Wojciech Gerson. Gdańsk w XVII wieku. 1865. Olej na płótnie. 103,5 x 147 cm. Muzeum Narodowe, Poznań.


Niektórzy mają skłonność do nadinterpretacji. Nieistniejących szukając podtekstów, podejrzliwie snują nowe wątki. A innym znów razem redukują przekaz, sprowadzając go do biograficznej notki. Tu jednak pomiędzy wierszami trzeba umieć czytać...
Ze zrozumieniem.

czwartek, 16 stycznia 2014

Afrykańskie warkoczyki

Jak nietrudno się domyślić, jest to etniczna fryzura składająca się mnóstwa (około 150 - 200 sztuk) cieniutkich warkoczyków. Co oczywiste, z udziałem syntetycznych włosów, które zaplata się razem z własnymi. Od dawna marzyłam, aby się w ten sposób wystylizować. Na przeszkodzie zawsze stało jednak mnóstwo rzeczy. W tym moja grzywka. Bo jak tu pogodzić takie warkoczyki ze zwykłą, prostą grzywką. U Afroamerykanów tego się przecież nie widuje. Jednak w europejskiej odmianie przyjęło się na tyle, że nikogo już nie dziwi.
Do dzieła zatem. Koszt zrobienia takiej fryzury okazał się niebagatelny, co przy moich skromnych dochodach stanowiło nie lada barierę. Na szczęście mamy przecież internet. Po rozpatrzeniu wszystkich dostępnych możliwości zdecydowałam się skorzystać z usług rodowitej Kongijki. U niej w domu.
O, ja naiwna, nie domyślałam się, co mnie czeka. Sześciogodzinne "tortury" w niewygodnej pozycji - na poduszce położonej wprost na ziemi. Nie pytajcie, jak zniósł to mój i tak mocno nadwerężony kręgosłup. Jak to mówią, kobieta dla urody zrobi niemal wszystko. Tak też stało się i w moim przypadku, zaś efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania. Przyznam, że początkowo byłam pełna obaw, jak otoczenie zareaguje na mój widok. Okazało się, że niepotrzebnie. Zachwyceni byli wszyscy, włącznie z moją Mamą. Ja oczywiście też.
W rezultacie włosy sięgały pasa, były ciemnobrązowe. Pasowały do mojego stylu i charakteru, tworząc taki rockowo - etniczny klimacik.

Moje pierwsze warkoczyki
Wszystko cacy cacy, lecz przychodzi taki moment, że odrost staje się nie do przyjęcia. Zresztą na skutek długiego użytkowania warkoczyki nieco się mechacą, a kosmyki włosów zaczynają się coraz bardziej wysuwać. Uprzedzono mnie, że trwałość wynosi mniej więcej od trzech, do czterech miesięcy. Potem należy całą operację powtórzyć - pod warunkiem, że włosy nie są tak zdewastowane, że nadają się wyłącznie do obcięcia. Z takim ryzykiem trzeba się poważnie liczyć. Dodatkowo na niekorzyść działał fakt, że z powodu oszczędności węża w kieszeni użytkowałam fryzurę prawie pół roku .Na szczęście okazało się, że nie jest tak źle. Następne warkoczyki wykonywała mi dziewczyna, która uczyła się tej techniki u samych źródeł. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Warkoczyki wyglądały tak naturalnie, jakbym się z nimi urodziła. Zwłaszcza, że były znacznie krótsze i w kolorze miodowego blondu. Wiadomo, że im dłuższe, tym całość cięższa - co powoduje bóle karku i sprawia duży kłopot w czasie snu.
Potem już za każdym razem szłam tym samym tropem, decydując się tylko na drobne akcenty kolorystyczne.


Mniej więcej takie były moje trzy następne pod rząd stylizacje
Tak to mniej więcej wyglądało...

...albo tak
Ogólnie biorąc, na przestrzeni dwóch lat, licząc od lutego 2012 do grudnia 2013 miałam cztery "edycje" warkoczyków afro. Gdy na początku grudnia czekał mnie wyjazd do Rzymu, stanęłam  przed koniecznością podjęcia szybkiej decyzji. Fryzura weszła akurat w stadium rozsypki, a nie miałam pewności, czy jest sens katować włosy po raz piąty z rzędu. Poza tym goniły mnie terminy.
I w końcu zapragnęłam wrócić do swoich własnych "rodzonych" włosów, które z natury mam piękne, bardzo gęste i mocne. Z natury, co nie oznacza, że z "kultury". Bo co tu kryć, obecny ich stan był, oględnie mówiąc, opłakany. Nie dość, że pokarbowane, jak, nie przymierzając, siano, to jeszcze porządnie przerzedzone na skutek dwuletniego obciążania. Sam zabieg zdejmowania też jest ogromnie inwazyjny.
W tak zwanym międzyczasie moje własne włosy osiągnęły długość do połowy pleców. Trzeba było je skrócić, wyrównać kolor i tak wystylizować fryzurę, by osiągnąć zadowalający efekt..
Nie ma lekko; koszty, jakie musiałam ponieść, dwukrotnie przewyższyły cenę poprzedniej fryzury.
Nie miałam jednak wyboru, przecież nie sposób nosić warkoczyków w nieskończoność. To, co dobre, też ma swój kres.
Krótko mówiąc, po zabiegu keratynowej regeneracji tudzież dołożeniu trzydziestu pasemek z naturalnych włosów moja obecna fryzura wygląda tak:


Jestem bardzo zadowolona, zwłaszcza, że w niedalekiej przyszłości, gdy wszystko wróci do swojej przyrodzonej normy, będę mogła zrezygnować z zagęszczania.
Wszystko ma swój czas, zatem miło będę wspominać ten, w którym cieszyłam się piękną i niepowtarzalną fryzurą. Teraz mam inną, równie piękną, choć oczywiście o wiele bardziej typową.
I tak też jest ok:-).
Można teraz powiedzieć, że moje profilowe zdjęcie jest już właściwie nieaktualne. Jednak pozostanie na swoim miejscu, ponieważ stanowi ujednolicony awatar, identyfikujący mnie w całej sieci.
Podobnie, jak część z nas zamieszcza wszelkiego autoramentu kwiatki, ja będę miała swoje warkoczyki:-))).

Wygląda na to, że zupełnie się nie znam na edycji zdjęć. Układ jest kompletnie do chrzanu:-). Te białe miejsca mnie irytują.

36 komentarzy:

  1. Odwazna jestes! Wcale nie dlatego, ze nosilas warkoczyki, bo to naprawde niebanalna u bialych fryzura i mnie osobiscie bardzo sie podoba. Jednak ja nie odwazylabym sie na nia, wiedzac, czym to pachnie. Abstrahujac od tego, ze mam rzadkie wlosy, choc moje loczki skrzetnie to ukrywaja, to balabym sie te resztki utracic. Ale zawsze z zazdroscia zerkam na odwazne kobiety, ktorym nie straszne szkody na wlosach. I w warkoczykach, i teraz bez nich, wygladasz naprawde szalowo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To takie czasowe szaleństwo. Na dłuższą metę chyba się na da. Jakkolwiek pewnie są tacy, co im się udało:-). Człowiek zresztą nigdy do końca nie wie, czym to pachnie, zanim na własnych włosach nie doświadczy. Dzięki:-).

      Usuń
  2. Bardzo podobają mi sie takie warkoczyki! Nie wiedziałam, ze doplata sie sztuczne włosy! Myslałam, iz nosiciele warkoczyków sa szczęśliwymi posiadaczami tak ogromnej gęstwiny! A tu tymczasem takie buty z cholewami! Ale nic to! I tak było warto! Wygladałas z tą fryzura piekniście! A i obecna też niczego sobie, bo widać, że masz piękne, gęste włosy, z którymi mozna zrobic wszystko!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może dawniej Afrykanie robili to bazując wyłącznie na własnych włosach. Jednak spójrzmy prawdzie w oczy, nikt z nas nie ma tak gęstych włosów, żeby to było możliwe. Po prostu byłyby wielkie przedziałki i liche, coraz to bardziej zwężone warkoczyki (niejeden raz próbowano). Poza tym chodzi też o długość - włosy plecione skracają się bardzo mocno.

      Usuń
  3. no sie zastanawiałam czy to Twoje te warkoczyki na awataraze- super!!! choc słyszałam, że to męczarnia... ale jak widac nie tak bardzo, żeby nie kontynuować :-)) czy to tylko z Twoich włosów takie ich ilości powstały, czy coś tam się jednak dokłada??
    zazdroszczę takiej ilości włosów, bo ja niestety cienkie i niezbyt dużo posiadam.... raz sie skusiłam na zageszczanie i przedłużanie.... wytrzymałam miesiąc- potem tak już mnie wszystko drażniło, swędziało, że musiałam zdjąć....
    fajnie, że moża tak kombinowac!!
    całuski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że się dodaje sztuczne, inaczej się nie da. Na początku to katorga, ale czego się dla wyglądu nie robi:-). Wszyscy tak się do mnie przyzwyczaili, że nie wyobrażali mnie sobie bez warkoczyków. Teraz będą musieli. Ja już się przestawiłam na nowe. Cieszę się jednak, że mogłam się zdecydować na tę przygodę.

      Usuń
  4. Zawsze zachwycalam sie afrykanskimi warkoczykami i lubie przygladac sie tej mozolnej pracy....
    Serdecznosci
    Judyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będąc w Afryce miałaś możliwość widzieć to na własne oczy:-))).

      Usuń
  5. podziwiam za cierpliwość i wytrwałość

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, więcej cierpliwości kosztowało mnie (i nie raz do szału doprowadzało) poskramianie moich własnych piór:-).

      Usuń
  6. Pomijając cenę, na warkoczyki bym się nie zdecydowała, co nie zmienia faktu, że fryzura wygląda bardzo fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, ja też bym odradzała. To jednorazowy wyskok:-). Moja córka marzy o czymś takim, ale tłumaczę jej, że szkoda pięknych włosów.

      Usuń
  7. Dzisiaj została zaspokojona moja ciekawość odnośnie warkoczyków dzięki Tobie:) Zawsze mnie ciekawiło jak to się robi, że taka gęstwina ich na głowie:) Mnie zastanawia jeszcze jak je myć?????:) Super - włosy to włosy, odrosną a warto iść za marzeniami, za chęcią odmiany i w ogóle. Spróbowałaś, miałaś i o to chodzi.
    Ja też eksperymentuję z włosami - nie tak odważnie jak Ty, ale jednak:) Lubię zmieniać fryzury, kolory. W zależności od nastroju, wewnętrznej potrzeby.W życiu przecież o to chodzi, aby doświadczać:) Jeżeli nasze doświadczenia nie robią krzywdy innym to...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że nikomu nie szkodzą, mogą jedynie troszkę niektórych podrażnić:-). Mycie jest proste, tak samo, jak w przypadku zwykłej fryzury. Troszkę kłopotu jest z suszeniem, ja myłam na noc, a potem odsączałam wielokrotnie. Trzeba to robić raz w tygodniu. I wsio! :-))
      Usuń

      Usuń
  8. Świetna fryzura.....warkoczyki genialne są !!!! Gdy sama miałam włosy długości zapałek, marzyłam o takich ;)...Teraz włosy mam długie, może zrealizować marzenie ? :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu nie! Do odważnych świat należy:-). Tylko dobrze rozeznaj różne możliwości. Poczytaj informacje i wybierz kompetentną osobę.
      Przykładowy link w celu zasięgnięcia informacji: http://warkoczyki-gdansk.blogspot.com/

      Usuń
  9. Fajnie, że napisałaś o swoich zmaganiach z fryzurami :) Warkoczyki - rewelacyjne :)) Chociaż mnie nigdy nie ciągnęło do takiej fryzury, czy do dredów, ale u innych zazwyczaj się mi podobały :)
    Jeśli chodzi o te białe plamy, to popatrz sobie dokładnie w edycję. Zawsze sprawdzam na podglądzie przed wysłaniem posta, czasem rozwiązaniem jest kliknięcie w pasku edycji po prawej stronie opcji "usuń formatowanie" to T z "x". Tekst moze Ci się wtedy rozjechać, ale enterkami doprowadzisz do porządku. Zdjęcia można wtedy usunąć i wkleić jeszcze raz tam, gdzie będziesz chciała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbowałam w ten sposób, raz się udaje, pięć razy nie. Ale będę działać do upadłego. Masz rację, nic na siłę:-). Dredy są dla włosów destrukcyjne o wiele bardziej, niż warkoczyki. Trzeba się potem ostrzyc niemal do zera.

      Usuń
    2. Dokładnie, czasem trzeba się trochę pobawić, bo edytor ma swoje pomysły i koncepcje co do wyglądu posta ;)
      Dlatego mnie nigdy do dredów nie ciągnęło :)) A warkoczyki czasem sobie na noc plotłam we wczesnej młodości, wygladały oczywiście nie tak fajnie, bo wiadomo ... ;) Później przez pół dnia miałam piękne fale :))

      Usuń
    3. Pobawię się w "spokojnym" czasie, bo gdy się człowiekowi spieszy, brak cierpliwości skłania do nadużycia brzydkiego słowa zawierającego literę "r" :-))).

      Usuń
  10. Jak zobaczyłam zdjęcie zajawki, myślałam że to Judyta dwa posty pod rząd napisała :)
    Warkoczyki są oczywiście świetne, ale nie wiedziałam, że to jednak tak obciążająca fryzura. Kiedyś podczas wakacji plotłam dziecku warkoczyki z długich włosów blond. We dwie z koleżanką siedziałyśmy... no, powiedzmy, że dość długo. To ciężka praca. Wyglądało cudnie, mimo że nie tak profesjonalnie i afrykańsko. No ale nie dokładałyśmy niczego. Najbardziej podobały mi się zaplecione potem w długi warkocz :).
    Takim połowicznym wyjściem jest splecenie sobie kilku własnych cienkich warkoczyków z wplecionymi kolorowymi nitkami.
    Swoją drogą - dredy też się sztucznie przedłuża :) Tyle, że najlepiej dokładać prawdziwe włosy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, wszystko ma swoje konsekwencje, nie ma idealnych rozwiązań. To tylko zresztą taka krótkotrwała atrakcja. Afrykanie mają mocniejsze, o wiele bardziej odporne od nas włosy. Mogą je eksploatować w nieskończoność. Chyba:-)).

      Usuń
  11. tu "kwiatek" :)))
    podobają mi się takie warkoczyki, ale przeraża cała reszta, czyli zaplatanie i męczenie włosów. dlatego chętnie je podziwiam, ale na cudzej głowie :) te Twoje "normalne" włosy są bardzo ładne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za krzepiące słowa:-). Musze jednak przyznać, że w czasie, gdy pisałam ten post, łezka zakręciła mi się w oku z żalu za moimi warkoczykami. Oczywiście wiem, że musi być tak, jak jest, nie ma powrotu do przeszłości, jednak żal tamtych czasów, tamtych wspomnień...

      Usuń
  12. Podoba mi się ta historia w połączeniu ze zdjęciami :-) Fajnie wyglądałaś w tamtych afro-włosach, i bardzo ładnie układają się też te w wersji aktualnej. Tylko korci mnie pytanie: a którą z fryzur skrytykowała do Twego dziecięcia spowinowacona persona?

    PS. Zdjęcia wbrew pozorom nie wyglądają źle w tym układzie. Ma się wrażenie, że dokładnie tak miało być.
    PS1. Raczej później niż wcześniej... zamierzam zmienić swój 'kwiatek' ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój akurat kwiatek wymiata:-). Moja ulubiona stokrotka. Jest tutaj całkowicie na miejscu.
      Skrytykowano warkoczyki, nie wiedząc, że akurat zdążyłam się ich pozbyć. Gdybym o tym wiedziała, kto wie, może bym się poświęciła, zakładając jeszcze ten jeden raz:-)).

      Usuń
  13. Nie usiedziałabym sześciu godzin! Podziwiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za trzecim razem było dziesięć:-)).

      Usuń
    2. ojacie.... ale jakieś krótkie przerwy bywały? :-)

      Usuń
    3. Szczerze mówiąc, właściwie nie.

      Usuń
  14. Ślicznie wyglądałaś w warkoczykach, ale zagęszczaniem to też dobry wybór :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja córka nie chce nawet słyszeć, że jej matka bez warkoczyków dożywotnio już chodzić zamierza:-)).
      Zagęszczenie jest nieznaczne, na te jedynie partie włosów, które najbardziej ucierpiały przy zdejmowaniu splotów. Za pół roku wszystko wróci do normy.

      Usuń
  15. Z wypiekami na twarzy czytalam twoje warkoczykowe przygody! Zawsze bylam ciekawa jak dziewczyny je robia, i czy nie niszczy to wlosow. Ja pewnie jakbym zrobila na swoich cienkich wloskach taka operacje, to do tej pory juz bym byla lysa! Ty majac piekne, geste wlosy mozesz sobie pozwolic na taka fantazje! przyznam, ze efekt byl zachwycajacy! ale teraz tez masz piekne wlosy! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa:-). Przekonałam się, jak to jest i teraz będę się cieszyć naturalnymi.

      Usuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń