Każdy z nas jej potrzebuje. Jako przerywnika w czynnościach "obowiązkowych".
By naładować akumulatory, albo przeciwnie, żeby od harówki mózg się nie zlasował.
Rzecz gustu, co dla kogo taką rozrywką być może. W tej kategorii różne są rodzaje.
Tymczasem linię podziału pomiędzy dwiema przeprowadźmy jakościami.
Istnieje rozrywka miałka, bądź też wartościowa.
Jak od siebie je odróżnić.
Ta miałka jest jak papka, którą się pochłania. Im szybciej, intensywniej, tym w trakcie przyjemniej.
Liczy się tu i teraz; na tym się jej rola kończy.
Nie lubimy, kiedy przestaje - czujemy się poirytowani.
Tak, jakby sprzed nosa ulubioną zabawkę zabrano. Bądź też smakowite danie.
Wracamy do swoich zajęć może i zrelaksowani, z pewnym niedosytem jednak.
Wciąż nam za mało...
Gdy do czynienia z czymś wartościowym mamy, ciągliwe bywa, dłuży się, wręcz doskwiera czasem.
Podskórnie wiemy, że kiedy się skończy, odczujemy ulgę.
Radość spełnionego obowiązku. Świadomość dobrze wykorzystanego czasu.
Właściwie jednak nigdy się nie kończy. Bo trwając w umyśle, implikuje przemyślenia.
Z dnia na dzień ewoluując, staje się zaczynem różnorakich odczuć.
Towarzyszyć nam może nawet przez czas dłuższy. Światło rzucając na dzień nasz powszedni.
Wojciech Gerson. Gdańsk w XVII wieku. 1865. Olej na płótnie. 103,5 x 147 cm. Muzeum Narodowe, Poznań.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Hmmm... Przybliżyłaś mi definicję, bo się od dawna zastanawiałam, co to ta rozrywka jest i z czym się to je... :)
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc wcale nie chciałam niczego definiować. Przedstawiłam własną symulację tego zagadnienia. Ale chyba coś musi być na rzeczy:-).
Usuńproszę, zobacz w spamie czy nie ma tam mojego komentarza
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy dobrze szukam, ale niczego takiego nie znalazłam. Nie wiedziałam nawet, że istnieje taki mechanizm. Okazało się (ku mojemu zdziwieniu), że jednak jest. Tyle, ze znalazłam tam tylko "Anonimowych" i to po angielsku. W ogóle nie wiem, jak to działa. Co, "wcięło" Ci komentarz? Skąd ja to znam. Zdarzyło mi się parę razy. Pisałam drugi, a nawet trzeci raz. Też Cię to czeka. Nie masz wyboru, bo Ci nie odpuszczę!:-)))))
UsuńA ja jestem przeciwny odrzucaniu rozrywki lekkiej i prostej,. jeden warunek nasza rozrywka nie powinna nikomu szkodzić. Sam po sobie wiem że czasem chcę obejrzeć dobry ambitny teatr a czasem lekki kabaret. Wszystko zależy od dnia, zmęczenia i emocji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Lekki kabaret nie jest w moim przekonaniu żadną miałką rozrywką. Miałam na myśli raczej Modę na Sukces:-))).
UsuńZ tym się w pełni zgadzam
UsuńCzy radość spełnionego obowiązku to rozrywka? Może coś źle zrozumiałam.
OdpowiedzUsuńNatomiast oczywiscie zgadzam się, że to coś badzo wartościowego ;)
Nie gryzłabym z tego końca:-). Radość z wykonania obowiązku jest przypisana do różnych kategorii życia.
UsuńNatomiast doświadczenie wartościowej rozrywki daje świadomość wypełnionego obowiązku wobec własnej osoby. Której należy się wszystko to, co zwiększa jej szansę na optymalny rozwój.
No i teraz jasne. Uff.
UsuńA czemuż to "uff"? :-))
UsuńBo lubię rozumieć się z ludźmi.
UsuńMoja rozrywką od dłuższego już czasu, przestała być telewizja. To jest właśnie miałka papka. Kiedyś przynajmniej były jakieś wartościowe filmy, a teraz to żenada. Wole pograć w szachy albo poczytać książkę :)
OdpowiedzUsuńDawno minęły czasy, kiedy w telewizji obejrzeć można było wartościowe programy edukacyjne.Wspaniałe sztuki teatralne i filmy, które przez wiele dni kiełkowały człowiekowi w pamięci.
Usuńchyba zbyt mało mam rozrywek w życiu by móc tu o nich dyskutować ...
OdpowiedzUsuńWobec tego może warto zrobić coś dla siebie:-))).
UsuńFajnie, ze istnieje w TV kanał "Kultura" oraz "Historia". Tam znajduję najciekawsze w telewizji rzeczy. natomiast na kanale "Rozrywka" niestety w większości sam chłam. Czasem są jakieś ciekawe powtórki festiwali z lat 70, 80-tych. A najciekawsze w ogóle rzeczy to lecą po 22-iej, kiedy ja juz dawno przepracam sie na drugi boczek!:-))
OdpowiedzUsuńWprawdzie już dosyć odwykłam od telewizji, ale spróbuję coś jeszcze dla siebie wyszukać. Niestety, z reguły to, co większość ludzi "rozrywa", mnie setnie nudzi. Jednak te kanały, o których wspomniałaś, powinny się w tym względzie sprawdzić.
OdpowiedzUsuńJa zauważyłem, że nawet ludzie, którzy należą do elity zawodowej i towarzyskiej lubią proste i niewyszukane rozrywki.
OdpowiedzUsuńMam krewnego, który jest sędzią. Dla niego rozrywką jest picie piwa i oglądanie komedii. Nigdy nie mówił o tym, że był na jakiejś fajnej sztuce teatralnej albo w filharmonii.
Wielu ludzi nie lubi myśleć po pracy, dlatego woli oddać się oglądaniu Kiepskich w telewizji albo czytaniu Faktu lub Pudelka.
Nie potępiam tego, bo wszystko jest kwestią gustu. Ja lubię poczytać ciekawą książkę czy obejrzeć dobry film, ale lubię też pograć na kompie, w karty czy bilard.
Pozdrawiam:)
Rodzaj rozrywki, jaką preferujemy, zależy w dużym stopniu od pracy, którą wykonujemy. Czasem nawet ten sam człowiek ma ochotę raz na to, raz na tamto. Jest to w pełni zrozumiałe. Można czasem oddawać się takiej niewyszukanej rozrywce, jeśli tylko nie stanowi ona jedynej formy. Z tym, że akurat Świat Według Kiepskich uważam za błyskotliwą i pełną świeżości komedię. Uwielbiam to przy obiedzie. Do śniadania inny "brukowiec":-))). Oczywiście nie "Fakt". Ot, jakaś moherowa prasówka dla poprawy humoru.
UsuńWykreśliłam telewizję z rejestru moich rozrywek, choc zaraz, zaraz... Od wielkiego, naprawde wielkiego dzwonu lubię zasiąść z rodziną, tak dla odmiany...
OdpowiedzUsuńzapomniałam dodać: oczywiście, nie przy Modzie na sukces:)
OdpowiedzUsuńTęsknię za tymi czasami, kiedy z córką oglądałyśmy w telewizji jakiś film. Tak po prostu, dla miłej komitywki. Ona często czytała mi opis, który zaczynał się od słów: "w miasteczku takim to a takim dochodzi do serii brutalnych morderstw". Krzyczała wtedy ze swojego pokoju: mamusiu mam dla nas przytulny film do obejrzenia. I było bardzo sympatycznie. Do tego oczywiście herbatka, słodycze i inne przysmaki.
Usuń