Do dzieła zatem. Koszt zrobienia takiej fryzury okazał się niebagatelny, co przy moich skromnych dochodach stanowiło nie lada barierę. Na szczęście mamy przecież internet. Po rozpatrzeniu wszystkich dostępnych możliwości zdecydowałam się skorzystać z usług rodowitej Kongijki. U niej w domu.
O, ja naiwna, nie domyślałam się, co mnie czeka. Sześciogodzinne "tortury" w niewygodnej pozycji - na poduszce położonej wprost na ziemi. Nie pytajcie, jak zniósł to mój i tak mocno nadwerężony kręgosłup. Jak to mówią, kobieta dla urody zrobi niemal wszystko. Tak też stało się i w moim przypadku, zaś efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania. Przyznam, że początkowo byłam pełna obaw, jak otoczenie zareaguje na mój widok. Okazało się, że niepotrzebnie. Zachwyceni byli wszyscy, włącznie z moją Mamą. Ja oczywiście też.
W rezultacie włosy sięgały pasa, były ciemnobrązowe. Pasowały do mojego stylu i charakteru, tworząc taki rockowo - etniczny klimacik.
Moje pierwsze warkoczyki |
Potem już za każdym razem szłam tym samym tropem, decydując się tylko na drobne akcenty kolorystyczne.
Mniej więcej takie były moje trzy następne pod rząd stylizacje |
Tak to mniej więcej wyglądało... |
...albo tak |
I w końcu zapragnęłam wrócić do swoich własnych "rodzonych" włosów, które z natury mam piękne, bardzo gęste i mocne. Z natury, co nie oznacza, że z "kultury". Bo co tu kryć, obecny ich stan był, oględnie mówiąc, opłakany. Nie dość, że pokarbowane, jak, nie przymierzając, siano, to jeszcze porządnie przerzedzone na skutek dwuletniego obciążania. Sam zabieg zdejmowania też jest ogromnie inwazyjny.
W tak zwanym międzyczasie moje własne włosy osiągnęły długość do połowy pleców. Trzeba było je skrócić, wyrównać kolor i tak wystylizować fryzurę, by osiągnąć zadowalający efekt..
Nie ma lekko; koszty, jakie musiałam ponieść, dwukrotnie przewyższyły cenę poprzedniej fryzury.
Nie miałam jednak wyboru, przecież nie sposób nosić warkoczyków w nieskończoność. To, co dobre, też ma swój kres.
Krótko mówiąc, po zabiegu keratynowej regeneracji tudzież dołożeniu trzydziestu pasemek z naturalnych włosów moja obecna fryzura wygląda tak:
Jestem bardzo zadowolona, zwłaszcza, że w niedalekiej przyszłości, gdy wszystko wróci do swojej przyrodzonej normy, będę mogła zrezygnować z zagęszczania.
Wszystko ma swój czas, zatem miło będę wspominać ten, w którym cieszyłam się piękną i niepowtarzalną fryzurą. Teraz mam inną, równie piękną, choć oczywiście o wiele bardziej typową.
I tak też jest ok:-).
Można teraz powiedzieć, że moje profilowe zdjęcie jest już właściwie nieaktualne. Jednak pozostanie na swoim miejscu, ponieważ stanowi ujednolicony awatar, identyfikujący mnie w całej sieci.
Podobnie, jak część z nas zamieszcza wszelkiego autoramentu kwiatki, ja będę miała swoje warkoczyki:-))).
Wygląda na to, że zupełnie się nie znam na edycji zdjęć. Układ jest kompletnie do chrzanu:-). Te białe miejsca mnie irytują.
Odwazna jestes! Wcale nie dlatego, ze nosilas warkoczyki, bo to naprawde niebanalna u bialych fryzura i mnie osobiscie bardzo sie podoba. Jednak ja nie odwazylabym sie na nia, wiedzac, czym to pachnie. Abstrahujac od tego, ze mam rzadkie wlosy, choc moje loczki skrzetnie to ukrywaja, to balabym sie te resztki utracic. Ale zawsze z zazdroscia zerkam na odwazne kobiety, ktorym nie straszne szkody na wlosach. I w warkoczykach, i teraz bez nich, wygladasz naprawde szalowo!
OdpowiedzUsuńTo takie czasowe szaleństwo. Na dłuższą metę chyba się na da. Jakkolwiek pewnie są tacy, co im się udało:-). Człowiek zresztą nigdy do końca nie wie, czym to pachnie, zanim na własnych włosach nie doświadczy. Dzięki:-).
UsuńBardzo podobają mi sie takie warkoczyki! Nie wiedziałam, ze doplata sie sztuczne włosy! Myslałam, iz nosiciele warkoczyków sa szczęśliwymi posiadaczami tak ogromnej gęstwiny! A tu tymczasem takie buty z cholewami! Ale nic to! I tak było warto! Wygladałas z tą fryzura piekniście! A i obecna też niczego sobie, bo widać, że masz piękne, gęste włosy, z którymi mozna zrobic wszystko!:-))
OdpowiedzUsuńByć może dawniej Afrykanie robili to bazując wyłącznie na własnych włosach. Jednak spójrzmy prawdzie w oczy, nikt z nas nie ma tak gęstych włosów, żeby to było możliwe. Po prostu byłyby wielkie przedziałki i liche, coraz to bardziej zwężone warkoczyki (niejeden raz próbowano). Poza tym chodzi też o długość - włosy plecione skracają się bardzo mocno.
Usuńno sie zastanawiałam czy to Twoje te warkoczyki na awataraze- super!!! choc słyszałam, że to męczarnia... ale jak widac nie tak bardzo, żeby nie kontynuować :-)) czy to tylko z Twoich włosów takie ich ilości powstały, czy coś tam się jednak dokłada??
OdpowiedzUsuńzazdroszczę takiej ilości włosów, bo ja niestety cienkie i niezbyt dużo posiadam.... raz sie skusiłam na zageszczanie i przedłużanie.... wytrzymałam miesiąc- potem tak już mnie wszystko drażniło, swędziało, że musiałam zdjąć....
fajnie, że moża tak kombinowac!!
całuski
Oczywiście, że się dodaje sztuczne, inaczej się nie da. Na początku to katorga, ale czego się dla wyglądu nie robi:-). Wszyscy tak się do mnie przyzwyczaili, że nie wyobrażali mnie sobie bez warkoczyków. Teraz będą musieli. Ja już się przestawiłam na nowe. Cieszę się jednak, że mogłam się zdecydować na tę przygodę.
UsuńZawsze zachwycalam sie afrykanskimi warkoczykami i lubie przygladac sie tej mozolnej pracy....
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
Będąc w Afryce miałaś możliwość widzieć to na własne oczy:-))).
Usuńpodziwiam za cierpliwość i wytrwałość
OdpowiedzUsuńEch, więcej cierpliwości kosztowało mnie (i nie raz do szału doprowadzało) poskramianie moich własnych piór:-).
UsuńPomijając cenę, na warkoczyki bym się nie zdecydowała, co nie zmienia faktu, że fryzura wygląda bardzo fajnie :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, ja też bym odradzała. To jednorazowy wyskok:-). Moja córka marzy o czymś takim, ale tłumaczę jej, że szkoda pięknych włosów.
UsuńDzisiaj została zaspokojona moja ciekawość odnośnie warkoczyków dzięki Tobie:) Zawsze mnie ciekawiło jak to się robi, że taka gęstwina ich na głowie:) Mnie zastanawia jeszcze jak je myć?????:) Super - włosy to włosy, odrosną a warto iść za marzeniami, za chęcią odmiany i w ogóle. Spróbowałaś, miałaś i o to chodzi.
OdpowiedzUsuńJa też eksperymentuję z włosami - nie tak odważnie jak Ty, ale jednak:) Lubię zmieniać fryzury, kolory. W zależności od nastroju, wewnętrznej potrzeby.W życiu przecież o to chodzi, aby doświadczać:) Jeżeli nasze doświadczenia nie robią krzywdy innym to...:)
Pewnie, że nikomu nie szkodzą, mogą jedynie troszkę niektórych podrażnić:-). Mycie jest proste, tak samo, jak w przypadku zwykłej fryzury. Troszkę kłopotu jest z suszeniem, ja myłam na noc, a potem odsączałam wielokrotnie. Trzeba to robić raz w tygodniu. I wsio! :-))
UsuńUsuń
Świetna fryzura.....warkoczyki genialne są !!!! Gdy sama miałam włosy długości zapałek, marzyłam o takich ;)...Teraz włosy mam długie, może zrealizować marzenie ? :)))))
OdpowiedzUsuńCzemu nie! Do odważnych świat należy:-). Tylko dobrze rozeznaj różne możliwości. Poczytaj informacje i wybierz kompetentną osobę.
UsuńPrzykładowy link w celu zasięgnięcia informacji: http://warkoczyki-gdansk.blogspot.com/
Fajnie, że napisałaś o swoich zmaganiach z fryzurami :) Warkoczyki - rewelacyjne :)) Chociaż mnie nigdy nie ciągnęło do takiej fryzury, czy do dredów, ale u innych zazwyczaj się mi podobały :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o te białe plamy, to popatrz sobie dokładnie w edycję. Zawsze sprawdzam na podglądzie przed wysłaniem posta, czasem rozwiązaniem jest kliknięcie w pasku edycji po prawej stronie opcji "usuń formatowanie" to T z "x". Tekst moze Ci się wtedy rozjechać, ale enterkami doprowadzisz do porządku. Zdjęcia można wtedy usunąć i wkleić jeszcze raz tam, gdzie będziesz chciała :)
Próbowałam w ten sposób, raz się udaje, pięć razy nie. Ale będę działać do upadłego. Masz rację, nic na siłę:-). Dredy są dla włosów destrukcyjne o wiele bardziej, niż warkoczyki. Trzeba się potem ostrzyc niemal do zera.
UsuńDokładnie, czasem trzeba się trochę pobawić, bo edytor ma swoje pomysły i koncepcje co do wyglądu posta ;)
UsuńDlatego mnie nigdy do dredów nie ciągnęło :)) A warkoczyki czasem sobie na noc plotłam we wczesnej młodości, wygladały oczywiście nie tak fajnie, bo wiadomo ... ;) Później przez pół dnia miałam piękne fale :))
Pobawię się w "spokojnym" czasie, bo gdy się człowiekowi spieszy, brak cierpliwości skłania do nadużycia brzydkiego słowa zawierającego literę "r" :-))).
UsuńJak zobaczyłam zdjęcie zajawki, myślałam że to Judyta dwa posty pod rząd napisała :)
OdpowiedzUsuńWarkoczyki są oczywiście świetne, ale nie wiedziałam, że to jednak tak obciążająca fryzura. Kiedyś podczas wakacji plotłam dziecku warkoczyki z długich włosów blond. We dwie z koleżanką siedziałyśmy... no, powiedzmy, że dość długo. To ciężka praca. Wyglądało cudnie, mimo że nie tak profesjonalnie i afrykańsko. No ale nie dokładałyśmy niczego. Najbardziej podobały mi się zaplecione potem w długi warkocz :).
Takim połowicznym wyjściem jest splecenie sobie kilku własnych cienkich warkoczyków z wplecionymi kolorowymi nitkami.
Swoją drogą - dredy też się sztucznie przedłuża :) Tyle, że najlepiej dokładać prawdziwe włosy :)
Niestety, wszystko ma swoje konsekwencje, nie ma idealnych rozwiązań. To tylko zresztą taka krótkotrwała atrakcja. Afrykanie mają mocniejsze, o wiele bardziej odporne od nas włosy. Mogą je eksploatować w nieskończoność. Chyba:-)).
Usuńtu "kwiatek" :)))
OdpowiedzUsuńpodobają mi się takie warkoczyki, ale przeraża cała reszta, czyli zaplatanie i męczenie włosów. dlatego chętnie je podziwiam, ale na cudzej głowie :) te Twoje "normalne" włosy są bardzo ładne :)
Dzięki za krzepiące słowa:-). Musze jednak przyznać, że w czasie, gdy pisałam ten post, łezka zakręciła mi się w oku z żalu za moimi warkoczykami. Oczywiście wiem, że musi być tak, jak jest, nie ma powrotu do przeszłości, jednak żal tamtych czasów, tamtych wspomnień...
UsuńPodoba mi się ta historia w połączeniu ze zdjęciami :-) Fajnie wyglądałaś w tamtych afro-włosach, i bardzo ładnie układają się też te w wersji aktualnej. Tylko korci mnie pytanie: a którą z fryzur skrytykowała do Twego dziecięcia spowinowacona persona?
OdpowiedzUsuńPS. Zdjęcia wbrew pozorom nie wyglądają źle w tym układzie. Ma się wrażenie, że dokładnie tak miało być.
PS1. Raczej później niż wcześniej... zamierzam zmienić swój 'kwiatek' ;-)
Twój akurat kwiatek wymiata:-). Moja ulubiona stokrotka. Jest tutaj całkowicie na miejscu.
UsuńSkrytykowano warkoczyki, nie wiedząc, że akurat zdążyłam się ich pozbyć. Gdybym o tym wiedziała, kto wie, może bym się poświęciła, zakładając jeszcze ten jeden raz:-)).
Nie usiedziałabym sześciu godzin! Podziwiam ;)
OdpowiedzUsuńZa trzecim razem było dziesięć:-)).
Usuńojacie.... ale jakieś krótkie przerwy bywały? :-)
UsuńSzczerze mówiąc, właściwie nie.
UsuńŚlicznie wyglądałaś w warkoczykach, ale zagęszczaniem to też dobry wybór :)...
OdpowiedzUsuńMoja córka nie chce nawet słyszeć, że jej matka bez warkoczyków dożywotnio już chodzić zamierza:-)).
UsuńZagęszczenie jest nieznaczne, na te jedynie partie włosów, które najbardziej ucierpiały przy zdejmowaniu splotów. Za pół roku wszystko wróci do normy.
Z wypiekami na twarzy czytalam twoje warkoczykowe przygody! Zawsze bylam ciekawa jak dziewczyny je robia, i czy nie niszczy to wlosow. Ja pewnie jakbym zrobila na swoich cienkich wloskach taka operacje, to do tej pory juz bym byla lysa! Ty majac piekne, geste wlosy mozesz sobie pozwolic na taka fantazje! przyznam, ze efekt byl zachwycajacy! ale teraz tez masz piekne wlosy! :)
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa:-). Przekonałam się, jak to jest i teraz będę się cieszyć naturalnymi.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńgdzie robiłaś?
OdpowiedzUsuń