Jako, że cenię profesjonalizm, w każdą niedzielę staram się odwiedzać kościół tych wspaniałych Ojców.
W przeciwnym razie mam wrażenie braku, czasami nawet ogarnia mnie irytacja. Ale nie o tym dzisiaj. Zabytkowy, XII-wieczny kościół Św. Mikołaja w Gdańsku, usytuowany na Starówce składa się na ten niepowtarzalny klimat, dla którego warto podjąć ( w moim przypadku półgodzinną) podróż do Sródmieścia. Kiedyś, w dzieciństwie, była to moja parafia; potem "nasze drogi" (z czego zadowolona nie jestem) , rozeszły się jakoś.
Teraz przypomniałam sobie zabawną historyjkę. Od najmłodszych lat dom mój miał ścisły związek z zakonnikami w biało-czarnych habitach. Każda wizyta "po kolędzie" kończyła się kolacją u nas.
Rodzice szykowali poczęstunek, dzieciaki układały zabawki, cała rodzina stawała na baczność.
Po skończonej części oficjalnej przychodził czas na główną atrakcję wieczoru. W miłej komitywie zazwyczaj przesiadywano do późna. Rozmowom nie było końca, zwłaszcza, że przeor, pasjonat fotografii, znalazł w osobie mojego taty równego sobie zapaleńca. Tu można by pomyśleć, że ksiądz też człowiek. Lecz hola, hola, bez takich tam!
W naszym domu panował bezgraniczny szacunek dla osób duchownych, niepodobieństwem byłoby jakiekolwiek lekceważące słowo o nich. W moich wyobrażeniach Ojcowie jawili się istotami nieziemskimi prawie.
Jednak w kontekście tych przyjaznych wizyt, zaczęło mnie nurtować nieodparte pytanie.
Czy Świątobliwi Mężowie podzielają z resztą ludzkości jej fizjologiczne potrzeby.
Zaraz jednak wzięłam się w garść i odsunęłam od siebie te obrazoburcze myśli. Jak mogłam powziąć tak nikczemne podejrzenie wobec podziwu godnych istot!
Lecz widok szacownego Ojca, udającego się w ustronne miejsce, spokoju mi nie dawał.
Nazajutrz chciałam spytać o to mamę, jednak ...nie mogłam się odważyć. Wstyd mi zwyczajnie było narazić się na śmieszność w surowych oczach rodzicielki. Bałam się rozczarować ją, kiedy okaże się, jakim profanem jestem. Już nie pamiętam, jak długo dręczyłam się wątpliwościami. Dość, że w stosownym momencie zdobyłam się na odwagę.
Kto pyta, nie błądzi. Pojęłam, że fizjologia nie może stać w sprzeczności z głębią umysłu i uduchowieniem.
Wojciech Gerson. Gdańsk w XVII wieku. 1865. Olej na płótnie. 103,5 x 147 cm. Muzeum Narodowe, Poznań.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.
Pozwolisz, ze sie nie odniose. Mam inne poglady i nie chce nikogo urazic.
OdpowiedzUsuńMilego poniedzialku!
Pozwalam, a jakże!:-))). Co prawda "inność" poglądów na przeszkodzie nie stoi, ale ...czego się nie robi dla miłych Gości.
UsuńSzacowny Ojciec też człowiek i w ustronne miejsce musi ;) Takie dylematy miała chyba większość katolików. Bo, jak to , ksiądz, taki święty i też musi? ;) A potem się okazało, że żaden on święty i też oczywiście, że musi.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, dominikanie w Poznaniu też mają dobrą frekwencję na niedzielnych mszach. Będą młodą panną, jeździłam tam na nocne czuwania.
O, też masz to szczęście, że ich znasz! Każdemu się należy. Zawsze będę na tym stanowisku stać. Nie byłoby tylu dramatycznych sytuacji...
UsuńTeraz już nie znam ;), dawne to czasy, kiedy tam jeździłam. Fajnie było. Dzisiaj już mnie tam nie ciągnie.
UsuńCzasem warto jest odnowić dawne kontakty:-).
Usuńbyłam kiedyś u Dominikanów w Ponaniu ( studiowałam tamże), nawet na nocnym czuwaniu... - jeden jedyny raz i nigdy wiecej- to nie dla mnie... niestety wszelkie zgromadzenia ludzkie są mi niemiłe... bez wzgędu na to czy religijne czy nie... wolę w ciszy i samotności... i z wiekiem mi się pogłębia ;-/
OdpowiedzUsuńNocne czuwanie to specyficzny rodzaj aktywności modlitewnej, nie każdemu odpowiada. Mnie też nie.
Usuńwiesz, chyba wszystkie dzieci maja takie dylematy, a przynajmniej ja miałam :))) też mi sie wydawało, że ksiądz to prawie święty, a na pewno nie jest zwyczajnym człowiekiem i ma inne potrzeby niż pozostali :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie; teraz zabawnie jest o tym pomyśleć:-).
UsuńPiękny budynek, zabytkowy monument nieco tylko nadgryziony zębem czasu, ujmujący prostotą architektury, zajmujący zmysł wzroku, majestatyczny jej ogrom.
OdpowiedzUsuńNiedaleko mnie jest klasztor Ojców Franciszkanów. Można powiedzieć, że żyję w komitywie z tym odłamem, jestem zaczytana w słowach świętego Franciszka.
P.S.
Rzadko sie spotyka osobę, która otwarcie o tym mówi. Bo w dzisiejszych czasach to duża odwaga przyznać się do wiary.
To prawda; wszystko rozmywa się w powszechnym wodolejstwie...
UsuńReformując się napisałam na gmaila, ale wspominałaś kiedyś, że rzadko zaglądasz, to daję znać.
OdpowiedzUsuńZ pozdrowieniem,
O.
Dzięki, odpiszę jutro:-).
OdpowiedzUsuńHahaha :)
OdpowiedzUsuńJa Dominikanów poznałam dopiero na studiach, ale bardzo ich lubię i darzę dużym szacunkiem.
Bo to są prawdziwi "zawodowcy"! Szkoda, że nie o wszystkich można to powiedzieć.
UsuńKościół św. Mikołaja to chyba mój ulubiony ... niezapomniane rekolekcje dla studentów, niedzielne msze o 21 - jak dla mnie bardzo klimatyczne. Brakuje mi tego ...
OdpowiedzUsuńZnasz to!?! W takim razie wiesz, co dobre:-). Na msze o 21-szej jeździmy prawie w każdą niedzielę. Warto.
OdpowiedzUsuńI my uwielbiamy oo.Dominikanów!
OdpowiedzUsuńAnegdota cudna :)
MM. (Musiałam zmienić adres...)
To zawsze wielka strata. Gdy my zmieniliśmy adres, nie umiałam się z tym pogodzić. Zresztą człowiek musi czuć się wolny, bo tak w istocie jest. Decyzja zawsze należy do nas.
OdpowiedzUsuńNie, nie, ja miałam na myśli adres bloga. Prawdziwych przeprowadzek miałam w życiu tyle, że już do nich przywykłam, choć ich nie lubię.
UsuńNo, wreszcie zakapowałam, w czym rzecz. Trochę się u Ciebie zmieniło. Potem ogarnę:-).
UsuńJa też mogłam jaśniej napisać ;)
UsuńWszędzie gdzie dobry duch jest dobrze:):
OdpowiedzUsuńTo prawda:-).
OdpowiedzUsuńU Dominikanów w Poznaniu dobrze, ale na Wildzie byłam dwa razy (daleko teraz) i jestem zachwycona!
OdpowiedzUsuń