czym/kim było, to z z tym "JA teraz" już trudniej, nie mówiąc juz o całkiwcie nieznanym JA za chwilę.... kształtowanie ciągłe, amorficzność JA czasem męcząca... ale dzieki temu jest szansa na zmiany "ku lepszemu"....choc kto to tak naprawdę ma oceniac... i dla kogo lepsze???
OdpowiedzUsuńIle spojrzeń, tyle ocen. Nawet sam szczęśliwy posiadacz tego rzeczonego JA może mieć z tym spore trudności:-).
UsuńSciagnij sobie sonde na bloga, Fidrygauka musiala i Tobie przeslac kod do Java.
OdpowiedzUsuńPróbowałam, ale nie wychodzi. Pomęczę się potem:-).
UsuńWitaj w klubie :)
UsuńU mnie za diabła na obcasach nie chce wejść w boczną szpaltę, ale w trzewia postu dał się wrzucić po kilku próbach i groźbach karalnych.
"Ja" - czasami odgrywa się pewne role, bo tak trzeba, tak wypada, a nie dlatego, że się chce. Chociaż byłoby to piękne - perfekcyjna autokreacja :)
Dziś już nie mam do tego głowy, będę z uporem kontynuować jutro.
UsuńTe nasze JA na pokaz, czasem zupełnie sprzeczne są z tymi wewnątrz...
Trochę golizny jednak i tu znalazłam;) (ale nic na temat wielkości biustu). Ja lubię swoje JA, tyle, że musiało upłynąć sporo czasu zanim się pogodziłam z faktem, że ja to ja, i że chcę być sobie sterem, żeglarzem, okrętem, i że żadnym innym ja się nie stanę. Wzięłam głęboki wdech, popatrzyłam do lustra i powiedziałam sobie - lubię cię Gabryśka, masz fajne momenty (na ten przykład nadgarstki- jak magister Biodrowicz). I od tej pory jest mi ze sobą łatwiej. Muszę jedynie budować zadaszenia, żeby to moje JA nie nadymało się nadmiernie. (Errato! Gryzie mnie ten biust! W ktorą stronę to u Ciebie? Bo może my po tej samej stronie barykady?)
OdpowiedzUsuńO to, by golizną tu i ówdzie błysnąć, dbam w sposób szczególny. Przeważnie przemycam ją między wierszami. Tak lubię najbardziej. Najciemniej jest pod latarnią.
UsuńMusisz budować zadaszenia? Ja jeszcze jestem daleko w polu - muszę podstawiać mu stołki, by było je choć trochę widać:-)).
W niedobrą, oj niedobrą stronę. Pozytywną!
Ja - dla siebie jestem dokładnie tym kim myślę, że jestem. Dla innych? Dla każdego kim innym. Mozna zmienić swoje ja pracując nad sobą. Można. Można też zmienić nie pracując. Ale czy ktoś zauważy tę zmianę? Mnie akurat praca dawała zawsze dużo satysfakcji. Więc pracowałem. Wcale nie nad swoim ja. Może dlatego więcej osób zauważało moją pracę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Pracując nad wszystkim tym, co ważne, w nieuchwytny sposób sami też się zmieniamy. O tym też mówię.
UsuńTwoją pracę zauważyła m.in. moja siostrzenica, Hania. A wielka z niej znawczyni:-))).
Dobrze mieć takie wzorce, ktorych mozna się trzymać w żmudnym procesie budowania swego ja. Bo nieraz jest się kim innym niz nasze wyobrażenie o sobie. Porównanie z wzorcem pozwala nieraz zauważyć, że "lustereczko klamie" i powrócic "do źródeł" naszego prawdziwego JA. Buziaki!
OdpowiedzUsuńDotknęłaś ważnej kwestii. Warto czasem zweryfikować swój obraz pod kątem czystości przekazu. Może teraz jest na to odpowiedni czas...
Usuń